Najbardziej zaskakująca komedia sezonu. Do kin wchodzi “Szkoła uwodzenia Czesława M.”
Drugiej takiej komedii w tym roku nie zobaczycie. Dwaj nieudacznicy zakładają szkołę uwodzenia firmowaną twarzą upadłego warszawskiego celebryty. Szybko znajdują grupę zainteresowanych kursem obiecującym powodzenie u kobiet, ale na własnej skórze przekonają się, że podjęli się karkołomnego zadania. Komedia czeska? Bynajmniej. To w 100% polska “Szkoła uwodzenia Czesława M.”, która weszła do kin 21 października.
Wydawałoby się, że w epoce Tindera stare techniki uwodzenia kobiet odeszły do lamusa, ale nie wszyscy moją konta na portalach randkowych i pierwsza na Wybrzeżu szkoła podrywu wydaje się idealnym pomysłem na biznes. Tak w każdym razie myślą byli stoczniowcy Adam (Jakub Kamieński) i Zygmunt (Sławomir Pacek)
. Ściągają do swojej szkoły znanego celebrytę, tytułowego Czesława, znanego z licznych podbojów miłosnych. Interes się kręci, ale… założyciele szkoły, mimo dobrych chęci, nie grzeszą inteligencją i to jest główne źródło komizmu w komedii pomyłek Aleksandra Dembskiego.
Truizmem jest powiedzenie, że nie byłoby tego filmu bez Czesława Mozila, ale warto podkreślić, że to właśnie jego pełne absurdu poczucie humoru i piosenki z charakterystycznym zaśpiewem odpowiadają za klimat “Szkoły uwodzenia…”. Chociaż Mozil gra pierwsze skrzypce, ważne role zagrali też Jakub Kamieński, Sławomir Pacek i świetna Agata Pruchniewska w nieoczywistej roli, w której przechodzi metamorfozę. Last but not least w filmie zobaczymy Cezika, Nergala, Gabę Kulkę, Artura Andrusa, Renatę Przemyk i Krzysztofa Maternę.
Atutem komedii jest ścieżka muzyczna, wydana na osobnej płycie. Oprócz singla „Trzeba mieć specjalną skrzynię” znajdują się na nim również nieoczywiste wykonania takich utworów jak „Zanim pójdę” zespołu Happysad, „Babę zesłał Bóg” Renaty Przemyk czy „Motylem jestem”.