*"Hugo i łowcy duchów", czyli strasznie śmieszna komedia dla całej rodziny od dzisiaj w kinach! Z tej okazji udowadniamy, że nie taki duch straszny jak go malują i przypominamy najzabawniejsze duchy w historii kina.*
Kinowe duchy to nie tylko postrach jak ze „Lśnienia”, „Ducha”, czy serii „Paranormal Activity”. Twórcy w Hollywood (i nie tylko) już dawno wpadli na pomysł, aby potencjalnie straszne zjawy umieścić w komedii i porządnie je wyśmiać. Najbardziej znane (i udane) próby podjęli pomysłodawcy „Pogromców duchów”. Pierwsza część nakręcona w 1984 roku przez Ivana Reitmana pokazała, że to wspaniały temat na kino rozrywkowe. Nieustraszeni pogromcy istot paranormalnych grani przez Billa Murraya, Dana Aykroyda, Harolda Ramisa i Erniego Hudsona powrócili w 1989 roku, gdzie po raz kolejny zmierzyli się ze złem na wesoło.
Kinowy specjalista od wszystkiego co dziwne – Tim Burton - również zainteresował się życiem pozagrobowym i w 1988 roku nakręcił kultowy film „Sok z żuka”. Małżeństwo Adama i Barbary Mailtandów (w tych rolach Alec Baldwin i Greena Davis) ginie w wypadku i powraca do swojego domu w nieco mniej materialnej formie niż przed tragicznym zdarzeniem. Na domiar złego przywołują szalonego ducha o imieniu Beetlejuice (rewelacyjna kreacja Michaela Keatona), który postawi ich „nieżycie” do góry nogami. W tym samym roku Bill Murray wystąpił w komediowej wariacji na temat opowieści o duchu z „Opowieści wigilijnej” pod tytułem „Wigilijny show” (ang. „Scrooged”).
Warto w tym miejscu wspomnieć o słynnej produkcji z 1990 roku zatytułowanej „Uwierz w ducha”. Co prawda więcej w tym filmie było romansu niż komedii, ale z pewnością ciężko nazwać go strasznym. Zresztą, kto bałby się ducha granego przez Patricka Swayze pomagającego ulepić garnek Demi Moore?
Meryl Streep, Goldie Hawn oraz Bruce Willis również mają na swoim koncie niepoważne spotkania z życiem po życiu. Mowa tu o filmie „Ze śmiercią jej do twarzy” z 1992 roku. Aktorki może nie przemieniły się w przezroczyste, latające zjawy, ale daleko ich postaciom było do śmiertelników. Sądząc po plakacie, ciężko mogłoby się żyć z dziurą w brzuchu i wystającym przez nią świecznikiem.
Rok 1995 był przełomowy dla kinowych produkcji o duchach przeznaczonych dla najmłodszego widza. W tym czasie na wielkim ekranie publiczność w każdym wieku zabawiał sympatyczny duszek „Kacper”. Warto zwrócić uwagę na niesłychane podobieństwo galaretowatego bohatera tegorocznej produkcji „Hugo i łowcy duchów” do dwóch filmowych postaci. Jest on połączeniem wdzięku Kacpra z zabawnym śluzowatym szaleństwem słynnego zielonego Slimera z „Pogromców duchów”.
Nowe millenium to nowe pomysły na komediowe wykorzystanie wszystkiego, co do tej pory jeszcze mogło straszyć. Począwszy od roku 2000 na wielkim ekranie zaczęła królować seria „Strasznych filmów”. Wyśmiewały one w smaczny i mniej smaczny sposób wszystkie straszydła znane najbardziej pilnym studentom filmoznawstwa. Do 2013 roku powstało aż pięć części tej serii. W tym samym czasie nakręcono również „Dom bardzo nawiedzony”, czyli parodię innego znanego cyklu „Paranormal Activity”.
Oprócz wspomnianego już „Kacpra” dzieci miały szansę oswoić się z komediowym obliczem duchów w takich produkcjach jak aktorski „Scooby-Doo” z 2000 roku oraz animowanym „ParaNorman” z 2012 roku. „Hugo i łowcy duchów” to kolejny film, który powinien znaleźć się na półce każdego szanującego się fana strachów, duchów i innych zjaw, które przecież w realnym świecie nie istnieją. No chyba, że mowa o Hugo, ale on przecież mieszka w piwnicy, uwielbia popcorn i strach go nie lubić.