Magazyn WP FilmMaciej Musiałowski: "My już żyjemy w Europie. Możemy realizować swoje marzenia"

Maciej Musiałowski: "My już żyjemy w Europie. Możemy realizować swoje marzenia"

W polskich kinach można oglądać film "Polot" o młodym polskim wynalazcy. - W Polsce mamy taką postkomunistyczną mentalność, w której jeśli ktoś odważy się marzyć dalej niż granice województwa, to od razu jest sprowadzany do parteru — mówi w rozmowie z WP odtwórca głównej roli Maciej Musiałowski.

Maciej Musiałowski w filmie "Polot"
Maciej Musiałowski w filmie "Polot"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Karolina Stankiewicz: Chyba najbardziej w "Polocie" podobały mi się te wszystkie gadżety, które grany przez ciebie Karol konstruuje. Jak ci się z nimi pracowało na planie?

Maciej Musiałowski: Mam brata, który jest takim majsterkowiczem. Czasem w dzieciństwie coś razem lutowaliśmy w garażu ojca. Nie było mi to obce. Te filmowe gadżety były czymś, po co nigdy sam jako dorosły człowiek bym nie sięgnął, a tu się okazało, że jest mnóstwo interesujących rzeczy związanych ze światem techniki, o których mogłem się dowiedzieć.

Jest w tym filmie też sporo o lataniu.

Chyba wszyscy ludzie marzą o lataniu. Każdy sobie pewnie wyobrażał albo śnił o tym, że będzie latać. To też jest temat, który mnie do tego projektu przyciągnął. Pomimo że nie latałem za dużo w filmie, to byłem ciągle w temacie lotnictwa, a Michał, reżyser filmu, bardzo mi pomagał, dzielił się ze mną swoją matematyczną wyobraźnią i zabierał na różne ciekawe aktorskie "place zabaw".

Na przykład jakie?

Film otwiera scena z zawodów overclockingu, czyli ekstremalnego podkręcania procesorów. Zagrał w niej człowiek, który jest mistrzem w tej dziedzinie. Pojechaliśmy do niego i spędziliśmy tam kilka godzin, podczas których wiele dowiedziałem się na temat procesorów i uczyłem się, na czym polega ich podkręcanie. Wszystko po to, żebym wiedział, co robię w tej pierwszej scenie. To jest to, za co kocham aktorstwo. Jednego dnia nawet nie wiem, że istnieje coś takiego jak zawody w overclockingu, a drugiego uczę się z mistrzem tej dziedziny.

Kadr z filmu "Polot"
Kadr z filmu "Polot"© Materiały prasowe

Wspominałeś, że reżyser ma matematyczną wyobraźnię. Czy to przełożyło się na waszą współpracę?

Sporo się nauczyłem, Michał jest bardzo inspirującym człowiekiem. Jest ścisłym umysłem, wywodzi się z rodziny lekarzy i nawet w wyrażaniu swoich emocji jest poukładany. Ja jestem zupełnie inny. Działam impulsywnie, intuicyjnie. A postać Karola jest zderzeniem tych dwóch rzeczywistości. Michał stworzył zasady, ambicje, matematykę tej postaci. Ja wypełniłem sferę młodzieńczą, niedojrzałą.

Karol jest bardzo zdeterminowaną postacią. Zależy mu na tym, by skonstruować sterowiec, ale nie interesuje go, co się z tym stanie dalej – czy wykorzysta to korporacja, czy wojsko.

On ma po prostu potrzebę udowodnienia sobie i innym, że jest w stanie to zrobić. Karol jest bardzo ambitny i zdaje sobie sprawę ze swojego potencjału. Śmierć jego ojca powoduje przyspieszony egzamin na dorosłość, który Karol sobie odkładał. Gdy umiera głowa rodziny, zdaje sobie sprawę, że musi stanąć na wysokości zadania – musi utrzymać matkę, a do tego ma długi. Zatem ten czynnik finansowy też mocno go determinuje.

"Polot" - oficjalny zwiastun

Karol z jednej strony chce się odciąć od swojego ojca, ale z drugiej to jego projekt planuje zrealizować.

