Trwa ładowanie...
dthphys
04-12-2006 18:08

Ktoś się rodzi, ktoś umiera

dthphys
dthphys

Ludzie przychodzą i odchodzą, wielu staje nagle na rozstaju, mając świadomość, że tylko jedna droga jest im pisana. Tak jest też w przypadku Jakuba i Julii, dla których wyprawa nad morze zapowiada się jako wyprawa ich życia, szczególna konfrontacja dwojga młodych, nieznanych sobie ludzi.

On nagle, po dziesięciu latach opuszcza zakon z gitarą na plecach, ona - dziewczyna po przejściach, decyduje się na to, aby wrócić z Warszawy w rodzinne strony. Gdzieś w Polsce zaczyna się ta podróż, z południa na północ.

Dostrzegając pewne skojarzenia biblijne miałem wrażenie, że Pilica to Jordan, rzeka oczyszczenia. Rzeka, która może wyzwolić Jakuba ze śmiertelnej choroby, oczyścić z grzechu Julię. Teraz jednak warto postawić sobie pytanie, kto w tym filmie jest głównym bohaterem? A kto gra tutaj tylko drugie skrzypce? Sprawa wydaje się prosta, gdyż Bóg stawia na drodze Julii Jakuba i w podróży przez Polskę jedno pomaga drugiemu. A jednak nie jest to takie oczywiste.

I o ile aktorsko film ten jest na wysokim poziomie, to jednak w scenariuszu brakuje spójności. Oglądamy psychiczne, emocjonalne zmagania bohaterów, ich metamorfozę i stopniowe „oczyszczenie”, ale tak na dobrą sprawę… trudno mi powiedzieć, dla kogo powstał ten film i do kogo jest adresowany. Kino moralnego niepokoju, jakie w świecie dobrze się sprzedaje, prawdziwie polskie, jakże swojskie.

dthphys

Borys Szyc, który poszukując aktorskiego urozmaicenia znacznie bardziej lubi i ceni kino artystyczne, od tego, jakim są „Oficerowie”, utalentowana Agnieszka Grochowska, pełen wdzięku, charyzmatyczny Robert Więckiewicz pojawiający się w filmie w kilku wcieleniach. To oni tworzą emocje, to oni nadają temu obrazowi dobry i ciekawy kształt, jednak dobre aktorstwo to za mało, aby wyjść z kina i być zadowolonym.

Miałem i mam mieszane uczucia po filmie „Południe-Północ”. Czas, który minął od seansu nie pomógł mi w odszukaniu prawdziwego przesłania, nie sprawił, że zaakceptowałem ten obraz w sposób pełny. Przeciwnie, mam coraz więcej wątpliwości i coraz mniej mi się w tym filmie podoba. Miałem nadzieję, że znajdę w tym obrazie coś, co faktycznie, z opóźnieniem do mnie dotrze, wciąż mam taką nadzieję, jednak szanse na to są nikłe.

Pozostaje kwestia finału, podwójnego finału, burzącego konwencję dramatu, aby zrobić z niego ckliwy melodramat. Łukasz Karwowski, scenarzysta i reżyser w jednej osobie, poszedł za daleko, zrobił za dużo, napisał scenariusz, którego nie dokończył. Ostatnia scena jest jakby nie na miejscu z perspektywy całego dzieła, ja przynajmniej mam co do niej duże wątpliwości. Czy aby tak właśnie powinien się skończyć film „Południe-Północ”?

dthphys
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dthphys