Aktor z przypadku
Początkowo chciał zostać prawnikiem. By odłożyć pieniądze na wymarzone studia, zatrudnił się w hucie, a rok później uległ namowom swojego licealnego nauczyciela i zamiast na prawo, zdał egzaminy na filologię rosyjską. Na scenę trafił przypadkiem.
- Jeden ze starszych kolegów, też rusycysta, powiedział mi kiedyś: „Jurek, ty jesteś wesoły chłopak, może byś wziął zastępstwo, bo robimy taką śmieszną sztukę w studenckim”. Nie było wiele do nauki, zatem przyjąłem propozycję i zagrałem niewielką rólkę w tym przedstawieniu. I tak właśnie zakochałem się w teatrze – opowiadał w wywiadzie dla czasopisma „Konspekt”.
- Przyznam, że zupełnie nie miałem zamiaru zostać aktorem; ani mnie to nie ciągnęło, ani specjalnie nie interesowało – dodawał. Ale wreszcie uległ – aktorem na pełen etat został właściwie dzięki Kazimierzowi Kutzowi. Wystąpił w „Soli ziemi czarnej”, potem w „Perle w koronie” i w pewnym momencie połknął bakcyla. Od tamtej pory nie wyobrażał sobie życia bez grania.