Trwa ładowanie...
25-08-2000 02:00

"Miejcie odwagę mieć własnego wielbłąda"

"Miejcie odwagę mieć własnego wielbłąda"
d6gfjq5
d6gfjq5

Z życzliwością ale bez entuzjazmu towarzyszącego poprzednim filmom Jerzego Stuhra przyjęła publiczność pokazu prasowego w stolicy nowy film tego reżysera "Duże zwierzę". W piątek film wchodzi na ekrany kin.
Dziennikarze obecni na czwartkowym pokazie filmu chwalili reżyserską rfekcję i dbałość o szczegóły ale nie było to entuzjastyczne przyjęcie, które towarzyszyło "Historiom miłosnym" czy "Tygodniowi z życia mężczyzny". Film Stuhra oparty na odnalezionym, napisanym w 1973 r. scenariuszu Krzysztofa Kieślowskiego podobał się, ale widać było, że nie poruszał tak bardzo, jak liczył na to reżyser.
"Bardzo bym chciał, aby na spotkaniach z widzami nie powtarzała się wyłącznie opinia, że zrobiłem film o nietolerancji. Zależy mi na tym, aby widzowie dostrzegli, że nakręciłem film poetycki, że odszedłem od realizmu. Pracę nad "Dużym zwierzem" określiłbym jako "pisanie wiersza"" - mówił Jerzy Stuhr, słuchając kolejnych prób interpretacji filmu jako opowieści o braku tolerancji.
"Kiedy słucham tych opinii, podsuwam widzom troszkę inną interpretację tej metaforycznej historii z wielbłądem w tle - "Dlaczego trzyma Pan wielbłąda?' - pytają mojego bohatera na ekranie. I to "duże zwierzę" manifestuje właśnie jego odrębność. Mówię moim studentom: nie wstyd?cie się własnej oryginalności, odmienności. A oni wolą udawać Di Caprio niż ryzykować. A ja im mówię: "Miejcie odwagę mieć własnego wielbłąda, nawet je?li pokażą wam tabliczkę z napisem: "Id?cie precz"" - wyjaśniał reżyser.
Film Stuhra to czarno-biała nowela (początkowo miał to być godzinny film telewizyjny) o mieszkańcu małego miasteczka, który pewnego dnia znajduje pod oknem wielbłąda. Postanawia go zatrzymać, co wzbudza niechęć wśród mieszkańców. Nikt jednak nie potrafi wyja?nić dlaczego; jedynym powodem wydaje się odmienno?ć zwierzęcia.
Tradycyjnie już aktor zagrał główną rolę męską, za partnerkę wybierając Annę Dymną. Czarno-białe zdjęcia wykonał Paweł Edelman a muzykę napisał Abel Korzeniowski, utalentowany uczeń Krzysztofa Pendereckiego.
Kie?lowski napisał swoją nowelkę przed prawie 30 laty, dlatego reżyser wciąż pytany jest o jej aktualność. "To przecież temat uniwersalny - brak akceptacji dla odmienności. Nieważne, że dialogi osadzone były w latach 70. W tej kwestii według mnie niewiele się zmieniło" - powiedział reżyser. Stuhr przyznał też, że po raz pierwszy jest naprawdę zadowolony ze swojej pracy. Na pytanie czy nie tęskni do aktorstwa odpowiedział: "Teraz myślę, że aktorstwo to miła przygoda ale ona już mi nie wystarcza".
Niebawem Stuhr przystąpi do pracy nad sceniczną adaptacją nowej sztuki Sławomira Mrożka "Wielebni". Najpierw wystawi ją - wyreżyseruje i zagra główną rolę na włoskiej scenie, w Genui, potem chce powtórzyć tę inscenizację w krakowskim Teatrze Starym. Filmowe plany reżysera nie są na razie skonkretyzowane ale zapewnia, że "pomału wyłania się kolejny projekt".

d6gfjq5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d6gfjq5