Krzysztof Wakuliński: Szczęściarz w nieszczęściu
Aktor obdarzony niezwykłym, charakterystycznym głębokim głosem i wielkim talentem, a przy tym, jak twierdzą jego współpracownicy i znajomi, mężczyzna łagodny, wrażliwy, o pogodnym, spokojnym charakterze.
Aktor obdarzony niezwykłym, charakterystycznym głębokim głosem i wielkim talentem, a przy tym, jak twierdzą jego współpracownicy i znajomi, mężczyzna łagodny, wrażliwy, o pogodnym, spokojnym charakterze.
Nie udziela wywiadów. Unika dziennikarzy, a swoje życie prywatne oddziela od zawodowego grubą kreską. Nie zabiega o uwagę mediów, nie zjawia się na imprezach branżowych. Niechętnie opowiada o sobie. Cichy, skromny i nieco nieśmiały– na planie filmowym czy teatralnej scenie przechodzi prawdziwą metamorfozę.
Wielokrotnie nagradzany – również za swoje kreacje radiowe – cieszy się wśród publiczności szczerą sympatią. Nic więc dziwnego, że dramatyczne informacje o jego stanie zdrowiawzbudziły takie zainteresowanie. 27 marca Krzysztof Wakuliński kończy 67. lat. I żartuje, że „pogłoski o jego śmierci okazały się przesadzone”.
href="http://film.wp.pl/krzysztof-wakulinski-szczesciarz-w-nieszczesciu-6025225118814849g">CZYTAJ DALEJ >>>
Spokojna kariera
Urodził się w Warszawie i z tym miastem związał całe swoje życie.
W 1971 roku otrzymał dyplom z PWST i z uczelni natychmiast trafił na deski jednego z warszawskich teatrów, a potem na plan filmowy, debiutując w filmie telewizyjnym „Diament radży”.
Jego kariera rozwijała się powoli i spokojnie, ale jej przebieg w zupełności satysfakcjonował Wakulińskiego – czas dzielił między występy w teatrze, role filmowe i udział w radiowych słuchowiskach.
Poderwał najfajniejszą dziewczynę na roku
Na studiach Wakuliński był cichy, nieśmiały, trzymał się z boku i nie zwracał na siebie uwagi. A jednak to właśnie on zdobył serce jednej z najatrakcyjniejszych i najbardziej rozrywkowych dziewczyn na uczelni – Bożeny Dykiel.
* - Bożenka Dykiel niemal od razu była dla rówieśników najwyższym autorytetem. Niczego się nie bała, miała twardy charakter i trzeźwe spojrzenie na świat* – opowiadał magazynowi Życie na gorąco jeden z absolwentów PWST. - Do dziś zachodzimy w głowę, jak to się stało, że to właśnie Krzysiek Wakuliński, skryty i z pozoru mało przebojowy, zdystansował wszystkich i został chłopakiem najfajniejszej dziewczyny na roku.
''Boski głos i wrażliwa dusza''
Wakuliński i Dykiel zaczęli się spotykać jeszcze na studiach i, mimo wielu różnic – bo też, jak twierdzono, więcej ich dzieliło niż łączyło – wydawali się całkiem dobraną parą. Według Życia na gorąco aktorkę zachwyciła nie tylko uroda, ale „boski głos” i „wrażliwa dusza” oczytanego, inteligentnego chłopaka.
Wspierali się, motywowali do działania, dzielili swoje pasje. Ale wkrótce, kiedy opuścili mury uczelni, okazało się, że ich drogi zaczęły się rozchodzić. Dykiel stała się aktorką rozrywaną, nieustannie była w trasie. Kariera Wakulińskiego rozwijała się powoli, jego życie toczyło się zupełnie innym rytmem. Ten związek rozpadł się samoistnie – nie było wielkich kłótni ani afer, a dawni kochankowie wciąż darzą się sympatią.
Kilka lat później Wakuliński znalazł kobietę, która uleczyła jego złamane serce – Marię, kostiumolożkę. Ich uczucie przetrwało wszystkie najtrudniejsze chwile – do dzisiaj są razem, wciąż szczęśliwi.
Rozdmuchana afera
Wakuliński znalazł się na świeczniku na początku 2012 roku, kiedy w kilku gazetach pojawiła się niepokojąca informacja o jego stanie zdrowia.
Fakt donosił, że aktor jest w bardzo słabej kondycji i musi przejść niezwykle poważną i kosztowną operację.
* - Zdrowie Krzysztofa może uratować przeszczep wątroby*- powiedział w rozmowie z tygodnikiem Na Żywo znajomy Wakulińskiego.
Media rozpisywały się, że aktor zrezygnował z występów w teatrze, a jego przyjaciele postanowili zorganizować koncert charytatywny, by zebrać pieniądze na operację.
''Postawiony w kłopotliwej sytuacji''
Miesiąc później Wakuliński, nieudzielający wywiadów i unikający wizyt w telewizyjnych studiach, zaskoczył wszystkich, pojawiając się w programie „Pytanie na śniadanie”. Jak się okazało, był tak zmęczony spekulacjami i plotkami na temat jego zdrowia, że postanowił publicznie je zdementować.
- Pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone– zażartował. - Ostatnio w mediach ukazały się informacje na temat mojej kondycji zdrowotnej, niespecjalnie rzetelne, które stawiają mnie w kłopotliwej sytuacji. Ta notka nie była skierowana przeciwko mnie, nie chodziło o to, żeby mi zrobić przykrość albo narobić mi kłopotów, ale jednak narobiono – tłumaczył i wyjaśnił, że owszem, nie czuje się najlepiej, ale jego stan nie jest wcale tak poważny, i nigdy nie chciał, aby podobne informacje ujrzały światło dzienne.
Dodał również, że nie wie nic o żadnym koncercie charytatywnym i nawet nie śmiałby prosić o podobną rzecz.
''Nie jestem celebrytą''
Wakuliński był zdziwiony, że dziennikarze tak bardzo się nim zainteresowali.
- Ja nie jestem celebrytą, zawsze dawałem wyraźny komunikat, że nim być nie chcę i nie chcę brać udziału w tych zabawach*– podkreślał w „Pytaniu na śniadanie”. *- Ja się nie obrażam na dziennikarzy, ale media mogą służyć dobru.
Zapewnił również, że nie zamierza rezygnować z pracy zawodowej.
- Proces trwa, wymaga rzeczywiście czasu, ale jestem pod bardzo dobrą opieką, jestem szczęściarzem w nieszczęściu – mówił. - Liczę się z powrotem do intensywnego uprawiania zawodu.
''Plotka odbiera mi pracę''
Aktor pojawił się w studiu jednak nie tylko po to, by pocieszyć tych, którzy przejęli się jego stanem zdrowia.
W rozmowie z Super Expressem wyjaśnił, że przez te nieprawdziwe informacje ma problem ze znalezieniem pracy.
- Mnie to troszkę martwi – mówił. - Ale ta stugębna plotka przekazywana nawet przez ludzi życzliwych odbiera mi pracę. Jeżeli tak wygląda chory człowiek, to można winszować. Oczywiście nie jestem już młody, ale... Słyszałem, że leżę w szpitalu... Do pewnego momentu jest to śmieszne, ale tak naprawdę nie jest.
Ostatnio aktor coraz rzadziej pojawia się i na scenie, i na ekranach. Trzymamy kciuki, żeby ta sytuacja zmieniła się jak najszybciej. (sm/mn)