''Moje wielkie greckie wesele 2'': rodzina śmiechem silna [RECENJZA]

Kontynuacja perypetii rodziny greckiej mieszkającej w USA jest jak deser po śródziemnomorskiej rodzinnej biesiadzie. Niby już nic więcej nie zmieścimy, ale na końcu oblizujemy talerz i prosimy o dokładkę. “Moje wielkie greckie wesele 2” korzysta ze sprawdzonego przepisu - nie brakuje w nim żartów z emigrantów, stojących murem za tradycyjnymi wartościami. Oglądając ten film trudno nie pomyśleć, że podobną komedię familijną można by nakręcić o Polakach w Ameryce.

''Moje wielkie greckie wesele 2'': rodzina śmiechem silna [RECENJZA]
Źródło zdjęć: © mat. dystrybutora

Pierwsza część “Mojego wielkiego greckiego wesela” była nietuzinkowym hitem. Nakręcona zaledwie za 5 mln dolarów komedyjka z nieznanymi aktorami niespodziewanie zarobiła ponad 340 mln. Nic dziwnego, że twórcy zdecydowali się na drugą część, każdy producent wie, że nie ucina się głowy kurze znoszącej złote jaja. Ta zasada doprowadziła do powstania wielu złych filmów, bo wbrew pozorom, wcale nie jest łatwo nakręcić sequel komedii - dobry żart śmieszy tylko raz, z kolei scenarzystom trudno nie ulec złudzeniu, że może warto napisać taką samą, ale trochę inną…

Na szczęście to nie jest przypadek “Mojego wielkiego greckiego wesela 2”. Powracają ci sami bohaterowie, ale z innymi problemami. Głównym zmartwieniem dla znanej z pierwszej części Touli są krewni, którzy na każdym kroku wykorzystują jej brak asertywności oraz rodzice. Okazuje się bowiem, że ich małżeństwo jest nieważne. Dobry pretekst do kolejnego wielkiego greckiego wesela? Jak najbardziej, ale zanim to nastąpi, dojdzie do nie jednej i nie dwóch kłótni.

Drugiej części brakuje świeżości jedynki, ale na pewno udało się zachować jednocześnie ciepły i zwariowany, rodzinny klimat. Wielkim plusem są aktorzy, których rzadko widujemy w wysokobudżetowych produkcjach, dający z siebie wszystko. Przykładem jest świetny Michael Constatine jako zrzędliwy dziadek, którzy ciągle powtarza, że wszystkie słowa pochodzą z greki, a on sam jest potomkiem Aleksandra Wielkiego. Fantastycznie wypada Andrea Martini jako wyzwolona ciotka, pełniąca funkcję rodzinnej edukatorki seksualnej. Przykłady można mnożyć.* “Moje wielkie greckie wesele 2” jest udanym festiwalem pierwszoplanowych i drugoplanowych ról, dzięki którym nie ma nudy.*

Film jest pochwałą tradycyjnej, wielopokoleniowej rodzinie, ale zarazem uczy, że krewni bywają w takim samym stopniu wsparciem, co obciążeniem, i że czasami trzeba się przed nią chronić. Nie jest to łatwe w przypadku wszędobylskiej rodziny Portokokalosów, ale kto powiedział, że w życiu zawsze musi być łatwo? Podsumowując - druga część komediowego przeboju udała się. Film jest dobrą propozycją na rodzinny wypad do kina.

Łukasz Knap

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)