Ministerstwo pochwaliło się sukcesem. Chyba nie oglądali filmu

Za nami 96. ceremonia oscarowa, która jak zwykle wzbudziła sporo emocji. Wśród laureatów znalazła się brytyjsko-polsko-amerykańska koprodukcja, która w dużej części kręcona była w naszym kraju. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochwaliło się sukcesem "Strefy interesów" Jonathana Glazera na oficjalnym profilu na Facebooku. Po krótkim opisie fabuły można jednak sądzić, że tytułu wcale nie oglądało.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochwaliło się oscarowym sukcesem polskiej koprodukcji
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochwaliło się oscarowym sukcesem polskiej koprodukcji
Źródło zdjęć: © Facebook, Materiały prasowe | Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego

"Strefa interesów" szła jak burza przez zwieńczony przez Oscary sezon nagród. Na swoim koncie ma m.in. Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes, Europejską Nagrodę Filmową czy trzy statuetki BAFTA. Na półce z wyróżnieniami dla twórców od niedzieli, 10 marca stoją również dwa Oscary: dla najlepszego filmu międzynarodowego i za najlepszy dźwięk.

Tytuł ma wiele polskich akcentów. Zdjęcia kręcone były w Polsce, m.in. na terenie obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, a za produkcję odpowiedzialni byli m.in. Ewa Puszczyńska (swoją drogą, twórczyni ma nosa do udanych projektów; pracowała bowiem przy nagrodzonej Oscarem "Idzie" czy nominowanej do tej nagrody "Zimnej wojnie""Aidzie"), Magdalena Malisz i Bartek Rainski. Za zdjęcia odpowiadał Łukasz Żal, za charakteryzację Waldemar Pokromski, a kostiumy – Małgorzata Karpiuk. Przy scenografii pracowały natomiast Joanna Maria Kuś i Katarzyna Sikora.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ministerstwo Kultury pochwaliło się sukcesem. Ale popełniło błąd

Sukces dzieła Glazera można więc uznać częściowo także i za "nasz", polski. Podczas odbierania Oscara reżyser podziękował za wsparcie Polskiemu Instytutowi Sztuki Filmowej, który częściowo finansował produkcję, jak i Muzeum Auschwitz, które służyło merytoryczną pomocą. O udziale rodzimych instytucji w powstaniu nagrodzonego dzieła wspomniało też Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego na swoim oficjalnym profilu na Facebooku. Nie uchroniło się jednak przed poważną gafą.

Chodzi tutaj konkretnie o jedno zdanie, które opisuje fabułę. "Film porusza temat konfliktów, okupacji, w których giną niewinni ludzie", czytamy w poście. Krótkie streszczenie zupełnie mija się z prawdą. Scenariusz, który powstał na bazie książki Martina Amisa pod tym samym tytułem, skupia się bowiem nie na wojnie jako takiej, a na perspektywie komendanta Auschwitz-Birkenau Rudolfie Hössie (Christian Friedel) i jego żony Hedwigi (Sandra Hüller).

Jak gdyby nigdy nic organizują oni, najlepiej jak potrafią, życie rodzinne w domu z ogrodem, który znajduje się tuż za murem obozu koncentracyjnego. Rozgrywający się w nim dramat jest tylko tłem dla historii Hössów, który jednak nieustannie się do niej wdziera: poprzez dobijające się przez zamknięte okna domu zatrważające krzyki i strzały, czy dym wydobywający się z kominów krematorium. Najważniejszy jest jednak punkt widzenia rodziny, która próbuje żyć normalnie, w sposób zaskakujący i przerażający ignorując (a nawet z nich korzystając) nadzwyczajne okoliczności, w jakich się znalazła.

Polska premiera filmu "Strefa interesów" Jonathana Glazera miała miejsce w piątek, 8 marca.

W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)