"Można panikować": polski naukowiec ostrzega: "Jeżeli nie zaczniemy działać, to będzie koniec świata"

"Można panikować" to dokument o Szymonie Malinowskim, który szerzy wiedzę na temat zmian klimatycznych. Profesor przestrzega przed końcem świata, jaki sobie sami zgotujemy.

"Można panikować": polski naukowiec ostrzega: "Jeżeli nie zaczniemy działać, to będzie koniec świata"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

- Jak oglądamy płonące lasy w Australii, to wydaje nam się, że nam to nie grozi. Gdy przyjdzie fala upałów i zapłonie Puszcza Kampinoska, to zobaczymy, że to nie jest tak daleko – powiedział w rozmowie z TVN24 prof. Szymon Malinowski, dyrektor Instytutu Geofizyki Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert od klimatu. Jest on bohaterem filmu dokumentalnego "Można panikować", który w dniach 1-7 czerwca będzie można oglądać w serwisie YouTube. My mieliśmy już okazję go zobaczyć.

Malinowski wybrał sobie trudną misję. Jako ekspert ostrzega przed zbliżającą się katastrofą klimatyczną. Robi to w Polsce, gdzie brakuje edukacji na temat zmian klimatycznych, a politycy zamiast słuchać naukowców, udają, albo że nie ma problemu, albo że jest on mniej palący od innych. Gwarantuję wam, że jeśli wsłuchacie się w słowa prof. Malinowskiego, wszystkie inne problemy będą się wam wydawać błahe.

Koniec świata zaczyna się na Trasie Łazienkowskiej

W jednej ze scen Malinowski stoi nad zakorkowaną Trasą Łazienkowską i mówi: "Tu zaczyna się koniec świata". Chodzi mu o emisję dwutlenku węgla i niefrasobliwość Polaków w stosunku do tego problemu: - Ludzie mówią: "W Polsce nie będziemy się ograniczać, bo największymi emitentami dwutlenku węgla są Chińczycy i Amerykanie". Przepraszam bardzo, ale przeciętny Chińczyk emituje mniej niż przeciętny Polak. A poza tym tanio kupujemy to, co za tę emisję w Chinach wytworzono. To znaczy, nasz ślad węglowy jest dużo większy niż to, co wyemitujemy w kraju – mówi profesor.

Chyba każdy, kto myśli na poważnie o zapobieganiu zmianom klimatycznym, wie, że nie wystarczy rezygnacja jednostek z jedzenia mięsa czy zagranicznych podróży. Tutaj potrzeba zmian systemowych. Polityków, którzy podejmą poważne decyzje. Ale jak tego dokonać w kraju, w którym czołowi politycy negują wpływ człowieka na klimat?

Zobacz także: Zabójczy klimat. Statystyki powinny być zmienione

- Mówię o tym ludziom od lat i prawie nikt nie słucha. Więc czasami czuję się sfrustrowany, czasami nie mogę spać. Czasami wolę po prostu wsiąść na rower i tak się zmęczyć, żeby o tym nie myśleć. No bo nie jestem Donaldem Trumpem. Nie jestem prezesem Kaczyńskim. Nie jestem politykiem – mówi Malinowski.

Postwzrost

Na początku filmu pojawiają się sceny, w których Malinowski jest zapraszany do telewizji w charakterze eksperta. W "Pytaniu na śniadanie" tłumaczy, że aby zatrzymać zbliżającą się w zastraszającym tempie katastrofę, musimy ograniczyć ciągły wzrost, chęć zysku i posiadania. - Wszyscy mówimy o wzroście o kilka procent rocznie produktu krajowego i światowego. Ten wzrost to jest bezpośrednio eksploatacja naszej ograniczonej planety. Docieramy do granic wzrostu.

Te słowa przerywa mu prowadzący, mówiąc: "Ale przecież recykling się rozwija". A później proponuje, by od spraw globalnych przejść do mniejszych i przyznać, kto zakręca wodę w kranie przy myciu zębów. Ranga tego pytania wydaje się wręcz śmieszna w zestawieniu z poprzedzającą je wypowiedzią profesora.

Czy zatem nic nie możemy zrobić? Możemy, a nawet musimy. Przez uświadamianie innych o skali problemu. - Ludzie mają nie wiedzę, a poglądy. Nie wiedzą, ale myślą, że wiedzą lepiej – mówi Malinowski i dodaje: - Jeżeli ludzie nie zrozumieją tego i nie zaczną działać, to będzie koniec świata.

Zwątpienie

Film "Można panikować" to nie tylko przestroga czy lekcja z klimatologii. Myślę nawet, że osoby, które choć trochę interesują się tematem, nie znajdą tu nowych informacji. Znajdą za to opowieść o aktywiście, który jest rozdarty między niemożliwością porzucenia swojej misji, a ciągłym odbijaniem się o ścianę. To doświadczenie niejednej zatroskanej losami ludzkości osoby.

Ale oprócz katastroficznej wizji Malinowski dodaje też pewnej otuchy: - Można panikować. Pamiętam to poczucie beznadziejności z lat 80., ze stanu wojennego. Myśleliśmy, że będzie tak na zawsze, że zostaniemy zamknięci w tym absurdalnym systemie bez perspektyw. Ale nagle system uległ zmianie. Możemy nie widzieć perspektyw. To nie ma znaczenia. Doświadczyłem tego, że system może zmienić się nagle. Coś się zmieni. Niezależnie od tego, czy chcemy czy nie. Nowy system nadchodzi.

Pytanie, czy jesteśmy na niego gotowi.

Wirtualna Polska rusza z akcją #NieLejWody. Wszystko, co musisz wiedzieć o skutkach suszy w Polsce, znajdziesz na naszej grupie na Facebooku. Aktualne wydarzenia, najnowsze informacje, wymiana wiedzy, wskazówek jak można pomóc czy gdzie pomocy szukać. Kliknij TUTAJ, aby dołączyć.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (335)