Mel Gibson jako Rothchild. Jeśli to żart, to kiepski. Nikomu nie jest do śmiechu
Wieść o tym, że Mel Gibson zagrać ma główną rolę w czarnej komedii o bogatej rodzinie noszącej nazwisko Rothchild wywołała burzę w internecie. No bo jak to? Naczelny antysemita Hollywood zagra Żyda?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Na trwającym właśnie festiwalu w Cannes dystrybutorom został zaprezentowany nowy projekt – film o tytule "Rothchild", opisywany jako czarna komedia i pełna akcji opowieść z morałem o bogactwie i władzy. Akcja filmu rozgrywać się będzie w bardzo bogatej nowojorskiej rodzinie, której nazwisko do złudzenia przypomina to noszone przez prawdziwą żydowską rodzinę Rotschildów, znajdującej się w centrum wszelkich antysemickich teorii spiskowych. Ale pochodzenie bohaterów filmu nie zostało doprecyzowane w skrypcie.
Wiemy natomiast, kogo zobaczymy w obsadzie: Mela Gibsona w roli patriarchy rodu, Whitelawa Rothchilda. Jeśli nie pamiętacie, dlaczego Gibson w roli kogoś o nazwisku Rothchild w czarnej komedii nie jest najlepszym pomysłem, za moment wyjaśnimy.
Zobacz także: Mel Gibson w nowym spocie Polskiej Fundacji Narodowej
Gdy w 2004 roku na ekrany kin weszła "Pasja" w reżyserii Mela Gibsona, środowiska żydowskie stwierdziły, że film jest antysemicki. Nowojorska Liga przeciw Zniesławieniom twierdziła, że jego antysemityzmie świadczyć ma między innymi ukazanie żydów jako fizycznie brzydkich i podłych. W obronie reżysera stanęła wtedy Liga Katolicka zrzeszająca amerykańskich katolików.
Ale w 2006 roku Mel Gibson wywołał falę oburzenia po tym, jak został aresztowany za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości i rzucił do policjanta: - Pier…eni Żydzi. To Żydzi są odpowiedzialni za wszystkie wojny na świecie! Ty też jesteś Żydem?!". Choć później aktor przeprosił za te słowa, Internet nie zapomniał.
Za to przypomniał sobie, że wcześniej Gibson udzielił wywiadu, w którym zasugerował, że nie wierzy w Holokaust: - Kiedy wojna się skończyła, mówili, że zginęło 12 milionów. Później było sześć. Teraz cztery. To jak jakaś gra liczbowa – powiedział aktor. Nie jest też tajemnicą, że ojciec Gibsona znany jest z powątpiewania w Holokaust.
Gibson słynie nie tylko z antysemickich, lecz także z rasistowskich i seksistowskich wypowidzi. Kolejna afera wokół niego wybuchła w 2010 roku, gdy jego ówczesna dziewczyna Oksana Grigorieva nagrała rozmowę telefoniczną: - Wyglądasz jak j…na dziwka. Jeśli zgwałci cię banda czarnuchów, to będzie twoja wina. Bo to sprowokujesz – mówił Gibson. Gdy nagranie wypłynęło, aktor został przesłuchany, bo podejrzewano go o stosowanie przemocy domowej.
Myślicie, że po tych wszystkich skandalach Gibson dostał nauczkę? Mylicie się. Owszem, przez kilka lat znajdował się na czarnej liście i nikt nie chciał z nim współpracować. Ale kilka lat temu ponownie dostał szansę. Teraz aktor znów jest obsadzany w hollywoodzkich produkcjach. W dodatku dwa lata temu stwierdził w jednym z wywiadów, że irytuje go, gdy ludzie nadal wypominają mu sytuacje sprzed lat: - To wkurzające, bo nie rozumiem, dlaczego po 10 latach w ogóle jeszcze się o tym mówi. Gdybym faktycznie był tym, za kogo się mnie uważa, jakimś nienawistnym człowiekiem, byłyby na to dowody.
Jego rozmówca odpowiedział: - Ależ są dowody, choćby cytat "Żydzi są odpowiedzialni za wszystkie wojny".
Na co Gibson odrzekł: - Byłem pijany, zły i aresztowany. Zostałem nielegalnie nagrany przez policjanta bez skrupułów, który nigdy nie poniósł odpowiedzialności za ten czyn. A później go upublicznił dla zysku […]. Czyli jeśli jestem tym, kim jestem, to nie mogę nigdy przechodzić załamań nerwowych.
Cóż. Wydaje się, że Gibson w ogóle nie rozumie, co złego jest w antysemickich czy rasistowskich wypowiedziach. W dodatku czuje się poszkodowany w całej tej aferze.
A wracając do filmu: na pytania prasy o to, czy obsadzenie Mela Gibsona w roli kogoś o nazwisku Rotchild jest na pewno rozsądnym posunięciem, jego rzecznik prasowy odpowiedział, że rodzina z filmu nie ma nic z wspólnego z prawdziwą rodziną Rotshchildów, a wszelkie zbieżności są przypadkowe.
Setki osób – w tym Seth Rogen i dziennikarze "New Yorkera" – nie widzą tu przypadku. - Ho ho holokaustowy niedowiarek - napisał na Twitterze Rogen, odnosząc się do innego projektu Gibsona, w którym ma zagrać Świętego Mikołaja.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- To szokujące, że Mel Gibson będzie w tym filmie - napisała Emily Nussbaum z "New Yorkera".
- Przestańcie robić złe filmy z tą okropną osobą! - grzmią internauci.
Nawet jeśli film powstanie, odbędzie się to w atmosferze skandalu. Fala krytyki już się wylała. A Gibsonowi tym razem pewnie nie ujdzie na sucho.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.