Lubię występować przed publicznością
Beata Chmielowska - nowa prezenterka "Teleexpressu" uwielbia swoją pracę. W wolnych chwilach studiuje, remontuje mieszkanie i startuje w rajdach samochodowych.
Mirosław Mikulski: Od ponad roku pojawiasz się na telewizyjnym ekranie, najpierw prowadziłaś "Teleexpress - junior", a teraz główne wydanie "Teleexpressu". Czujesz już skutki popularności?
Beata Chmielowska: Popularność to przywilej gwiazd - aktorów i piosenkarzy - to im się należy. Ja nie czuję się gwiazdą i nie chcę nią być. Chcę być poważnym dziennikarzem programów informacyjnych.
M.M.: Widzowie nie rozpoznają cię na ulicy?
B.C.: Czasami rozpoznają, ale nikt mnie nie zaczepia i nie prosi o autograf. Wszyscy w "Teleexpresie" dostajemy za to dużo listów, ja też. Wiele jest śmiesznych, zdarzają się nawet propozycje matrymonialne, ale traktuję je z przymrużeniem oka.
M.M.: Jak trafiłaś do telewizji?
B.C.: Z konkursu. Dowiedziałam się, że Ośrodek Szkolenia TVP poszukuje kandydatów na dziennikarzy. Zdałam egzamin i przyjęto mnie. Nie było to łatwe, z blisko dwustu chętnych zakwalifikowano tylko czternaście osób. Po roku intensywnej nauki zaczęłam współpracę z redakcją "Teleexpressu".
M.M.: Dlaczego akurat telewizja?
B.C.: Lubię występować przed publicznością. Od dziecka tańczyłam, śpiewałam i recytowałam. Najpierw w kółkach teatralnych, potem w zespole pieśni i tańca w Telewizyjnym Młodzieżowym Studiu Poetyckim. Skończyłam też prywatną szkołę filmową. Kontakt z widzami to wspaniałe uczucie, uwielbiam to.
M.M.: Czujesz tremę przed występem?
B.C.: Oczywiście. Za każdym razem jestem skoncentrowana i skupiona, to pomaga uniknąć błędów i pomyłek. Na pewno nie jest to już taki stres jak na początku, ale lubię być pozytywnie zdenerwowana. To pomaga w pracy.
M.M.: Podobno jesteś osoba bardzo zajętą, praca zajmuje ci wiele czasu?
B.C.: W redakcji jestem praktycznie codziennie. Kiedy nie jestem na wizji, jeżdżę z kamerą albo mam dyżury redakcyjne. Jestem zajęta, ale to mnie cieszy. Poza tym studiuję i ostatnio remontuję mieszkanie.
M.M.: Co ci bardziej odpowiada, praca w studiu czy wyjazdy reporterskie z kamerą?
B.C.: Jedno i drugie. Wyjechać gdzieś z kamerą, zanotować jakieś wydarzenie, aby potem je sprawnie i wiarygodnie opisać, to duża odpowiedzialność i wielkie wyzwanie. Podobnie jest z pracą przed kamerą w studiu.
M.M.: Podobno uwielbiasz jeździć samochodem?
B.C.: Tak!!! Prawo jazdy zrobiłam bardzo wcześnie. W ubiegłym roku, wspólnie z koleżanką z redakcji zdobyłyśmy mistrzostwo Polski w rajdach dziennikarzy w klasie turystycznej. Rajdy to wspaniała rozrywka, można się tam wyszaleć i wyżyć, po mieście jeżdżę jednak ostrożnie. Chociaż nie mam jeszcze własnego samochodu, to w zawodach jeździłam już toyotą, alfą romeo, lancią i seatem.
M.M.: Gdzie planujesz spędzić wakacje?
B.C.: Razem z przyjaciółmi zamierzam wyjechać na szalone wakacje do jakiegoś ciepłego kraju. Mamy w planach Majorkę, Włochy lub Ibizę. Wszyscy ciężko pracujemy i stwierdziliśmy, że należy nam się odrobina rozrywki i szaleństwa. Stęsknieni jesteśmy za ciepłym morzem, piaskiem i słońcem!
18.05.2000 02:00