Trwa ładowanie...
16-03-2009 14:33

Krzysztof Zanussi w sidłach SB?

Krzysztof Zanussi w sidłach SB?Źródło: AKPA
dwhu570
dwhu570

Znany polski reżyser i scenarzysta Krzysztof Zanussi został zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik o pseudonimie „Aktor”. Reżyser zaprzecza, aby kiedykolwiek współpracował z bezpieką.

Znany polski reżyser i scenarzysta Krzysztof Zanussi został zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik o pseudonimie „Aktor”. Reżyser zaprzecza, aby kiedykolwiek współpracował z bezpieką.

Jak wynika z dokumentów, SB zainteresowała się Krzysztofem Zanussim w maju 1962 roku przy okazji planowanej przez niego wycieczki do Anglii. Oficer operacyjny wydziału III Komendy Miejskiej MO w Łodzi R. Sławiński postanowił przeprowadzić z nim profilaktyczną rozmowę. Miała się ona odbyć w jednej z łódzkich kawiarni, a jej zasadniczym celem miało być przestrzeżenie Zanussiego przed „niewłaściwymi krokami” w trakcie jego pobytu za granicą oraz zorientowanie się co do możliwości dalszych kontaktów z nim.

Spotkanie odbyło się 16 czerwca 1962 roku. Z notatek SB wynika, że Zanussi zachowywał się dość swobodnie. Opowiadał o warunkach pracy filmowej w Polsce określając je jako „eldorado”. Twierdził, że na Zachodzie podobne warunki byłyby nie do pomyślenia. Wspominał też o cudzoziemcach studiujących razem z nim w łódzkiej filmówce. Po spotkaniu oficer zanotował: „W ciągu całej rozmowy zauważyłem, że Zanussi jest człowiekiem bardzo dobrze ustosunkowanym do obecnej rzeczywistości, do polityki realizowanej przez nasz Rząd. […] Na moją propozycję następnego spotkania nie wyraził zastrzeżeń w związku z czym umówiłem się z nim na następną rozmowę w początkach m-ca lipca […].”

dwhu570

– Zgodnie z namową ludzi, którzy siedzieli w latach stalinowskich, a wbrew nakazaniu bezpieki, opowiadałem dookoła, że byłem wzywany na taką rozmowę. Koledzy moi też tak robili. Chodziło o to, by zdradzając tajemnicę kontaktu sprawić wrażenie człowieka nieprzydatnego i to się udawało. Potem z tych kolegów, którzy pracowali w kinematografii, nikogo nie dopadli – tłumaczy „GP” swoje ówczesne postępowanie reżyser.

(…) W trakcie czerwcowej rozmowy z oficerem SB Krzysztof Zanussi przyznał, iż przed wyjazdem do Anglii ma zamiar wybrać się na Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów odbywający się w Helsinkach. SB postanowiła wykorzystać go w trakcie trwania tej imprezy jako kontakt obywatelski. Z zachowanych dokumentów wynika, że sprawą Festiwalu zajmował się wydział IV departamentu III MSW w Warszawie. 16 lipca 1962 roku SB w Łodzi przesłało do Warszawy charakterystykę Zanussiego jako delegata na Festiwal. W piśmie z 10 października major J. Krynicki z wydziału III Komendy MO w Łodzi zwrócił się do wydziału IV dep. III MSW w Warszawie o przesłanie informacji na temat zachowania się Zanussiego w trakcie trwania Festiwalu. 29 listopada 1962 roku naczelnik wydziału IV major J. Sosnowski przesłał odpowiedź: „W odpowiedzi na Wasze pismo […] dot. Krzysztofa Zanussi i Elżbiety [tu zamazane nazwisko Kaźmierczak - przyp. red.] studentów uczelni łódzkich komunikuję, że zgodnie z naszymi założeniami w/w byli wykorzystywani
operacyjnie w Finlandii podczas trwania VIII Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów.

Należy stwierdzić, że utrzymywany w tamtym okresie kontakt poufny z Elżbietą [tu zamazane nazwisko Kaźmierczak przyp. red.] nie wniósł do naszego rozeznania ciekawszych i bardziej wartościowych informacji. […] Inaczej natomiast wygląda sprawa zaangażowania się do współpracy z nami Krzysztofa Zanussi, który poświęcił nam wiele swojego wolnego czasu. K. Z. przyczynił się w dużym stopniu do poznania organizacji i działalności Antyfestiwalowego Centrum Szwajcarskiego w Helsinkach. Trzeba zaznaczyć, że wykazał on przy tym dużą dozę sprytu, inteligencji i własnej inicjatywy.

K.Z. po zakończeniu Festiwalu wyjechał do Szwecji i na początku września b.r. miał się skomunikować telefonicznie w Warszawie z utrzymującym z nim łączność w Helsinkach naszym pracownikiem, celem przekazania wyników nawiązanego kontaktu korespondencyjnego z jednym z aktywnych działaczy wspomnianego ośrodka ob. szwajcarską Von Jussy […].”

dwhu570

(…)Zanim do Łodzi trafiła pozytywna opinia o współpracy Zanussiego z SB w trakcie trwania Festiwalu w Helsinkach, w jednej z łódzkich kawiarni z reżyserem spotkał się porucznik Zdzisław Różański. Rozmowa odbyła się 14 października 1962 roku. Oficera używającego podczas spotkań fałszywego nazwiska „Śliwiński” interesowały głównie sprawy dotyczące pobytu Zanussiego w Anglii. Z notatki sporządzonej przez esbeka jeszcze tego samego dnia wynika, że reżyser chętnie i obszernie opowiadał o Polakach, z którymi miał kontakt podczas pobytu za granicą. Przeczytać można w niej m.in. że: „[…] Na terenie Anglii w Londynie Zanussi spotkał się z kilkoma osobami z emigracji polskiej. M.in. rozmawiał z K. Lewkowiczem który jest red. nacz. dwutygodnika „Oblicze Tygodnia” ukazującym się w jęz. polskim w Londynie. Kilka egzemplarzy tego pisma Zanussi przywiózł do kraju i w przyszłym tygodniu udostępni mi je. W Londynie spotkał się również z pewnym krytykiem filmowym o nazwisku Sulik.

Jest to Polak jednak rozmówca mój nie umiał określić czy jest on w Anglii na stałe czy też posiada paszport konsularny. W każdym razie Sulik oświadczył że w tej chwili do Polski nie zamierza wrócić. W rozmowie z Zanussim, Sulika interesowały warunki pracy w kinematografii polskiej, jakie są utrudnienia jaka pomoc, interesowały go również takie sprawy jak aktualna sytuacja w środowisku filmowym, kto z kim się kłóci itp. […]”. W uwadze sporządzonej pod notatką Różański pisze także iż: „Zanussi oświadczył że na temat dwutygodnika „Oblicze Tygodnia” będzie pisał artykuły. W związku z powyższym prosił mnie bym zorientował go jak pismo to jest oceniane u nas w kraju. On sam uważa że można ocenić i tak i tak, tzn. czytając je można doszukać się i akcentów wrogich i pozytywnych. Wiadomym mu jest że Ambasada nasza w Anglii usiłuje pismo to przeciągnąć na swoją stronę. Oświadczyłem rozmówcy że odpowiem mu na następnym spotkaniu”. W notatce sporządzonej przez porucznika Różańskiego pada wiele ogólnych spostrzeżeń, lecz
niewiele jest szczegółowych danych. Oficer wyjaśnia jednak, że rozmowa odbywała się w zatłoczonej kawiarni i niezręcznie było by mu notować nazwiska i adresy. Szczegółowe dane postanawia uzyskać podczas kolejnej rozmowy z Zanussim. Jego zdaniem reżyser wyraził bowiem chęć dalszych spotkań i pomoc w miarę swoich możliwości. Jak wynika z dokumentów pozytywny wynik rozmowy porucznika Różańskiego z Zanussim oraz owocny wynik kontaktów z nim w trakcie trwania Festiwalu w Helsinkach ośmieliły SB, aby zaproponować mu oficjalną współpracę z aparatem bezpieczeństwa.

– Podczas studiów w szkole filmowej cały nasz rok studiów był zapraszany na rozmowy z oficerami bezpieki i wszyscy byliśmy namawiani do współpracy. Obiecywaliśmy, że jeśli coś strasznego się zdarzy, to damy im znać. Każdy miał po dwa spotkania. Na tym się kończyło. Nie było też żadnych specjalnych nacisków. Kilkoro z nas podjęło współpracę. Jedna z osób przystąpiła do etatowej pracy w wojskowym wywiadzie – przyznaje w rozmowie z „GP” Zanussi.

