"(My) Truth: The Rape of 2 Coreys". Miała być bomba, jest kapiszon
Ten film miał zatrząść Hollywood w posadach i rozpętać aferę co najmniej na miarę #metoo. Tymczasem dostaliśmy odgrzane newsy, insynuacje i plotki.
10 marca w Los Angeles odbyła się premiera filmu "(My) Truth: The Rape of 2 Coreys". To półtoragodzinny dokument, w którym aktor Corey Feldman opowiada, jak on i jego zmarły przyjaciel padli ofiarą pedofilów z branży filmowej.
Jednocześnie z pokazem dla publiczności miała odbyć się premiera w sieci. Każdy, kto wcześniej wykupił dostęp, mógł oglądać film na żywo. W teorii.
Ci, którzy wstali o 4.00 nad ranem naszego czasu, obeszli się smakiem. Zamiast filmu zobaczyli czarny ekran. Feldman mówi o ataku hakerów, jednak bardziej prawdopodobne, że padły serwery. I trudno się dziwić, bo aktor od tygodni podkręcał atmosferę wyczekiwana i sensacji.
Zobacz: Harvey Weinstein oskarżony o molestowanie. "Największy knur w Hollywood"
Z zapowiedzi wynikało, że "(My) Truth" obnaży mechanizmy pedofilskiego procederu, który od lat toczy Hollywood. Że Feldman odwalił co najmniej taką robotę, jak dziennikarze sportretowani we "Spotlight" czy Sekielscy w "Tylko nie mów nikomu".
Swoje zrobiła też informacja, że "Netflix był zbyt przerażony, aby pokazać film".
Kolejny stream dokumentu odbył się wieczorem 10 marca. Okazało się, że były to najgorzej wydane 20 dol. w życiu.
#
W latach 80. Corey Feldman zyskał szaloną popularność za sprawą takich hitów, jak "Goonies", "Gremliny" czy "Straceni chłopcy". W tym ostatnim zagrał razem ze swoim najlepszym kumplem, innym idolem nastolatków, Corey'em Haimem. To właśnie jemu dedykowano dokument.
Feldman i Haim wystąpili wspólnie w 8 filmach, a w latach 2007-2008 mieli swoje reality show "The Two Coreys". U szczytu kariery dosłownie wyskakiwali z lodówek. W "(My) Truth" pada nawet zdanie, że byli popularni jak The Beatles. I nie ma w tym cienia przesady.
Corey Haim zmarł 10 marca 2010 r. w wieku 38 lat. Od lat zmagał się z uzależnieniami i depresją. Feldman twierdzi, że przyjaciel przez całe dorosłe życie nie mógł poradzić sobie z traumą, jaką wyrządziło mu Hollywood.
W "(My) Truth" Feldman pada zdanie, że Haim miał go prosić, aby w razie jego śmierci "opowiedział jego historię". Chodzi o rzekome molestowanie i gwałt, jakiego miała dopuścić się osoba z "pierwszej aktorskiej ligi".
Po śmierci Haima Feldman w kolejnych wywiadach mówił o wykorzystywaniu dzieci w przemyśle filmowym, o seksualnych drapieżnikach, których obaj padli ofiarą. Wątki wykorzystywania nieletnich pojawiły się też w jego książce "Coreyography" z 2013 r.
Trzy lata temu Feldman zapowiedział, że kręci film, w którym ujawni tytułową "prawdę". Poda personalia pedofilów, od lat polujących na planach filmowych i castingach.
"(My) Truth: The Rape of 2 Coreys" zapowiadano jako uczczenie śmierci przyjaciela i wymierzenie sprawiedliwości.
#
I co? I nic. Bo "(My) Truth" zbiera do kupy wszystkie informacje, które obiegły media już kilka lat temu. Powiela plotki i nie przedstawia żadnych dowodów.
W filmie wymienione są takie osoby, jak asystent Feldmana Jon Grisson, jego menedżer Marty Weiss czy Alphy Hoffman, organizator słynnych imprez dla nastolatków z branży. Aktor ze szczegółami opowiada o sytuacjach, w jakich miało dojść do zbliżeń czy molestowania.
Kłopot w tym, że o to nic nowego. O każdym z nich było głośno, a w przypadku Jona Grissona wiadomo nawet, że siedział za molestowanie nieletnich. Mówiła o tym amerykańska telewizja.
W kontekście Corey'a Haima pojawiają się nazwiska ich wspólnego kumpla Dominicka Brasci oraz Charliego Sheena.
Brascia miał go molestować, z kolei Sheen zgwałcić 13-letniego Haima w biały dzień na planie filmu "Lucas". Między przyczepami, używając smaru jako lubrykantu.
Informacją o oskarżeniach pod adresem Charliego Sheena żyje od poniedziałku cały internet. Jednak to też nic nowego, bowiem sprawa wypłynęła 2017 r. I zarówno wtedy, jak i teraz Sheen wszystkiemu zaprzeczył.
#
Problemem jest też fakt, że żaden z domniemanych sprawców nie zabiera głosu. Jeśli już się pojawia, to na zdjęciach, w rozmowach czy e-mailach.
Dotyczy to też matki Corey'a Haima, Judy, z którą Feldman jest od lat skonfliktowany. W "(My) Truth " aktor stawia nawet tezę, że przywodzi ona bliżej niezidentyfikowanej grupie o nazwie "Wataha" ("Wolfpack"), która oczernia go w sieci i stoi za zamachem na jego życie. W 2018 r. Feldman został bowiem ugodzony nożem przez nigdy niezidentyfikowanego sprawcę.
Corey Feldman oskarża też matkę przyjaciela o to, że doskonale wiedziała, że Sheen zgwałcił jej syna, i nic z tym nie zrobiła. A po latach chce wyciszyć sprawę. Czy ma na to jakieś dowody? Tak, swoje przeczucie i niczym niepoparte historie w stylu "wszyscy o tym wiedzieli", "słyszałem, że to się stało", "mówił mi" itp. Zero konkretów, zeznań, nagrań, nic.
#
Matka Corey'a Haima od lat oskarża Feldmana, że zbija kapitał na śmierci jej syna. A "(My) Truth: The Rape of 2 Coreys" ma zwrócić uwagę na aktora, który lata świetności ma już dawno za sobą.
Oglądając dokument łatwo odnieść takie wrażenie. Choć z drugiej strony na korzyść Feldmana przemawia też fakt, że od lat walczy o prawa dzieci w przemyśle rozrywkowym i nagłaśnia przypadki wykorzystywania nieletnich.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
"(My) Truth: The Rape of 2 Coreys" porusza też kwestię braku kontroli w przemyśle filmowych nad osobami o skłonnościach pedofilskich, które są dopuszczane do pracy z dziećmi. I nie jest to sprawa wyssana z palca, jak pokazuje choćby przypadek reżysera Victora Salvy.
Aktor zaangażował się m.in. w zmianę prawa miasta Nowy Jork, dzięki czemu było możliwe postawienie tam w stan oskarżenia R. Kelly'ego czy Jeffrey'a Epsteina.
#
Niemniej ogląda się to wszystko z niesmakiem i rosnącym zażenowaniem, a całość przywodzi na myśl pseudonaukowe paradokumenty kanału History. Z szemranymi ekspertami i brakiem dowodów.
Zwłaszcza, że od strony formalnej "(My) Truth: The Rape of 2 Coreys" prezentuje się dojmująco amatorsko i mizernie. I raczej w tym, i w ewentualnych pozwach, należy upatrywać decyzji Netfliksa o nie dołączeniu filmu do swojej oferty.