Kuchnia z duszą
Jeśli uwielbiliście sobie którąś z poprzednich filmowych potraw Fatiha Akina, szczególnie "Głową w mur" lub "Na krawędzi nieba", ta kuchnia najpewniej Wam nie zasmakuje. Ba, może się okazać, że drastycznie rozminie się z Waszymi skonkretyzowanymi już oczekiwaniami. Została bowiem przyrządzona według zupełnie innego przepisu. Bez ciężkiej zasmażki, na czystej patelni, w lokalu, który jeszcze nie przegryzł się smrodem papierosowego dymu. Akin odchudził swoje kino z przykrych paradoksów codzienności. Wyciągnął swoich bohaterów z rynsztoka.
10.01.2011 17:21
Nie znaczy to, że "Soul Kitchen" to baśń spod znaku "Amelii". Rzeczywistość ciągle bywa złośliwa, ale w mierzeniu się z nią bohaterowie wypracowali sobie pewną metodę. Są na swoim, walczą z nią zapalczywie. Zasada pierwsza - nie poddawać się. Szukać, drążyć, przeciwdziałać. Ryzykować. Nawet jeśli wiąże się to z autodestrukcją. Jako pierwszemu przyszło to pojąć Zinosowi. Gdy jego nędzna knajpka zaczęła chylić się ku upadkowi, postawił wszystko na jedną kartę. Zatrudnił nowego szefa kuchni, który menu rodem z fast foodu zastąpił kuchnią dalece bardziej wyrafinowaną.
Dalej poszło już z płatka. Odświeżony jadłospis szybko zjednał sobie nową klientelę, a jej apetyt okazał się równoznaczny z głodem życia. W tytułowej "kuchni z duszą" mogli go zaspokoić. Coś się bowiem wydarzyło, gdzieś na marginesie, poza spisem potraw i przyjmowanymi naprędce zamówieniami. Zinos pozwolił swoim klientom uwierzyć, że jest im bliski, równy, że za ekspansją jego biznesu tyleż kryje się chęć zarobkowania, co stworzenia przystani dla tych, którzy – podobnie jak on – nie godzą się na odgórnie narzucony model życia.
Bunt bohatera wydaje się zresztą buntem samego Akina, który wbrew wszelkim oczekiwaniom daje nam film naiwny, optymistyczny. Nie wpasowuje się w szablon, do którego na przyzwyczaił. Tutaj jest inaczej – sporo pociesznych przypadków, skrótów myślowych, melodramatycznych klisz… Ale czy to od razu źle? Nie, bo gdzieś w tym wszystkim autor pozostaje wierny sobie – goni za spełnieniem. Czy zrozumiał, że jednak można je osiągnąć? Nawet jeśli podpowiada nam, że prawdziwe spełnienie coraz częściej równa się snuciu utopijnych wizji, to nieważne. Warto mu uwierzyć, że wszystko jest możliwe. Choć na chwilę.