"Wszystko wszędzie naraz"
Na taką rolę, jak kreacja Michelle Yeoh we "Wszystko wszędzie naraz", wiele aktorek czeka przez całe życie. W końcu doczekaliśmy się superbohaterki naszych czasów i nie jest to młoda, śliczna blondynka o idealnych wymiarach, a 49-letnia Azjatka, dawna dziewczyna Bonda w "Jutro nie umiera nigdy", której aktorski popis zasługuje na wszystkie nagrody świata. W produkcji duetu Daniels (początkowo napisanej dla mężczyzny!) Yeoh wciela się w tysiące wersji filmowej Evelyn, m.in. praczkę, mistrzynię sztuk walki, szefową kuchni, piosenkarkę, gwiazdę filmową, kobietę z parówkami zamiast palców, a nawet… w kamień. I w każdym z tych wcieleń ściera się sama ze sobą, odkrywając drzemiący w niej niewykorzystany potencjał.
"Wszystko wszędzie naraz" kipi od najdziwniejszych pomysłów, jednocześnie w żaden sposób się nie autocenzorując. Niektórych widzów może to odrzucić, niektórzy nie wytrzymają szaleńczego tempa, ale tym, którym uda się wsiąść w ten rozpędzony pociąg, gwarantuję dobrą zabawę.