Ten ojciec to jest ktoś, przy kim trudno jest dorastać. Był gwiazdą lotniska, dobrym pilotem. Przy nim Karol zawsze będzie tym gorszym, zawodzącym ludzi, bo wszyscy oczekują tego, że on będzie taki sam. A dorastanie w takiej świadomości jest obciążające. Ten bohater jest w momencie szukania tożsamości i swojego głosu. Często młodzi ludzie w takim wieku chcą stać się niezależnymi, innymi od rodziców. Dlatego, mimo że ma podobne zainteresowania, co jego ojciec, za wszelką cenę chce się od nich odciąć. A ja mam wrażenie, że w pewnym momencie życia każdy młody człowiek musi zdetronizować swoich rodziców i stać się dorosłym. Nie musi to być wielki dramat, czasem jest to naturalny proces.

Kadr z filmu "Polot"
Kadr z filmu "Polot"© Materiały prasowe

Czy w tym sensie, twoim zdaniem, ten film opowiada o współczesnym młodym pokoleniu?

Myślę, że o pokoleniach w ogóle. O tej ścieżce do własnej niezależności, którą każdy musi pokonać. To nie jest łatwe, ale jest niezbędne. Karol ma poczucie wyjątkowości, bo to jest dzieciak, który wygrywa każdą olimpiadę, jest dobrze wykształcony. Gdyby się urodził w majętnej rodzinie, w innym miejscu, nie odziedziczył długów, to pewnie dawno by był na Harvardzie.

Ale urodził się w małym polskim miasteczku.

Wydaje mi się, że w Polsce mamy taką postkomunistyczną mentalność, w której jeśli ktoś odważy się chcieć więcej albo marzyć dalej niż granice województwa czy kraju, to od razu jest sprowadzany do parteru. A przecież my już żyjemy w Europie. Możemy realizować swoje marzenia. Myślę, że młodym ludziom trzeba takich przekazów, że mają możliwości, że mogą w każdym momencie wyjechać, brać granty, mogą chcieć więcej. Nie jesteśmy gorsi. Mamy trudną historię, ale nie znaczy, że gorszą. Powinniśmy skupiać się na cechach, które wyróżniają nas od innych. Szkoda, że dla nas sukcesem jest, jak Kourtney Kardashian założy marynarkę zaprojektowaną przez polską firmę. Fajnie, że tak się stało, ale to nie powinno być ogromnym wydarzeniem. Takie rzeczy mogłyby być na porządku dziennym.

Do tego dochodzą jeszcze nasze kompleksy na punkcie polskości.

Tak, często tego doświadczam za granicą. Ludzie ukrywają swoją polskość. Sam miałem kilka razy poczucie żenady, gdy widziałem Polaka paradującego nad hotelowym basenem w klapkach i skarpetach. Przecież nie tylko Polacy tak się noszą. Ale tylko my się wstydzimy. Czy jakiś Anglik, widząc pijanego rodaka na rynku w Krakowie, się wstydzi? Wątpię. Przecież moglibyśmy budować naszą pewność siebie, skupiając się na tych fajnych cechach. Mamy więcej niż nam się wydaje. Ale mało się o tym mówi.

Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, do kin wchodził film Komasy "Sala samobójców. Hejter". Jego dystrybucja została jednak przerwana przez koronawirusa. Czy pandemia wpłynęła znacząco na twoje życie zawodowe?

Raczej normalnie pracuję, ciągle pojawiają się jakieś ciekawe projekty, które mnie zajmują... Ale trochę krępuje mnie odpowiadanie na to pytanie, bo ja jestem w dobrej sytuacji, w miarę płynnie działam. Natomiast o wiele gorzej mają aktorzy, którzy grają tylko w teatrze. Martwię się o przyszłość teatru. Och Teatr to dla mnie bardzo ważne miejsce, a obecne realia nie są optymistyczne. Wiem też, że cała branża artystyczna cierpi. Mam nadzieję, że to zostanie jakoś naprawione, a przede wszystkim, że rząd wymyśli jakieś rozwiązania dla niezależnej sztuki, która nie jest opłacana ze środków publicznych. Że ci artyści otrzymają wsparcie, nie zostaną z tym problemem sami.

To ciężki sprawdzian dla wszystkich.

Ale ja mimo wszystko mam nadzieję, że to, co się dzieje na świecie teraz, będzie jakimś czynnikiem skłaniającym nas do zatrzymania tej eksploatacji zasobów, nadwyżki produkcyjnej, konsumpcjonizmu, rozbuchanego kapitalizmu. To ostatni dzwonek, żeby się opamiętać, bo jeśli tego nie zrobimy, to nie ma przyszłości dla tej planety. I to nie jest kwestia dwóch wieków, tylko dwóch pokoleń.

Źródło artykułu:WP Film
maciej musiałowskifilmwywiad
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (42)