Na kocią łapę
- Nie byłam śliczną dziewczyną pszennowłosą z niebieskimi rozmarzonymi oczami. Przeciwnie, byłam czarnowłosa i nic mi się w oczach nie marzyło - twierdziła w "Polityce". Mimo to faceci za nią szaleli.
Od zawsze interesowali ją starsi faceci. Być może dlatego straciła głowę dla starszego o 30 lat reżysera Stanisława Brylińskiego. Matka aktorki była przerażona tym związkiem – również dlatego, że reżyser wciąż był żonaty. Feldman jednak nie zamierzała słuchać jej przestróg. Nie przeszkadzało jej, że ukochany ma żonę.
- Ten związek już znacznie wcześniej się rozpadł *– zaznaczała Feldman. *- W tym czasie, kiedy się poznaliśmy, Stanisław był już z inną kobietą. Od kiedy mnie zobaczył, latał za mną. A ja na początku bardzo go nie lubiłam, stroniłam od niego. Jednak dużo rozmawialiśmy i w końcu mnie do siebie przekonał. Zamieszkaliśmy razem, żyliśmy na kocią łapę, bo on ciągle nie miał rozwodu.
Wszyscy znajomi byli przekonani, że Feldman i Bryliński są małżeństwem. A oni nikogo nie wyprowadzali z błędu. Prawdę przez długi czas znała tylko matka aktorki.