dwhu570

O obcokrajowcach studiujących w Polsce

Z zachowanych w archiwach IPN dokumentów SB wynika, że datą kluczową w kontaktach z bezpieką był 5 grudnia 1962 roku. Tego dnia reżyser udał się wraz z porucznikiem Różańskim do lokalu kontaktowego kryptonim „Bachus” jakim było mieszkanie prywatne porucznika B. Mirkowskiego, kierownika grupy IV wydziału III Komendy Miejskiej MO w Łodzi. W trakcie spotkania Krzysztof Zanussi szeroko i szczegółowo informował SB o swoich kontaktach z Polakami w Anglii. Opowiadał m.in. o życiu prywatnym swoich znajomych, w tym udzielał informacji wrażliwych, które później SB mogła wykorzystywać z powodzeniem przeciwko tym osobom. W notatce porucznika Różańskiego czytamy m.in. :„Po udaniu się z kandydatem na miejsce rozmowę rozpoczęliśmy od tygodnika „Oblicze Tygodnia” którego redaktorem jest Lewkowicz.

Kandydat stwierdził, że red. Lewkowicza poznał przez Kier. Kult. Ambasady Polskiej który polecił „Oblicze Tygodnia” jako jedyne w którym można coś napisać. Z takim zamiarem właśnie kandydat szukał kontaktu z Lewkowiczem. Po przeprowadzeniu rozmowy z Lewkowiczem uzgodniono że kandydat po przyjeździe do Polski wyśle kilka recenzji filmowych które ukażą się w Tygodniku. Zapłata za recenzje wyniesie około 10₤. Na inne tematy z redaktorem Lewkowiczem nie rozmawiał. W rozmowie kandydat uzupełnił również dane dot. Sulika. Otóż Sulik wyjechał z Polski prawdopodobnie na skutek złego współżycia z żoną. Nie chciał jej dać rozwodu a raczej wybrał wyjazd za granicę. W jakim okresie Sulik opuścił Polskę kandydat nie wie. Jednak w tej chwili Sulik nie ma zamiaru wracać do Polski. Oświadczył że zaaklimatyzował się na tyle by mógł spokojnie żyć.”

Krzysztof Zanussi zapytany przez nas o to, czy przekazywał informacje o Bolesławie Suliku, krytyku filmowym i znawcy mediów stwierdził: – Nie pamiętam, by ktokolwiek mnie o niego wówczas pytał. Może ma pan wiadomości z podsłuchu. Trzeba było uważać, żeby nie chwalić się znajomością z nim. Sulik przebywał wówczas w Londynie. Znałem go oczywiście. Rejestracja na podstawie ustnego zobowiązania

dwhu570

Po przeprowadzonej rozmowie oficerowie SB przystąpili do werbunku reżysera: „[…]oświadczyliśmy że darząc rozmówcę zaufaniem, naszym życzeniem jest by w dalszym ciągu utrzymać ścisły kontakt w celu uzyskiwania pomocy w formie tej jaką już okazał. „Z” bez namysłu oświadczył, że w zupełności rozumie nasze potrzeby i nasze zainteresowania. Z tego względu w miarę swoich możliwości i czasu na naszą propozycję chętnie przystał. Postawił jednak pewien warunek a mianowicie by w przyszłości nie angażować go do jakichś prac które by zabierały mu i tak już bardzo ograniczony czas. Nadmienił przy tym że oprócz studiów w Łodzi studiuje w Krakowie w Uniwersytecie Jagiellońskim ponad to jest w kolegium redakcyjnym „Ekranu” (pisze artykuły) jak również niedługo zaczyna cykl artykułów w łódzkich „Odgłosach”. Z uwagi na to gotowy jest informować nas o sprawach przez siebie zauważonych a mogących interesować Sł.

Bezpieczeństwa jednak jak oświadczył tylko w miarę swych możliwości. Zmierzając do tego by „Z” podpisał zobowiązanie o współpracy i zachowaniu tajemnicy oświadczyliśmy mu że sprawy te o których rozmawiamy i będziemy rozmawiać należy zachować wyłącznie dla siebie. W tym punkcie „Z” przerwał mówiąc - „panowie w zupełności was rozumiem że ludzie którymi się interesujecie nie powinni o tym absolutnie wiedzieć. Ostatecznie wasz charakter pracy na tym polega, byłoby dziwnym gdyby wszyscy o tym wiedzieli. Po drugi również i ja byłbym w dość głupiej sytuacji gdyby moje otoczenie o tym wiedziało.” W związku z takim stwierdzeniem rozmówcy niezręcznym by było by zaproponować mu napisanie zobowiązania. Uważam że takie postawienie sprawy mogło by doprowadzić do zmiany na niekorzystne. Z tego względu też na temat zobowiązania nie wspominano.”

