Polski horror
Bielska grywała dużo i często, ale największą popularność przyniósł jej na początku lat 80. horror „Wilczyca”. I choć dzięki temu filmowi stała się rozpoznawalna, nie wspominała pracy na planie najlepiej.
- Kręciliśmy w paskudnym, rozsypującym się domostwie. Stamtąd przywlokłam do krakowskiego mieszkania pluskwy. I ten film kojarzy mi się ze wszystkim na „de”: dezynfekcją, dezynsekcją, deratyzacją, dezaktywacją – śmiała się w "Claudii". - Musieliśmy na jakiś czas wyprowadzić się z domu. To był horror! A pod koniec zdjęć wybuchł stan wojenny. Podróże były upiorne: co kilka kilometrów ogniska, wojsko i kontrole. Miałam specjalne zaświadczenie, że mogę się poruszać po kraju.