Martin Freeman i mroczny Bilbo
Martin Freeman chciał zagrać mroczną wersję hobbita Bilbo Bagginsa i bardzo się cieszy, że mu się to udało.
43-letni aktor nie chciał poprzestać na "słodkim" hobbicie, dlatego z wielką przyjemnością obserwował jak grana przez niego postać zmienia się na przestrzeni całej trylogii.
- Już na samym początku chciałem wiedzieć kiedy uda mi się przebić z oryginalnością. Kiedy przełamię pozę Stana Laurela z szeroko otwartymi oczami i wiszącym pytaniem "Co się dzieje?" - wyjaśnia Martin Freeman. - Wiedziałem, że to nie będzie zbyt interesujące, jeśli przez cały czas pozostanę słodkim hobbitem. - dodaje. - Lubię grzebać w brudzie, to mój naturalny stan.
Ostatnią część trylogii, "Hobbit: Bitwa Pięciu Armii", będzie można już zobaczyć na Gwiazdkę.