Maciej Zakościelny: "wewnętrzny buntownik"

Gwiazdy szklanego ekranu kojarzą się z ideałami – ludźmi bez skazy. Tymczasem i oni mają swoje „zmory”: cechy, których za nic nie są w stanie zaakceptować nie tylko u innych, ale i... u siebie samych. Przykładem może być chociażby, grający w najnowszej komedii romantycznej „Dlaczego Nie!” - Maciej Zakościelny.

Maciej Zakościelny: "wewnętrzny buntownik"
Źródło zdjęć: © MTL Maxfilm Krzysztof Wellman

03.01.2007 14:04

„To, co mnie mierzi i czego nie akceptuję, to: chamstwo i dyletanctwo. Nie znajduję dla nich usprawiedliwienia. Notorycznie też poprawiam tych, którzy mówią: "wziąść", a nie: "wziąć" i zwracam uwagę na akcenty w wyrazach - sam mam za sobą takie błędy, stąd też przeczulenie na tym punkcie; Nie lubię też sytuacji, w których nie lubię siebie.”

Niełatwo było namówić przystojnego gwiazdora, aby zdradził - jakie to właściwie sytuacje, w których sam sobie mów: „basta!”. Jednak... w końcu udało się namówić go na zwierzenia.

Oto, co powiedział: „Nie przepadam za odczuciem, które pojawia się we mnie w chwili, kiedy ktoś usiłuje mnie do czegoś na siłę przekonać, kiedy nie chce wysłuchać i zrozumieć moich racji, gdy jest impregnowany na moje argumenty. Gdy mówi mi: „Musisz i koniec”, albo: „Zrób tak, a tak i nie pytaj: dlaczego”. O, to już wówczas płachta na byka! (śmiech).

Wtedy mówimy już o sytuacji, w której włączam u siebie funkcję „wewnętrznego buntownika”.

Wiemy więc, co robić, aby uniknąć corridy z Maćkiem Zakościelnym w roli głównej!

A już dziś o godz. 18.00 będziecie mieli niepowtarzalną okazję zadać pytanie Maciejowi Zakościelnemu na czacie, który w tym czasie rozpocznie się na Wirtualnej Polsce.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)