Trwa ładowanie...
16-09-2004 20:35

Michał Żebrowski nareszcie pokazał co potrafi

Michał Żebrowski nareszcie pokazał co potrafi
d2hlwaw
d2hlwaw

Dobrze, że Michał Żebrowski zdjął ciuchy Skrzetuskiego, Pana Tadeusza, a przede wszystkim - starobaśniowego Ziemka. Mam bowiem wrażenie, że dopiero przejmujące współczesne "Pręgi" pokazały, na co naprawdę go stać.

Debiut Magdaleny Piekorz otworzył czwarty dzień pokazów gdyńskich i poruszył "widownię prasową". Oczywiście w ukazywaniu bitego i poniżanego dziecka można by doszukiwać się pewnego emocjonalnego szantażu wobec widza, ale "Pręgom" absolutnie nie można czegoś takiego zarzucić.

I tak już wielowymiarowe postaci dzięki wybitnym kreacjom aktorskim Jana Frycza i Michała Żebrowskiego poruszają do głębi.

Głównym bohaterem filmu jest Wojtek - w pierwszej części grany przez młodziutkiego Wacka Adamczyka, w drugiej - przez Michała Żebrowskiego.

d2hlwaw

Wojciech wychowywany jest tylko przez ojca - w tej roli genialny Jan Frycz - matka umarła, gdy chłopiec był malutki. Ojciec bije Wojtka i wciąż go poniża. Ale Ojciec nie jest sadystą, jest raczej, jak ujął to scenarzysta filmu Wojciech Kuczok, "emocjonalnym analfebetą". W zasadzie chce dla syna jak najlepiej, tylko że niestety nie ma pojęcia, jak to osiągnąć. Więc bije go pejczem, krzyczy, wyzywa, terroryzuje. Ale także chce pomóc, bardzo się przejmuje każdym niepowodzeniem, podświadomie coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że syna krzywdzi. Niestety - zanim nareszcie w pełni to zrozumie, będzie już za późno...

Dorosły Wojciech jest człowiekiem okaleczonym wewnętrznie, w sytuacjach kryzysowych reaguje jak znienawidzony Ojciec - krzykiem i biciem. Mówi, że zło jest dziedziczne, więc jest zły jak Ojciec. Ale dziedziczna jest tylko nieumiejętność okazywania uczuć... Dlatego dla Wojciecha jest jeszcze szansa - bezinteresowna, prawdziwa, głęboka miłość pięknej Tani może go wyrwać z kręgu przemocy. Ale przed obojgiem długa i trudna droga.

Obserwowanie, jak Michał Żebrowski wybucha, jak staje się niewiarygodnie podobny do postaci, którą wcześniej widzieliśmy w wykonaniu Jana Frycza jest niesamowite. Oni naprawdę mają takie same gesty, ruchy, nawet oczy. Reżyserka przyznała, że fizyczne, ale także, jak się później okazało, psychiczne podobieństwo Frycza i Żebrowskiego było kluczem do obsadzenia głównych ról. Obydwaj podobnie podchodzą do swojej pracy, obydwaj podobnie zaangażowali się w "Pręgi" i obydwóm film zawdzięcza swój sukces.

Rację mieli ci, którzy przepowiadali "Pręgom" sukces. Choć chyba nie kasowy - niestety. Szkoda, bo to film piękny i mądry, który wielu z nas powinno zobaczyć.

Tak czy siak - przed gdyńskim jury wielkie zadanie. Z pewnością trudniejsze, niż w zeszłym roku, kiedy mówiło się o dwóch, trzech udanych produkcjach. W tym roku każdy dzień przynosi miłą, choć niekoniecznie wesołą niespodziankę. I każdy dzień czyni wybór tego najlepszego trudniejszym.

d2hlwaw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2hlwaw