''Zawodowo zajmujemy się żartem''
Obrażona Zającówna oczywiście nie chciała utrzymywać z Jaroszyńskim żadnych kontaktów. *On jednak robił wszystko, żeby zatrzeć pierwsze złe wrażenie: obsypywał ją kwiatami i zarzucał propozycjami wspólnych posiłków. *
Wreszcie aktorka zmiękła i wybaczyła mu straconą rolę – zapewne tym łatwiej, że ostatecznie sztuka nigdy nie powstała.
Początkowo oboje byli nastawieni do tego romansu dość sceptycznie. Mieli za sobą nieudane związki i sądzili, że na dłuższą metę nic z tego nie wyjdzie. Połączyła ich... praca.
- Oboje zawodowo zajmujemy się żartem. I chyba właśnie optymizm tak nas do siebie przyciągnął. A oprócz poczucia humoru nie bez znaczenia był mój łagodny charakter – mówiła w "Super Expressie" Zającówna.