Mordercza samotność długodystansowca

David Ficher wziął na warsztat historię jednego najbardziej tajemniczych morderców w historii USA. Człowiek o pseudonimie Zodiak, przez kilkadziesiąt lat siał grozę wśród mieszkańców San Francisko.

Mimo wielu lat śledztwa, nigdy nie udało się do końca wyjaśnić kim jest tajemniczy osobnik, zabijający przypadkowych ludzi, a następnie rozsyłający do gazet zaszyfrowane informacje, szczegółowo opisujące przebieg zabójstw. Film Finchera jest drobiazgową rekonstrukcją przebiegu śledztwa, akcja rozciągnięta jest na ponad 20 lat.

Początkowo film zapowiada się jak powtórka z „Siedem” - mroczny thriller z elementami makabry, by z czasem przeobrazić się w przejmująca psychodramę, bolesne i niezwykle przenikliwe studium obsesji i wielkomiejskiej samotności.

Bohaterami filmu jest trzech mężczyzn. Robert Graysmith (Jake Gyllenhaal), rysownik lokalnej gazety, wielbiciel zagadek i szarad, gwiazda dziennikarstwa śledczego Paul Avery (rewelacyjny Robert Downey Jr.) oraz inspektor z wydziału zabójstw David Toschi (Mark Ruffalo)
. Dla tego tria sprawa Zodiaka ma być trampolina do kariery (rozwiązanie przynosi prestiż, pieniądze i sławę), finalnie staje się jednak życiowym koszmarem, symbolem porażki i upadku, tak zawodowego jak osobistego.

Fincher, co udowodnił chociażby we wspomnianym „Siedem” czy „Podziemnym Kręgu”, potrafi stworzyć na ekranie klimat zagrożenia i osaczenia. Jak mało kto we współczesnym kinie potrafi sportretować duszną atmosferę metropolii. Ta jest u niego zawsze… ziemskim odpowiednikiem piekła (w filmie nigdy nie świeci słońce, zawsze jest pochmurno i pada), odzwierciedla ludzkie frustracje, niespełnienia, obsesje.

Zodiak staje się ich symbolem, od pewnego momentu nie wiemy nawet na ile to prawdziwa postać , a na ile wytwór rozgorączkowanej wyobraźni, coraz bardziej popadających w obłęd śledczych. Szczególnie młodego rysownika Graysmitha, którego obsesję na punkcie mordercy początkowo trudno zrozumieć. Z czasem jednak zauważamy, co naprawdę jest tajemniczą siłą pchającą go do działania, a mianowicie męczące poczucie anonimowości i przeciętności.

Graysmith walczy do końca o wyjaśnienie zagadki (inni z czasem wycofują się z gry), gdyż w tym tylko upatruje możliwość wyrwania się z przeciętności. To łączy go z mordercą, który także, poprzez rozsyłanie do mediów tajemniczych komunikatów, próbuje kreować się na kogoś innego niż jest, wcielenie mitycznego zła, które w rzeczywistości przyjmuje raczej banalną postać.

Główny podejrzany w sprawie to klasyczny „everyman” (podobnie jak John Doe, morderca z „Siedem” uważający się za wcielenie bożej sprawiedliwości), człowiek bez właściwości. Właśnie rozpaczliwa ucieczka przed bolesną świadomością własnej przeciętności, jest głównym tematem filmu.

Film Davida Finchera to na pewno propozycja nie dla tych, którzy po Fincherze spodziewają się jedynie czystej rozrywki. Prawie trzygodzinna, szczegółowa rekonstrukcja śledztwa, może zmęczyć, a jednak to wysiłek wart podjęcia. „Zodiak” to poważny krok naprzód i miło przekonać się, że nawet w głównym hollywódzkim nurcie reżyser ma prawo dojrzewać i się rozwijać.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)