Kontynuacja szpiegowskiego przeboju w kinach już 22 września. Sprawdź, dlaczego warto czekać na "Kingsman: Złoty krąg"
Humor, widowiskowe akcje i gwiazdorska obsada to tylko kilka zalet, którymi może się poszczycić "Kigsman: Złoty krąg". Jeden z najbardziej oczekiwanych filmów końca 2017 r. z udziałem Colina Firtha, Tarona Egertona i debiutujących w serii Pedro Pascala i Channinga Tatuma, trafi na ekrany polskich kin 22 września.
Gdy Matthew Vaughn nakręcił w 2015 "Kingsman: Tajne służby", wydarzyło się parę rzeczy. Po pierwsze, świat poznał tytułowych Kingsmenów, czyli niezależną brytyjską organizację szpiegowską ukrywającą się pod przykrywką super-szykownych krawców. Poznaliśmy Harry'ego Harta o pseudonimie Galahad (Colin Firth)
, który ma grację, urok i zabójczy parasol. Poznaliśmy Merlina (Mark Strong)
– szkockiego technologicznego guru organizacji, Chestera Kinga o pseudonimie Arthur (Michael Caine)
– lidera, który skrywa mroczną stronę, Roxy (Sophie Cookson)
– pełną zapału rekrutkę. No i oczywiście Eggsy'ego (Taron Egerton)
– dzieciaka z trudną przeszłością, który pod skrzydłami Harry'ego staje się prawdziwym Kingsmanem.
Po drugie, obejrzeliśmy trzymające w napięciu, pomysłowe kino akcji, które fantastycznie stawia na głowie klasyczne filmy szpiegowskie i zachwyca (dzięki scenariuszowi Jane Goldman) humorem oraz zwrotami akcji no i oczywiście samą akcją – między innymi sceną eksplozji w rytm "Pomp and Circumstance" Edwarda Elgara.
Po trzecie, widzowie dostali bzika na punkcie oldschoolowej historii szpiegowskiej pokazanej w nowoczesny sposób. Film zarobił ponad 400 mln dol., a druga część była tylko kwestią czasu. W "Złotym kręgu" Eggsy i inni Kingsmeni łączą siły z amerykańską organizacją, aby dopaść megalomana pragnącego przejąć władzę nad światem. Dla Vaughna, który zabłysnął filmem gangsterskim, superbohaterskim i fantasy było to nie lada wyzwanie.
Obejrzyj polski zwiastun filmu "Kingsman: Złoty krąg":
Akcja filmu zaczyna się od wstrząsającego ataku na organizację. - Eggsy (Taron Egerton) musi rozwinąć skrzydła i wyjść do ludzi. Nie zdecydowałem się na wysadzenie Kingsmenów, bo lubię wybuchy, tylko dlatego, że to był naturalny krok - mówi reżyser.
Po ataku Eggsy łączy siły z Merlinem (Mark Strong) – wygląda na to, że tylko oni przeżyli – i wspólnie postanawiają się dowiedzieć, kto za tym stoi. Protokół nakazuje im jechać do Kentucky i odkrywają, że Kingsman to nie jedyna międzynarodowa organizacja szpiegowska. W Stanach mają... Statesmanów.
- Amerykańska i brytyjska jednostka muszą współpracować. Łączy ich język, a dzieli wszystko inne. Różnice kulturowe są spore i dość znaczące, a ja chciałem to pokazać. W pierwszej części postawiliśmy na różne światy Harry'ego i Eggsy'ego – tym razem królują inne różnice - mówi reżyser.
Vaughn i Goldman wymyślili sobie, że Statesmeni to organizacja założona przez superbogaczy, który dorobili się na burbonie. Kingsmeni cenią styl i wyrafinowanie, a Statesmeni to...typowi Amerykanie. - Jako dzieciak kochałem filmy o kowbojach, bo uważałem ich za uosobienie bycia cool. W pierwszej części znamienna była scena z parasolem, a tym razem postawiłem na lasso. Bohaterowie mają nie tylko lasso, ale i bicze, a także sześciostrzałowce, które przerobiliśmy na dwunastostrzałowce! - dodaje podekscytowany.
Jak zakończy się spotkanie Kingsmanów i Statesmanów? Przekonamy się już 22 września. Bilety do nabycia w tym miejscu.