Narkotykowe wizje
Poeci są w tym najlepsi - bo najwrażliwsi, najbardziej neurotyczni, najgłębiej przeżywający wszelkiego rodzaju emocje.
Pisarz Marek (Sambor Czarnota) pozornie znajduje się na uprzywilejowanej pozycji względem tej, którą zajmuje jego wielu niespełnionych kolegów po fachu. Znany wydawca właśnie wydał jego debiutancką książkę. Ta okazała się bestsellerem. Tylko co z tego? Młody pisarz dosłownie pada ofiarą lęków, o których w swoim dzienniku kuracji odwykowej pisał Jean Cocteau. Zniechęca się do literatury, pragnie wyjść jakoś poza nią i zacząć żyć własnym dziełem. W rezultacie owo dzieło go zjada i zaczyna żyć, podczas gdy on umiera.
Marek nie pamięta, co działo się na balu maskowym w willi wydawcy, gdzie spędził ostatnią noc maja. Zmieszał wówczas alkohol i narkotyki. Ma bujną wyobraźnię, niewiele wspomnień.
Montaż "Ixjany..." jest poszarpany, niekiedy mało logiczny, doskonale przez to zespolony z wewnętrzną narracją rozgorączkowanego, zagubionego artysty.