"Wielu jest zdziwionych, że ja jeszcze żyję"
Nawet kolejne choroby nie zmusiły podupadającego na zdrowiu Kutza do usunięcia się w cień.
- Przeżywam być może ostatni zakręt w moim życiu. Jestem jak konduktor na końcowym kursie, który wie, że przed nim już tylko zjazd do zajezdni, ale ciągle jeszcze jedzie. Zmagam się ze starością. Próbuję w tym paskudnym dziadzieniu znaleźć jakiś modus vivendi, ale czy mi się uda? Nie wiem** – mówił w „Newsweeku”. - **Starość jest okropna, obrzydliwa, nieestetyczna. Jedyny sposób, by tę starość dało się skonsumować, to uczyć się jej mądrze i z pokorą. I ja właśnie grzebię się w tym gównie.
Dodawał również, że nie zamierza się poddawać, chce walczyć, póki starczy mu sił.
- Wielu ludzi jest zdziwionych, że ja jeszcze żyję. Ale ja wiem swoje: nie mogę się zatrzymać. Mam zaawansowanego raka i mam to w dupie – powtarzał. - Chorobom mówię: "gońcie się".