Ludzie mutują w zwierzęta. Reżyser zdradza kulisy krwawej sceny
- Kręciliśmy scenę przez pięć tygodni. Nocami. To było niesamowicie wyczerpujące dla całej ekipy. Grzęźli nam aktorzy, którzy poruszali się częściowo na szczudłach. Wspominam to jako pewien czas apokalipsy - opowiada WP reżyser Thomas Cailley. Jego nowy film - "Królestwo zwierząt" - można oglądać już w kinach.
Jak zachowywaliby się ludzie, gdyby nagle ich bliscy zaczęli zmieniać się w zwierzęta? Czy potrafilibyśmy koegzystować z ludźmi zmutowanymi w np. ośmiornice czy jaszczurki? Co się dzieje, gdy twoja mama nagle zaczyna zamieniać się w... niedźwiedzia? Wielu z was mogło zobaczyć w kinach zapowiedź filmu "Królestwo zwierząt". To historia ojca i syna, którzy muszą poradzić sobie w świecie, w którym ludzi w niewyjaśniony sposób dotyka mutacja. Żonę Francois (Romain Duris) trzeba umieścić w specjalnym ośrodku dla "kreatur", gdy zaczyna zmieniać się w zwierzę. Syn Emile (Paul Kircher) opowiada swoim rówieśnikom, że jego mama nie żyje. Chłopak nie chce się przyznać, że kobietę też dosięgnęła mutacja. Bo gdy jedni są zrozpaczeni losem wielu ludzi, inni postanawiają polować na kreatury.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najbardziej wyczekiwane premiery filmowe 2024 roku
Magda Drozdek, Wirtualna Polska: Zastanawiałeś się, w jakie zwierzę byś się zmienił?
Thomas Cailley, reżyser "Królestwa zwierząt": Może w wieloryba, bo to piękne i pełne wdzięku stworzenie. Wieloryby dużo podróżują, czyli podobnie, jak ja. Myślę, że pasowałby też do mnie jeleń. To samotnicy, ale jednocześnie przemieszczają się w stadzie. Jelenie wciąż się zmieniają, gubiąc poroże. To poroże odrasta, zmienia się ich sierść na zimę - wciąż są w procesie zmiany. Pasuje to do mnie.
Skąd wziął się pomysł, by nakręcić taką historię?
W 2019 r. byłem w trakcie pisania nowego scenariusza, który opierałby się na historii relacji między ojcem i synem. Zależało mi na tym, by znaleźć jakąś metaforę, która pchnęłaby tę opowieść do przodu. Wtedy natknąłem się na scenariusz autorstwa Pauline Munier, w którym było o człowieku zmieniającym się w zwierzę. Zaproponowałem Pauline współpracę, by z naszych połączonych historii powstała opowieść z wątkiem fantastycznym, a nawet katastroficznym.
Jak zabraliście się do tworzenia?
Klasyczny film przygotowuje się w jakieś trzy miesiące. U nas trwało to półtora roku. Dodatkowo scenariusz zmieniał się w trakcie kręcenia kolejnych scen. Musieliśmy znaleźć odpowiednie plany zdjęciowe, dekoracje, scenerię. Kluczowa była też kwestia stworzenia naszych postaci. Pracowałem z rysownikami, potem z rzeźbiarzami, następnie z modelarzami, którzy tworzyli nasze kreatury, a na końcu trzeba było jeszcze popracować nad stworzeniem tych postaci z aktorami.
Wiesz, zazwyczaj, jak robi się film o ludziach zmieniających się w jakieś kreatury, to po prostu wykorzystuje się komputerowe efekty specjalne.
Efektów specjalnych jest najmniej jak to było możliwe. Zależało mi na realistycznym, naturalistycznym efekcie. I to do tego stopnia, że dobieraliśmy aktorów tak, by budowa ich ciał i rysy twarzy współgrały z wizerunkiem zwierząt, w jakie mieli mutować. Absolutnie nie ma tu żadnego green screena. Nic nie zostało nakręcone w studio. Wszystko zostało nakręcone tak, jak widzimy to w filmie.
Jedną z bardzo naturalistycznych i krwawych scen jest ta, w której Emile zauważa, że ma pierwsze objawy mutacji. Jak to kręciliście?
To była jedna z pierwszych scen, jakie zrobiliśmy. Paul jest młodziutkim aktorem bez wielkiego doświadczenia. Do swojej roli i też do tej konkretnej sceny przygotowywał się od roku. Przez to, że jest to trudna scena, zdecydowaliśmy się ją nagrać w etapach. Wiedział dokładnie, co ma robić. Znał całą choreografię, a my pozostawiliśmy mu pełną swobodę. Nakręciliśmy to w 10 minut.
To była najtrudniejsza scena do nakręcenia czy wskażesz inną?
Tak naprawdę niezwykle trudna była scena pościgu w polu kukurydzy, która jest już pod koniec filmu. Kręciliśmy to przez pięć tygodni. Nocami. To było niesamowicie wyczerpujące dla całej ekipy, bo mieliśmy fatalną pogodę. Non stop były burze, więc wszędzie brodziliśmy w błocie. Grzęzły nam pojazdy, po których poruszały się kamery. Grzęźli nam aktorzy, którzy poruszali się częściowo na szczudłach. One zapadały się w tym błocie. Wspominam to jako pewien czas apokalipsy. Zastanawialiśmy się, czy kiedykolwiek uda nam się wyjść z tej kukurydzy. Ciekawe doświadczenie. Nieco bolesne.
Jakie według ciebie jest główne przesłanie tego filmu?
Wydaje mi się, że najważniejsze jest to, czym staraliśmy się bawić w trakcie prac nad tym filmem, czyli taką granicą, jaką człowiek stworzył między tym, co ludzkie, a całą resztą. Wszystko to, co nie jest człowiekiem, eksploatujemy, jak tylko nam się podoba. Niszczymy, drenujemy. W "Królestwie zwierząt" zależało nam na tym, by tę barierę wyrzucić do kosza i pokazać, że jesteśmy wszyscy częścią tego samego świata. Mam nadzieję, że największą wartością, jaką można wynieść z seansu, to przesłanie o tolerancji.
Myślę, że niektórzy - szczególnie w Polsce - mogą mieć też od razu skojarzenia z kryzysem migracyjnym, jaki ma miejsce na polsko-białoruskiej granicy. W "Królestwie zwierząt" kreatury są niechciane, ukrywają się w lesie, gdzie też nie mogą się czuć bezpiecznie. Nikt ich nigdzie nie chce, a to nie ich wina, że znaleźli się w takiej sytuacji. Wydaje mi się, że w Polsce twój film może być właśnie tak odbierany. Zdawałeś sobie z tego sprawę?
Zgadzam się z tobą. Taka interpretacja filmu w Polsce może być bardzo słuszna. Macie w waszym kraju ostatni taki dziewiczy teren w Europie, czyli Puszczę Białowieską. Od jakiegoś czasu w puszczy pojawiają się migranci. Ci "inni", "obcy". To jak najbardziej można porównać do tego, co dzieje się w naszym filmie.
Co dla ciebie znaczy ta produkcja?
Każdą traktuję jak własne dziecko, które staram się jak najlepiej wychować i dać jak najlepszą przyszłość. Ten film był dla mnie szczególnym wydarzeniem, bo wróciłem do pracy z ekipą, z którą miałem przyjemność tworzyć "Les Combatants". Świetnie było patrzeć, jak ci ludzie się rozwinęli, jakiej pewności w tworzeniu nabrali w ostatnim czasie. Mieliśmy większy budżet, niż przy poprzedniej produkcji i dużo większe ambicje. Zależało nam na tym, żeby zrobić kino autorskie, ale przy okazji dobrze oglądający się w kinach spektakl. Mam nadzieję, że to się nam udało.
"Królestwo zwierząt" można oglądać w kinach od 14 czerwca tego roku. Dystrybutorem filmu jest Kino Świat.
Rozmawiała Magda Drozdek, Wirtualna Polska
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" mówimy o rewolucji w HBO Max, które zmieniło się w krótkie Max. Ile to kosztuje? Co można oglądać? Przy okazji wspominamy wstrząsające sceny z "Rodu smoka", który wraca z 2. sezonem. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: