Jeremy Irons nie chciał oscarowej roli
Jeremy Irons był gotów odrzucić rolę, która w ostateczności przyniosła mu Oscara.
W 1990 roku brytyjski aktor wcielił się w postać mordercy Clausa Van Bulowa w opartym na faktach obrazie "Druga prawda". Artysta przyjął jednak rolę tylko dzięki namowom partnerki z planu, Glenn Close. W pierwszej chwili przeznaczona dla niego rola wydała mu się bowiem "pozbawiona smaku".
Proces Clausa Van Bulowa poruszył opinię publiczną w roku 1982. Mężczyzna został oskarżony o usiłowanie zabójstwa żony poprzez wstrzyknięcie jej insuliny. Skazany na 30 lat więzienia Van Bulow odwołał się od wyroku.
- Człowiek, o którym był film wciąż żył - wyjaśnia Irons swoją początkową niechęć. - A to było grzebanie w historii jego rodziny.
Kobieca intuicja i siła perswazji Glenn Close okazały się być zbawienne dla aktora, kiedy otrzymał on nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej za główną rolę męską.
Jeremy Irons wystąpił w zeszłym roku w obrazie "Inland Empire" Davida Lyncha. Premierę filmu przewidziano na październik 2007 roku.