Gabriela Kownacka: nigdy nie miała zamiaru osiadać na laurach
25.05.2016 | aktual.: 22.03.2017 17:21
Jej przyjaciele wspominali, że nie potrafiła przyjmować komplementów i nie uważała się za utalentowaną aktorkę. Wciąż próbowała być coraz lepsza i nigdy nie miała zamiaru osiadać na laurach. Na planie filmowym zawsze służyła pomocą i dobrą radą mniej doświadczonym kolegom po fachu. Inni artyści pracę z nią wspominają jako doskonałą zabawę i chwalą niezwykłą atmosferę, którą Gabriela Kownacka tworzyła samą swoją obecnością.
Jej przyjaciele wspominali, że nie potrafiła przyjmować komplementów i nie uważała się za utalentowaną aktorkę. Wciąż próbowała być coraz lepsza i nigdy nie miała zamiaru osiadać na laurach.
Na planie filmowym zawsze służyła pomocą i dobrą radą mniej doświadczonym kolegom po fachu. Inni artyści pracę z nią wspominają jako doskonałą zabawę i chwalą niezwykłą atmosferę, którą Gabriela Kownacka tworzyła samą swoją obecnością.
Nawet były mąż nie mógł powiedzieć o niej złego słowa – i, co rzadkie, po rozwodzie pozostali dobrymi przyjaciółmi.
Kiedy żyła, nie chciała, by jakiekolwiek informacje o jej pozaaktorskiej działalności trafiały do mediów. Dopiero gdy odeszła, widzowie mogli się dowiedzieć, jak wspaniałym człowiekiem była.
''Każdy się w nie skrycie kochał''
Gabriela Kownacka – panieńskie nazwisko: Kwasz – urodziła się 25 maja 1952 roku we Wrocławiu. Już jako mała dziewczynka potrafiła zaskarbić sobie sympatię innych; gdy podrosła,* mało kto był zdolny oprzeć się jej urokowi*. Była humanistką i średnio radziła sobie w liceum nastawionym na kształcenie umysłów ścisłych.
– Wśród kolegów, przyszłych inżynierów, naukowców wyglądała jak człowiek z innej planety – wspominał w Gazecie Wrocławskiej jeden z jej przyjaciół. - W świat różniczek i całek z wielkim zaangażowaniem wprowadzali ją więc koledzy z klasy. Każdy chłopak chciał jej pomóc, bo każdy się w niej skrycie kochał. Była śliczną dziewczyną.
Nie wierzyła w swój talent
Zaraz po maturze Kownacka zdała egzaminy do szkoły aktorskiej – dostała się bez problemu, bo wykładowcy od razu dostrzegli jej nieprzeciętny talent.
Była na pierwszym roku, kiedy Andrzej Wajda powierzył jej rolę Zosi w swojej ekranizacji „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego.
Ale ona nie wspominała tego doświadczenia najlepiej. Uważała, że niewiele jeszcze potrafi i na ekranie nie zaprezentowała pełni swoich umiejętności. Choć koleżanki zazdrościły jej tego angażu, ona, jak zwykle skromna i nieśmiała, zwątpiła nieco we własne siły.
Wielka miłość
Na studiach zawsze jednak mogła liczyć na wsparcie kolegów – zwłaszcza zaś Waldemara Kownackiego. Przyjaźń szybko przerodziła się w miłość.
- Całą naszą szkołę przesłaniała miłość Waldka i Gabrysi. Wszystkie dziewczynki patrzyły z zachwytem – opowiadała w książce „Gabi” Romana Dziewońskiego przyjaciółka Kownackiej, Ewa Ziętek.
Wycofała się ze względu na syna
W 1983 roku na świat przyszedł ich syn Franciszek i wydawało się, że jego narodziny tylko umocniły to małżeństwo. Kownacka na jakiś czas wycofała się z zawodu, poświęcając się rodzinie. – Miałam przekonanie, że chcę jak najdłużej być przy dziecku, że nie powinnam robić tak, by zostawiać niemowlę i wracać do tego zawodu– tłumaczyła.
Jednak zaledwie dwa lata po narodzinach synka Kownaccy podjęli decyzję o rozwodzie. Rozstali się po cichu, bez żadnej medialnej afery. - To była wyjątkowo piękna para i wspaniali ludzie. Ich związek nie przetrwał próby czasu, ale pozostała piękna przyjaźń. – wspominała w Angorze swoją przyjaciółkę Laura Łącz. - Taka miłość zdarza się raz na milion. Po rozwodzie nie znalazła godnego następcy Waldemara.
Walka z rakiem
Kownacki nigdy jednak nie zapomniał o swojej byłej żonie. Kiedy w 2004 roku u Gabrieli Kownackiej lekarze wykryli raka piersi, to właśnie on zjawił się, służąc pomocą i wsparciem. Kiedy kilka lat później u aktorki zdiagnozowali nowotwór mózgu, to Kownacki, wraz z synem Franciszkiem, czuwał przy jej łóżku.
- Gabriela czuła się źle i coraz gorzej – wspominała Łącz. - Waldek opiekował się byłą żoną, bo mimo rozwodu i rozstania, łączyła ich wielka przyjaźń.Mówił, że kontakt z Gabrielą był chwilami ograniczony. Pod koniec życia nie był w stanie stwierdzić, czy ona ma kontakt z otoczeniem, czy też nie. Miała zapewnioną wszelką pomoc.
Gabriela Kownacka zmarła 30 listopada 2010 roku.Waldemar Kownacki czuwał przy jej łóżku do końca.
''Była wspaniałym człowiekiem''
Po śmierci Kownackiej jej przyjaciel, Roman Dziewoński, wydał książkę „Gabi”, w której opisywał aktorkę, jakiej widzowie wcześniej nie znali.
- Ona uważała, że wcale nie jest taka zdolna, ani specjalnie ładna i wcale nie ma idealnych nóg– mówił w audycji Polskiego Radia. - Zawsze się w tych materiach spieraliśmy.
Wspominał też, że mało kto wiedział, że Kownacka była zaangażowana w rozmaite akcje charytatywne. – W pewnej chwili zaczęła bardzo pomagać rodzinom zastępczym, zaangażowała się też w pomoc dzieciom, które pokonały raka, brała udział w kampanii "Szkoła bez przemocy”. I pomagała także finansowo, nie życząc sobie, aby jakiekolwiek informacje o tym docierały do mediów – mówił i dodawał, że właśnie po części dlatego napisał swoją książkę.* - Była wspaniałym człowiekiem i chciałabym, żeby o tym dowiedzieli się wszyscy.*
(sm/gol.)