Zgodnie z panującymi w SB zasadami, mogła ona zarejestrować Krzysztofa Zanussiego pomimo nieodebrania od niego podpisanej deklaracji współpracy. Wystarczyło jedynie ustne oświadczenie, że kandydat zgadza się na współpracę.

dwhu570

Na tej podstawie porucznik Zdzisław Różański wystąpił 9 grudnia 1962 r. o zgodę na zarejestrowanie Krzysztofa Zanussiego jako tajnego współpracownika SB o ps. „Aktor”. Zgodę na rejestrację otrzymał, choć w uwagach kierownictwa znalazły się wątpliwości, co do tego czy Zanussi był w pełni świadomy, czego się podejmuje, wyrażając zgodę na współpracę. „Sądząc po treści raportu wydaje się, iż niesłusznie występował u nas jakiś kompleks niższości wobec pozyskiwanego (może się mylę). Zbyt szybko ulegliśmy jego argumentacji o niecelowości odbierania od niego zobowiązania, przy czym niezbyt chyba jasno „wyłożyliśmy” cel rozmowy z nim zadowalając się zgodą z jego strony na postawione przez nas propozycje. Obawiam się, iż chyba nie do końca zdaje on sobie sprawę z roli i obowiązków jakie ciążyć będą na nim. Pozyskanie tego rodzaju ludzi nie może być połowiczne. Wszystkie związane z tym sprawy muszą być omówione do końca, gdyż przy pierwszym bardziej konkretnym zadaniu spotkać się możemy z odmową i zerwaniem stosunków.”

Zanussi: bez podtekstu agenturalnego

– Nie miałem żadnego pseudonimu i nie było żadnych więcej spotkań - stanowczo twierdzi reżyser. Jeśli był nadany, to ja nic o tym nie wiem. W 1962 r. spotkałem się z oficerami dwa razy w Łodzi. Nie było perspektywy dalszych spotkań. Później, jeśli ubecy pojawiali się, to przychodzili jawnie do biura. Były to rozmowy otwarte, ale pozbawione podtekstu agenturalnego. Gdy pan Kiszczak wzywał mnie do siebie w stanie wojennym, to wcześniej zjawiał się ubek i umawiał mnie na spotkanie. To zupełnie inny tryb rozmowy – mówi w rozmowie z „GP” reżyser.

Ze zgromadzonych dokumentów wynika, że Krzysztof Zanussi nie odbył więcej spotkań z porucznikiem Różańskim, który miał być jego oficerem prowadzącym. Różański 19 lutego 1964 roku złożył wniosek o zaniechanie współpracy z TW „Aktorem”. Powody zaniechania współpracy były następujące: […] „Aktor” jest stałym mieszkańcem Warszawy i jego pobyt w Łodzi (studia P.W.S.T. i F) ograniczał się do 2-3 dni w tygodniu względnie nieobecny był nawet przez okres 2 miesięcy. Kilkakrotnie próbowano telefonicznie nawiązać kontakt z Aktorem jednak zawsze oświadczano w Szkole Filmowej że jest on nieobecny. Brak kontaktu z „Aktorem” spowodował wysłanie listu na jego adres prywatny z prośbą o nawiązanie kontaktu.

dwhu570

W liście podany został nr. tel. oraz adres pracownika. Przedsięwzięcie to również nie odniosło skutku (list wysłano w dniu 6 XI 63) i z uwagi na powyższe 1II1964 wysłano drugi list, polecony z treścią podobną do pierwszego. Do dnia dzisiejszego nie otrzymano żadnej wiadomości od „Aktora”. Biorąc powyższe pod uwagę - trudności w nawiązaniu kontaktu ze Sł. Bezp. uważam że dalsze próby nawiązania łączności były by niecelowe.”

– Wiadomo, że bezpieka rozdymała różne rzeczy. Spotkali się ze mną tylko dwa razy w krótkim odstępie czasu. Jeżeli w aktach są inne rozmowy, to jest to zwykła nieprawda. Takich spotkań nie było aż do czasów stanu wojennego. Spotkań z Kiszczakiem nie zaliczam do takich kontaktów. Dał mi wówczas paszport – mówi reżyser. - W PRL uważałem się za człowieka, któremu nigdy paszportu nie odmówiono – dodaje.

Filip Rdesiński, Maciej Marosz

dwhu570
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dwhu570