Marek Kondrat o sytuacji w Polsce. "Nie cierpię narodowców"

- Mam z tym bolesne wspomnienie - powiedział Marek Kondrat w rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf w "Rozmowach niesymetrycznych" dla TVP Info. W programie dziennikarka pytała m.in. o to, jak wspomina braci Kaczyńskich, których poznał na planie "Historii żółtej ciżemki". Aktor przyznał z sarkazmem, że żałuje, że nie zrobił nic, by przekonać ich, by zostali aktorami. - Bo to by było dużo zdrowsze dla tego regionu, w którym żyjemy - powiedział. Co jeszcze zdradził w rozmowie?

Kondrat opowiadał o tym, jak wyglądała jego relacja z braćmi Kaczyńskimi i co myśli o tym, że przez pewien okres obaj rządzili Polską. - Fakt, że bracia niemalże syjamscy, są najwyższymi postaciami w zarządzaniu sporym krajem w środku Europy, to jest dla mnie takim dosyć ponurym żartem, który tutaj jest możliwy. Na świecie raczej nie - skomentował.

Dalej aktor skomentował rządy PiS-u. - Nie da się być obok tego. Przeżywam takie rzeczy, one są bolesne. Zwłaszcza, że rzecz nie dotyczy tylko bohaterów, których nazwiska muszę czytać przez 8 lat w prasie, a wydaje mi się, że te nazwiska nie zasługują aż na taką uwagę z powodu wartości prawdziwej, to jednak widzę, że one przekonują znaczną część ludzi. Ich wyborców. Zaczynam się zastanawiać, dlaczego tak jest - powiedział.

- Jesteśmy pozbawieni pewnego racjonalizmu, który wynika z braku pewnych odruchów. Mamy zdolność do hasłowości, fasadowości, do określania się i w tych dziedzinach sięgamy zenitu. Emocjonujemy się, ale przy ziemi nie chodzimy - punktował, mówiąc dalej o idei narodu. - Nie cierpię narodowców, nie cierpię nacjonalistów. Lubię ludzi - powiedział Kondrat. - Kiedy zajmuję się winem, ludzie pytają mnie, jakie lubię. Francuskie, chilijskie... A ja mówię, że wino nie zna flag. Rośnie tam, gdzie ma dobre podłoże - skomentował.

Dorota Wysocka-Schnepf w rozmowie wspomniała o wynikach ostatnich wyborów do Europarlamentu i punktowała, że PiS z Konfederacją, gdyby były to wybory do Sejmu, wygrałby, co wiązałoby się - zdaniem dziennikarki - z wyjściem Polski z Unii Europejskiej. Kondrat powiedział: - Gdybym był młodszy, to bardziej bym się tym przejął. Dzisiaj mnie to mniej przejmuje. Ten stan, w którym się znajduję, podpowiada mi taką łagodniejszą myśl, że to się musi rozwiązać. Czas zagoi rany.

Ostatnim filmem Marka Kondrata jest "Mała matura 1947" z 2010 r. Od tamtego czasu nie pojawia się w filmach i serialach. Czy jest szansa, że jeszcze wróci do zawodu? Kondrat zaznacza, że kategorycznie nie

- Straciłem jakąś relację do tego zawodu i zacząłem przygodę zupełnie inną. Nauczyłem się z tego mojego drugiego życia, że nie ma takich przedziałów wiekowych, które nie pozwalałyby człowiekowi coś zaczynać - powiedział.

- Estetyka nowego czasu jest kompletnie inna, a że w tej estetyce się nie mieszczę, więc - krótko mówiąc - się w niej nie pojawiam - dodał.

Mimo że nie gra w filmach, dużo się o nim pisze. Jak przyznał w wywiadzie, słyszy o sobie niestworzone historie. Jedną z nich ma być plotka o tym, że przeniósł swoje życie do Hiszpanii. - Ja tam kupiłem dom z myślą, że jak będę stary, to będę sobie tam w słońcu siedział i czekał na miłe chwile nicnierobienia. Natomiast życie przyniosło inne rozstrzygnięcia. Pojawiła się miłość, pojawiło się dziecko i ten dom przestał mieć swoje zastosowanie. Dziecko potrzebuje miejsca, by się rozwijać. Nie było czasu, by tam mieszkać. Jest to taki wakacyjny dom, ale de facto jest pusty - wyznał.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" mówimy o rewolucji w HBO Max, które zmieniło się w krótkie Max. Ile to kosztuje? Co można oglądać? Przy okazji wspominamy wstrząsające sceny z "Rodu smoka", który wraca z 2. sezonem. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: