Groteskowy i brutalny. Takiego serialu dawno nie było [RECENZJA]
Pamiętacie zdeformowanego Pingwina, którego oglądaliśmy w filmach o Batmanie w latach 90.? Danny DeVito przykryty masą protez, pod grubym makijażem wsuwał surowe ryby. Teraz Pingwin wrócił z własnym serialem, ale to zupełnie inna postać.
Pingwin, którego przed laty portretował Danny DeVito, budził obrzydzenie. Chude nóżki, wielkie biodra, sylwetka przypominająca prawdziwego pingwina. Zwierzęcych motywów w tej postaci było wiele. Przerażający czarny charakter śnił się pewnie niejednemu dziecku po nocach, a w popkulturze zapisał się już na zawsze. Dekadami tę część uniwersum DC opowiadano co rusz na nowo, pokazując różnych Batmanów, jego pobratymców i największych wrogów. Niemałym sukcesem, a zarazem nowym otwarciem tej mrocznej historii, stał się "Batman" z 2022 r. Matt Reeves obsadził w głównej roli znanego ze "Zmierzchu" Roberta Pattinsona. Show kradł mu jednak Colin Farrell, który wcielił się w Pingwina, gangstera Ozza Cobba. Fani, widzowie, internauci piali z zachwytu nad niesamowitą metamorfozą gwiazdora.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pingwin" o twarzy Harveya Weinsteina
Szybko stało się jasne, że Pingwin dostanie więcej niż tylko pięć minut w "Batmanie". Ogłoszono, że HBO (w Polsce funkcjonujące jako Max) przygotuje serial o tym antybohaterze. Colin Farrell mistrzowsko wypromował nową produkcję. Nie szczędząc wulgaryzmów, powiedział w jednym z wywiadów: "Chciałem, żeby to się k..wa skończyło. Po zakończeniu zdjęć myślałem tylko o tym, że k..wa nigdy więcej już tego kostiumu na siebie nie założę".
Od 20 września można oglądać jego transformację w pełnej krasie. Jeśli Colin Farrell nie dostanie w następnym sezonie nominacji do Emmy, to nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Jako Pingwin jest genialny. I przykryty protezami, specjalnym kostiumem i makijażem do tego stopnia, że gdyby produkcja nie ogłosiła, że to właśnie on gra główną rolę, mało kto by się domyślił, że to właśnie Farrell wciela się w Pingwina. Serwuje taką postać, jakiej jeszcze nie widzieliśmy w Gotham.
Aktor zapowiadał, że serial będzie niezwykle brutalny i szokujący. Nie przesadzał. Już pierwsze kilka minut odcinka serwuje mocną, niespodziewaną scenę morderstwa, które ustawia całą intrygę serialu. Ozz Cobb nie jest jakąś fantastyczną postacią, która zjada surowe ryby, szczerząc swoje ostre zęby.
To groteskowy gangster, który próbuje doczołgać się na szczyt kryminalnego świata Gotham. Manipuluje gangsterami królującymi w mieście, by tak ustawić grę, by samemu zagarnąć całą władzę. Jest porywczy, przebiegły i wyjątkowo toksyczny. Pasożytuje przede wszystkim na włoskiej rodzinie Falcone - gangsterzy kontrolują dużą część rynku narkotyków w Gotham. Pingwin musi działać tak, by nie dać się zabić - szczególnie Sophie Falcone. Ta drobna brunetka trafiła do szpitala psychiatrycznego Arkham za potworne zabójstwa. Teraz, rzekomo odmieniona i wyleczona, chce zemścić się za śmierć ukochanego brata. Co się stanie, gdy odkryje, kto tak naprawdę go zabił?
W "Pingwinie" nie ma fantastyki poprzednich wersji tej komiksowej postaci. Ten serial to solidny kawałek gangsterskiego kina, który od samego początku wciąga w mroczny, pełen traum, krwi i zakopywania ludzi w głębokich dołach świat. Nigdy nie wiadomo, co tu się wydarzy. Pingwin/Farrell są nieprzewidywalni, ale przede wszystkim podkreślony jest ludzki wymiar tej postaci. Pingwin cierpi w swoim zdeformowanym ciele, ma matkę, którą musi się opiekować, a swojemu na siłę zwerbowanemu podwładnemu opowiada żarty o dawnym życiu, dając się przyłapać na słuchaniu Dolly Parton w aucie. Scena w mieszkaniu mamy, której tłumaczy się, że zabił człowieka, bo brzydko o nim mówił? 10/10.
Nie odrywajcie wzroku od ekranu - przegapicie świetne momenty Colina Farrella. Scena, w której Pingwin zdejmuje buty i odsłania skatowaną stopę nieprzypominającą w ogóle ludzkiej części ciała? Fenomenalne. Nie bez powodu też twarz Pingwina ma przypominać Harveya Weinsteina. Producent z Hollywood został oskarżony o liczne gwałty i przemoc seksualną. Hollywood go wygnało, stał się symbolem tego, co obrzydliwe, oślizgłe i pasożytujące na ludziach.
Ekipa postarała się nie tylko o kosmicznie realny kostium Farrella, ale zadbano tu też o świetne tło dla tej mrocznej historii. Gotham robi wrażenie. I może Colin przeklinać tę produkcję i zapierać się, że nie włoży już nigdy kostiumu i nie zagra Pingwina w kolejnych odsłonach. Ale jest tak świetny w tej przełomowej w karierze roli, że zaraz nie będzie miał wyjścia. Ludzie będą się domagać tego, by pokazał więcej.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o krwawej jatce w "Obcy: Romulus", przeżywamy szok po serialu "Szympans, moja miłość" i wydajemy wyrok na nowym sezonie "Pierścieni Władzy". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: