"Ładunek 200". Odrażająca wizja ZSRR
Gdyby ktoś zapytał mnie o najbardziej brutalny, mroczny i odrażający film, jaki w życiu widziałam, nie szukałabym takiego pośród horrorów. Pewnie wskazałabym "Ładunek 200" w reżyserii Rosjanina Aleksieja Bałabanowa. Paradoksalnie oglądałam go podczas "nocy kina rosyjskiego" w krakowskim kinie Kijów.
Niedawno media doniosły, że Rosjanie nie mają zamiaru zabierać z Ukrainy ciał swoich żołnierzy. - Odmawiają nawet negocjacji w tej sprawie. Oczywiście uważają, że ciała personelu wojskowego Federacji Rosyjskiej nie są godne tego, by wrócić do ich ojczyzny i być po ludzku pochowane - powiedziała wicepremier Ukrainy i minister ds. reintegracji tymczasowo okupowanych terytoriów Iryna Wereszczuk.
Eksperci oceniają, że w ten sposób Kreml chce ukryć skalę strat wojennych. Wszak propaganda mówi o tym, że rosyjskie wojska witane są w Ukrainie kwiatami, a rosyjska armia jest rzekomo niezwyciężona. Stąd sprowadzanie ciał żołnierzy i wyprawianie im pogrzebów nie jest dla Putina wygodne. Nie chce "ładunku 200".
Tą nazwą określa się od czasów wojny w Afganistanie ciała żołnierzy, które powracają do Rosji zapakowane w cynkowe trumny. W filmie Aleksieja Bałabanowa z 2007 r., którego akcja rozgrywa się w 1984 r., jako tytułowy "ładunek 200" powraca z Afganistanu do Rosji żołnierz, narzeczony Andżeliki, córki sekretarza partii.
Jego zwłoki przejmuje Żurow, lokalny kapitan milicji, który zgwałcił i porwał Andżelikę i jednocześnie prowadzi śledztwo w sprawie jej zniknięcia. Teraz komendant-psychopata dostarcza ciało narzeczonego wprost do łóżka uwięzionej dziewczyny, by gniło tam już do końca filmu. Będą to pierwsze, ale nie ostatnie zwłoki w jej łóżku.
Film Bałabanowa zaczyna się jak komedia obyczajowa, by dość szybko popaść w absurdalny mrok. Wszystko tu jest brzydkie. Bohaterowie, wnętrza, plenery. Niemal czuć odór rozkładających się ciał w obskurnym pokoju. Ale to, co u Bałabanowa odraża najbardziej, to nawet nie sam nieprzewidywalny Żurow ze swoją stoicką twarzą, ale obojętność wszystkich innych bohaterów, którzy wiedzą, co się dzieje, ale nie mają zamiaru nic z tym zrobić.
Jedni z powodu obojętności, inni z obawy przed utratą posady, jeszcze inni - bo tylko wykonują rozkazy komendanta, co z tego, że chore. To właśnie zepsucie moralne bohaterów i wszechobecny rozkład sprawiają, że ten film jest trudnym przeżyciem.
Bałabanow zdiagnozował społeczeństwo późnego ZSRR, jak i chory system, w którym władzę sprawują ludzie pokroju Żurowa. Ale jego film wchodził do kin w atmosferze skandalu z innego powodu. Twórca "Ładunku 200" obalił bowiem mit bohaterskiej śmierci rosyjskich żołnierzy, którzy zginęli w Afganistanie. Bo czy można nazywać kogoś bohaterem, jednocześnie porzucając jego zwłoki na pastwę losu i nie wyprawiając mu godnego pogrzebu?
Film Bałabanowa jest momentami absurdalny i groteskowy, a postaci są przerysowane. Ale niestety dzisiejszy kontekst sprawia, że nakręcony 15 lat temu i traktujący o latach 80. "Ładunek 200" niewiele traci na aktualności.