Grażyna Błęcka-Kolska: "Zawsze jestem oceniana. To jest wpisane w mój zawód"
Grażyna Błęcka-Kolska znów wcieliła się w Kasię Solską. 25 stycznia na ekrany kin trafi trzecia część serii "Kogel-mogel". W rozmowie z Wirtualną Polską opowiedziała, jak się wraca do kultowej roli po 30 latach.
Karolina Stankiewicz: Czy ogląda pani czasem dwie pierwsze części "Kogla-mogla"?
Grażyna Błęcka-Kolska: Oglądam. Chętnie do nich wracam, bo to jest moja młodość. To są dobre wspomnienia, dobry czas. I fajny film.
Zobacz także: Mucha o roli w "Kogel Mogel 3": "Ktoś mnie zbałamucił"
Nadal jest pani kojarzona z rolą Kasi?
Tak, ale to jest pozytywne. Kasia jest postacią sympatyczną, ludzie ją uwielbiali, więc jest to dla mnie bardzo miłe.
Co się zmieniło u Kasi przez te wszystkie lata?
Kasia pracuje w swoim zawodzie – jest dyrektorką szkoły. Kocha dzieci, oddaje się swojej pracy, opiekuje się mamą i mieszka we wsi Brzózki. Ma dorosłego syna, który wyjechał i teraz wraca, w związku z czym pojawia się zamęt w jej życiu, a nowi ludzie burzą jej spokój. Kasia ma też wielbiciela. Dużo się u niej dzieje.
Co panią skłoniło do powrotu do tej roli?
Scenariusz, sentyment i ciekawość spotkania z nowymi ludźmi, nową ekipą, nowym czasem. Bardzo dobrze pracowało mi się z reżyserem Kordianem Piwowarskim – młody, zdolny, mający swoje zdanie i swój sposób opowiadania historii.
Czy ta część też ma szanse na stanie się filmem kultowym?
Oczywiście, że ma szanse, dlatego, że mnóstwo osób kocha dwie pierwsze części i z pewnością wybierze się na trzecią. A warto pójść, zobaczyć, przeżyć to, uśmiechnąć się i dobrze poczuć. Myślę, że ten film da to widzowi.
Scenarzystka Ilona Łepkowska mówi, że odczuwa presję związaną z tym filmem. Czy pani też się nim stresuje?
Ta presja jest wpisana w mój zawód. Zawsze jestem oceniana. Ocenia się to, jak się ubrałam, jak wyglądam. A film pewnie niektórym się spodoba, innym nie – i to jest prawo odbioru, po to są filmy.
Mam wrażenie, że będzie w tym filmie dużo silnych postaci kobiecych.
Tak. Bardzo dobrze, że jest w nim dużo kobiet. To fantastycznie, że Wolańska, grana przez Ewę Kasprzyk, jest postacią silną, kolorową, wielobarwną, że ma swój zawód i nową pasję. Że Kasia, w którą wciela się Katarzyna Skrzynecka, jest żoną Piotrusia i jest też postacią niezależną finansowo, dynamiczną. Goździkowa grana przez Małgorzatę Rożniatowską ma wspaniałą osobowość, Ania Mucha jako urzędniczka – to wszystko są fajne role kobiece.
Pani poprzedni film, "Ułaskawienie" Jana Jakuba Kolskiego, miał zupełnie inny charakter niż "Miszmasz czyli Kogel Mogel 3". Czy ciężko było się przestawić na komediowy charakter tej roli?
"Ułaskawienie" to rzeczywiście bardzo trudny film. Ciekawe było to, że powstał w oparciu o fakty z IPN-u. Moja bohaterka, Hanna Szewczyk, żyła, miała męża Jakuba Szewczyka, miała syna – oni rzeczywiście żyli. Przygotowywanie się do roli dało mi szersze pojęcie o tamtych czasach. Myślę, że to bardzo piękny film. Jest w nim mało słów, wspaniała przyroda i traumatyczne przeżycia bohaterów w drodze poszukiwania człowieczeństwa i dbania o nie w różnych sytuacjach. A tu mamy zupełnie inną rolę, która również nie była łatwa do zagrania – i taki świat też istnieje.