Wszystko, byle nie wojsko
Twierdził, że nigdy nie chciał być aktorem, a do łódzkiej filmówki trafił w zasadzie przez przypadek.
- Poszedłem do szkoły teatralnej, żeby nie iść do wojska – mówił w Gali.
Na studiach nie wytrzymał długo – wyrzucono go bowiem za „nieumyślne zalanie akademika”. Wtedy, bojąc się, że wezmą go do wojska, zaczął pracę w kopalni.
- Ale wróciłem na pierwszy rok – dodawał. - Na drugim roku mój kolega z roku Krzysztof Kumor powiedział, że najlepiej ze wszystkich zagrałem scenę w „Widoku z mostu”. Serce stanęło mi z wrażenia i od tego momentu zacząłem być aktorem. Zacząłem to, co się nazywa studiowaniem z samym sobą.