Ministerstwo pochwaliło się sukcesem. Chyba nie oglądali filmu
Za nami 96. ceremonia oscarowa, która jak zwykle wzbudziła sporo emocji. Wśród laureatów znalazła się brytyjsko-polsko-amerykańska koprodukcja, która w dużej części kręcona była w naszym kraju. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochwaliło się sukcesem "Strefy interesów" Jonathana Glazera na oficjalnym profilu na Facebooku. Po krótkim opisie fabuły można jednak sądzić, że tytułu wcale nie oglądało.
"Strefa interesów" szła jak burza przez zwieńczony przez Oscary sezon nagród. Na swoim koncie ma m.in. Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes, Europejską Nagrodę Filmową czy trzy statuetki BAFTA. Na półce z wyróżnieniami dla twórców od niedzieli, 10 marca stoją również dwa Oscary: dla najlepszego filmu międzynarodowego i za najlepszy dźwięk.
Tytuł ma wiele polskich akcentów. Zdjęcia kręcone były w Polsce, m.in. na terenie obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, a za produkcję odpowiedzialni byli m.in. Ewa Puszczyńska (swoją drogą, twórczyni ma nosa do udanych projektów; pracowała bowiem przy nagrodzonej Oscarem "Idzie" czy nominowanej do tej nagrody "Zimnej wojnie" i "Aidzie"), Magdalena Malisz i Bartek Rainski. Za zdjęcia odpowiadał Łukasz Żal, za charakteryzację Waldemar Pokromski, a kostiumy – Małgorzata Karpiuk. Przy scenografii pracowały natomiast Joanna Maria Kuś i Katarzyna Sikora.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najbardziej wyczekiwane premiery filmowe 2024 roku
Ministerstwo Kultury pochwaliło się sukcesem. Ale popełniło błąd
Sukces dzieła Glazera można więc uznać częściowo także i za "nasz", polski. Podczas odbierania Oscara reżyser podziękował za wsparcie Polskiemu Instytutowi Sztuki Filmowej, który częściowo finansował produkcję, jak i Muzeum Auschwitz, które służyło merytoryczną pomocą. O udziale rodzimych instytucji w powstaniu nagrodzonego dzieła wspomniało też Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego na swoim oficjalnym profilu na Facebooku. Nie uchroniło się jednak przed poważną gafą.
Chodzi tutaj konkretnie o jedno zdanie, które opisuje fabułę. "Film porusza temat konfliktów, okupacji, w których giną niewinni ludzie", czytamy w poście. Krótkie streszczenie zupełnie mija się z prawdą. Scenariusz, który powstał na bazie książki Martina Amisa pod tym samym tytułem, skupia się bowiem nie na wojnie jako takiej, a na perspektywie komendanta Auschwitz-Birkenau Rudolfie Hössie (Christian Friedel) i jego żony Hedwigi (Sandra Hüller).
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Jak gdyby nigdy nic organizują oni, najlepiej jak potrafią, życie rodzinne w domu z ogrodem, który znajduje się tuż za murem obozu koncentracyjnego. Rozgrywający się w nim dramat jest tylko tłem dla historii Hössów, który jednak nieustannie się do niej wdziera: poprzez dobijające się przez zamknięte okna domu zatrważające krzyki i strzały, czy dym wydobywający się z kominów krematorium. Najważniejszy jest jednak punkt widzenia rodziny, która próbuje żyć normalnie, w sposób zaskakujący i przerażający ignorując (a nawet z nich korzystając) nadzwyczajne okoliczności, w jakich się znalazła.
Polska premiera filmu "Strefa interesów" Jonathana Glazera miała miejsce w piątek, 8 marca.
W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: