Kiedy brat zabijał brata
Cykl filmowy „Plus dla Koneserów” zapisuje się nowym, jakże ważnym i ze wszechmiar interesującym tytułem, tym samym, który zdobył na tegorocznym festiwalu w Cannes nagrodę Złotej Palmy. Wyróżnienie, które i ja osobiście przyznałbym filmowi „Wiatr buszujący w jęczmieniu”.
08.12.2006 11:45
Okres rodzenia się niepodległości w Irlandii to krwawa, smutna i haniebna karta w historii tego narodu. Dążenie do oderwania się od znienawidzonej Korony Brytyjskiej sprawia, iż powstaje zalążek partyzantki IRA, która stopniowo zyskuje uznanie w oczach całego narodu irlandzkiego, jako suwerenna armia walcząca z okupantem.
Jednak najgorsze ma dopiero nastąpić. Przyznanie częściowej suwerenności Irlandii przez Wielką Brytanię sprawia, że następuje rozłam na tych, którzy świadomie lub nie kupili tą farsę i na tych, dla których jest to polityczny policzek.
Dopiero teraz zaczyna się długa i krwawa wojna domowa, w której brat zabija brata, w której dzielą się rodziny, a dobro państwa schodzi na dalszy plan, gdyż każdy wierzy w swoje przekonania, a na kompromis i wzajemne porozumienie jest już za późno.
Twórcy filmu nie oceniają, starają się jedynie tym prostym obrazem rozliczyć z przeszłością, oddać hołd uczestnikom walk, wszystkim tym, którzy zginęli nie tylko od kul angielskich żołnierzy, ale też w bratobójczych walkach. Prostym kadrem malując tą smutną historię. Kenneth Loach bez zażenowania odkrywa… przed widzem wszystkie brudne sprawy tamtego okresu, bez zażenowania podchodząc do tematu. Jako Brytyjczyk, jest najbardziej odpowiednim reżyserem, który mógłby zająć się tym tematem i oddać go w najlepszy, możliwy sposób i co ważne, tak właśnie jest.
Historia stawia po dwóch stronach barykady dwóch braci, którzy wierzyli w tą samą, słuszną sprawę, a jednak ich drogi się rozeszły. Damien, młody lekarz, porzuca praktykę w Londynie i wstępuje do partyzantki IRA, jego brat Teddy przyjmuje „niepodległość” za dobrą monetę wkładając mundur Narodowca. Konfrontacja więzów krwi jest krwawa i okrutna, a jednocześnie nad wyraz smutna.
Nie tak dawno Cillian Murphy pojawił się w bardzo zaskakującym filmie „Śniadanie na Plutonie”, jako Patrick „Kicia” Brady, teraz, jako Damien tworzy zupełnie inną, ale równie dobrą postać z charakterem walczącą o swoje przekonania. Widzieliśmy go również wcześniej w nieudanym thrillerze „Red-Eye”. Aktor, na którego warto zwrócić szczególną uwagę.
„Wiatr buszujący w jęczmieniu” to film, który nie należy do łatwych, jednak, gdyby taki był wszystko to, co ze sobą niesie, straciłoby sens. O sprawach trudnych, bolesnych nie da się opowiedzieć lekko i z uśmiechem. Kiedy stoisz z wyciągniętym pistoletem i musisz zabić młodszego od siebie chłopaka, wiedząc, że zdradził, nie jest ci lekko, a jednak wierząc, że jest to słuszne pociągasz za spust.
Taki jest też ten film, który zmusza widza do wybrania, po której stronie barykady stanie. I jest to konieczność, są tylko dwie możliwości, trzeciej nie ma i nigdy nie będzie. Rok 1920, to czas, w którym Polska mogła już cieszyć się wolnością i niepodległością przez kolejne dwie dekady.