"Żył mocno". Dzień przed śmiercią umówił się z kolegami
21.11.2023 | aktual.: 21.11.2023 18:35
Marian Łącz to prawdziwy ewenement w historii polskiego aktorstwa, gdyż przez lata odnosił sukcesy zarówno na scenie jak i na boisku piłkarskim. Grał w ŁKS-ie, Polonii i piłkarskiej reprezentacji Polski. A wszystko to przy prowadzeniu bardzo rozrywkowego stylu życia.
"Król życia. Dusza towarzystwa. Miał wielu przyjaciół. Dla wszystkich serdeczny. Żył mocno" - tak mówili o nim koledzy z teatru. Łącz zapytany kiedyś, co by zrobił na bezludnej wyspie bez papierosów i wódeczki, odpowiedział krótko: "Umarłbym".
Marian Łącz do końca był aktywny i towarzyski, choć paradoksalnie zmarł w samotności. Odejścia 62-letniego aktora, który był w znakomitej kondycji, nic nie zwiastowało. Mimo to córka podsumowała, że ojciec "śmierć miał taką, jak życie: lekką i dobrą".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Aktor z przypadku
Marian Łącz to podręcznikowy przykład aktora charakterystycznego. Choć zazwyczaj na ekranie pojawiał się gdzieś na drugim planie, widzowie nie mogli go nie kochać. Zawsze uśmiechnięty, emanujący optymizmem i życzliwością, towarzyski i skromny.
Aktorem został, jak sam mówi, z przypadku. Do jego kamienicy w Rzeszowie wprowadzili się kiedyś aktorzy. Przy jednym z planowanych spektakli zabrakło im ludzi, poprosili więc, by sąsiad dołączył do nich na scenie. Łącz nie wiązał z tym żadnych nadziei, ale później za namową znajomych przystąpił do egzaminu do szkoły teatralnej.
"Znał mnie z boiska"
Zdał bez problemu, w czym miał mu pomóc Jerzy Duszyński. Słynny aktor filmowy i teatralny, znany choćby z "Awantury o Basię" czy "Ocalić miasto", był wielbicielem piłki nożnej.
- Znał mnie z boiska. Dejmek poradził mi, żebym poszedł do "Duszka" – cytuje słowa aktora "Życie na gorąco". - Idę, otwiera mi piękny pan w wytwornym szlafroku. Nauczył mnie roli. No i zdałem. Dyrektor szkoły Leon Schiller szedł mi na rękę, ale i tak mogłem trenować tylko po zajęciach. Ćwiczyłem wieczorem, sam na boisku - opowiadał aktor.
Dusza towarzystwa
Łącz świetnie sobie radził na scenie teatralnej i planie filmowym. Widzowie pamiętają go z takich hitów jak "Miś", "Alternatywy 4", "Kochaj albo rzuć", "Brunet wieczorową porą", "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?" i "Janosik".
Dzięki teatrowi poznał swoją miłość, Halinę Dunajską. Po czterech latach na świat przyszła Laura, która również została aktorką. Swojego ojca wspomina jako człowieka wiecznie uśmiechniętego. - Nigdy go nie widziałam w złym humorze. Wszystko mu smakowało, wszystko się podobało. Nigdy nie chorował, zawsze był w dobrej formie. Był bardzo towarzyski – wspominała ojca w "Nowinach" Laura Łącz.
"Położył się i zasnął na zawsze"
Łącz był duszą towarzystwa nie tylko w pamięci córki. Do dziś krążą opowieści, jak wymknął się w nocy z hotelu podczas zgrupowania reprezentacji Polski. W łóżku zostawił kukłę, żeby trener się o niczym nie dowiedział, a sam poszedł w miasto i wrócił dopiero nad ranem.
Mimo takich hulaszczych przygód Łącz był do końca życia w dobrej formie. Wiadomość o jego nagłej śmierci, która nie była wynikiem jakiegoś wypadku, zaskoczyła więc wszystkich. Ostatnie dni przed swoją śmiercią spędził w domku pod Radzyminem, samotnie. Zmarł w nocy przed umówionym spotkaniem z kolegami na grzyby.
- Mieli wyruszyć o świcie. Wszyscy się zebrali, a mój ojciec, który zawsze był pierwszy, nie przyszedł. Poszli bez niego. Po powrocie zjedli śniadanie. Dopiero koło południa poszli zobaczyć, co się z nim dzieje. Patrzą, a Makuś śpi. Budzą, budzą i nic. Wtedy dopiero zorientowali się, że tata nie żyje. Po prostu położył się i zasnął na zawsze – opowiadała Laura Łącz w "Nowinach". Marian Łącz zmarł 2 sierpnia 1984 r. Miał 62 lata.