Kate Winslet: W szkole złośliwe koleżanki nadały jej ksywkę ''Blubber''
14.07.2014 | aktual.: 22.03.2017 09:49
W szkole złośliwe koleżanki nadały jej ksywkę „Blubber” („Tłuszcz”). Dziś dojrzałą urodą 38-letniej Kate Winslet zachwycają się wszyscy, a media chwalą aktorkę, że nie uległa modzie i nie próbuje wcisnąć się w legendarny rozmiar „0”.
W szkole złośliwe koleżanki nadały jej ksywkę „Blubber” („Tłuszcz”). Dziś dojrzałą urodą 38-letniej Kate Winslet zachwycają się wszyscy, a media chwalą aktorkę, że nie uległa modzie i nie próbuje wcisnąć się w legendarny rozmiar „0”.
Mimo że brytyjska aktorka rzadko gości na pierwszych stronach gazet – umiejętnie unika skandali, stara się omijać głośne hollywoodzkie produkcje i od dawna trzyma się z dala od świateł reflektorów – od czasu do czasu znudzeni dziennikarze próbują zajrzeć do jej sypialni. I choć w życiu aktorki nie było zbyt wielu gorących romansów, nie da się zignorować faktu, że Winslet dorobiła się trójki dzieci. Nie byłoby w tym zapewne nic bulwersującego, gdyby nie to, że każde ma innego ojca – a tego część obrońców moralności nie może zdzierżyć. Co na to sama zainteresowana? Grzecznie radzi dziennikarzom, by zajęli się swoimi sprawami.
Droga do celu
Twierdzi, że gdy miała 15 lat, ważyła ponad 80 kg. Otyłość mogła być sporym problemem dla nastolatki, która pragnęła zostać aktorką, więc Winslet przeszła wreszcie na restrykcyjną dietę – udało jej się zrzucić 20 nadprogramowych kilogramów. Pomogło.
Po kilku telewizyjnych epizodach, w 1994 roku dostała rolę w „Niebiańskich stworzeniach” Petera Jacksona.
- To zupełnie zmieniło moje życie – wspominała po latach. Faktycznie. Rok później, za występ w „Rozważnej i romantycznej”, otrzymała nominację do Oscara. Wyróżnienie otworzyło przed nią wiele zamkniętych dotąd drzwi.
Osobista tragedia
Sukcesy zawodowe nie pokrywały się jednak z sukcesami w życiu uczuciowym.
W 1991 roku 16-letnia Winslet zaczęła się spotykać z poznanym na planie serialu „Dark Season” Stephenem Tredre. Rozstali się po ponad czterech latach, ale pozostali bliskimi przyjaciółmi.
W 1997 roku, gdy na kinowych ekranach pojawił się „Titanic”, Winslet nie mogła świętować. Nie zjawiła się nawet na premierze filmu – opłakiwała wówczas Tredre'a, który po ciężkiej chorobie zmarł na raka kości.
Kolejne małżeństwa
W 1998 roku Winslet wyszła za reżysera Jima Threapletona (na zdjęciu), którego poznała na planie „W stronę Marrakeszu”. Dwa lata później na świat przyszła ich córka Mia. Małżonkowie rozstali się rok po jej narodzinach.
Już w trakcie separacji aktorka zaczęła się umawiać z reżyserem Samem Mendesem – pobrali się w maju 2003 roku, a w grudniu świętowali narodziny swojego syna Joego. Małżeństwo nie przetrwało próby czasu – ostatecznie rozpadło się w 2011 roku.
Nie dzieli się dziećmi
Po krótkim romansie z modelem Louisem Dowlerem, podczas wakacji w 2011 roku Winslet poznała Neda Rocknrolla (na zdjęciu). Dwa lata później wzięli ślub. W grudniu 2013 roku na świat przyszedł ich syn Bear.
Aktorka ma jasne poglądy w kwestii wychowywania swoich dzieci. Nie uważa, aby dzielenie się po równo opieką rodzicielską miało na nie pozytywny wpływ.
- Zawsze są ze mną. Nie latają w towarzystwie nianiek z jednego domu do drugiego. To się nigdy nie stanie – mówiła, dodając, że chociaż jej pociechy mają dobre kontakty ze swoimi ojcami, nie uznaje dzielenia czasu dziecka między matkę i ojca „50/50”. - Moje dzieci mieszkają ze mną. I już – podsumowywała.
Nie ma obsesji na punkcie wyglądu
Macierzyństwo jest dla niej najważniejsze i pochłania ją w największym stopniu. Tak bardzo, że często nie ma czasu dla siebie. Ale, jak wyznawała wielokrotnie, nigdy nie przywiązywała uwagi do swojego wyglądu. Nie zamierza też ulegać presji i chudnąć.
- Pewnie, na filmach czasem wyglądam świetnie, ale to tylko dlatego, że czeszą mnie i przez dwie godziny nakładają makijaż – mówiła. - Nie myślę za dużo o swoim wyglądzie. Według mnie w Hollywood rośnie nowa generacja anorektyczek. Patrzę na tych ludzi i czasem mam ochotę powiedzieć im: „Słuchaj, wszystko w porządku. Możesz już coś zjeść”.
Nie fascynuje się też modą.
- Czasem widzę na mieście kobiety, które noszą obcisłe dżinsy i wysokie obcasy, i myślę sobie, że powinnam się bardziej starać, że powinnam wyglądać tak jak one. Ale potem nachodzi mnie myśl, że chodząc na takich wysokich obcasach nie można być szczęśliwym człowiekiem – mówiła.
Pracoholiczka w swoim żywiole
Aktorstwo jest jej powołaniem.
- Jestem szczęśliwa, bo mogę robić to, co naprawdę chcę – twierdziła, dodając, że jest prawdziwą pracoholiczką i nie może wytrzymać z dala od planu filmowego. Jednocześnie uchodzi za artystkę wybredną; sama przyznaje, że wiele propozycji odrzuca.
- Wolę grać w teatrze lub produkcjach brytyjskich, niż latać do L.A. w nadziei, że dostanę jakąś niewielką rólkę w amerykańskim filmie – mówiła.
Niedawno Winslet wystąpiła w „Niezgodnej” i od tamtej pory nie próżnowała. Niebawem pojawi się w kontynuacji tego młodzieżowego hitu, filmie „Zbuntowana”, a także w dramacie wyreżyserowanym przez Alana Rickmana „A Little Chaos”, „Triple Nine” Johna Hillcoata i komedii „The Dressmaker”. Bezrobocie raczej jej więc nie grozi.
(sm/mn)