Nie można cofnąć czasu
Jakże oczywiste zdanie, którego treść nie zawsze uświadamiamy sobie na codzień. Ileż osób chciałoby zmienić to co już nie zmienialne. Cofać czas można jednak tylko w wyobraźni lub w kinie. Nawet takie niematerialne i zdawałoby się ulotne byty jak słowa trudno jest cofnąć. Wszystkie nasze małe i wielki wybory decydują o tym co mamy i co przeżywamy. Jeśli chcemy być kolejnym klonem lalki Barbie lub Kena to przy odrobienie szczęścia może się na to udać. Tylko po latach żale możemy mieć głównie do samych siebie.
04.12.2006 18:08
Trzynastoletnia Jenna Rink (jako młoda Jenna Christa B. Allen) nie jest szczęśliwa. Jest brzydkim kaczątkiem poszukującym akceptacji rówieśników. Za wszelką cenę próbuje wkręcić się w grupę przebojowych (jak wyciętych z żurnala) koleżanek. Jej przyjaciel Matt. Męska wersja brzydkiego kaczątka. Lojalny i sympatyczny. Cóż z tego! Tak to już jest, że na ogół trudno docenić to co się ma. Przyciąga głównie to co czego nie mamy, co trzeba zdobywać i co przez to wydaje się nam szczytem pragnień. Impreza urodzinowa Jenny, grupa przebojowych lasek i równie przebojowych chłopaków, prezent od Matta (własnoręcznie zrobiony domek marzeń)
, rozczarowanie, marzenia, odrobina magicznego pyłu i... Jenna przemienia się w 30-letnią piękną kobietę sukcesu. Redaktorkę dużego pisma Poise.
Współczesne uosobienie sukcesu. Sława, pieniądze, ciuchy, imprezy, seks. Chłopak jak marzenie - sławny i zachwycony sobą hokeista z pięknym... wyglądem. I czego tu chcieć więcej! Niestety są i zawiść koleżanek, wzajemne kopanie dołków, wyrachowanie. Marzenia nastolatki spełnione. A jednak... czegoś jej w tym pozornie spienionym i kolorowym szczęściu brakuje. Tak, tak, brakuje jej Matta.
Aktorzy, przynajmniej dla mnie, niezbyt znani. To dobrze. Czasami mam już dość ciągle tych samych twarzy i tego samego stylu grania. Jennifer Garner jako Jenna Rink i Mark Ruffalo jako Matt Flamhaff. Grają całkiem nieźle. Przyjemna, melodyjna muzyka nawiązująca do lat 80-tych. Jak to w komedii romantycznej bywa uproszczony, trochę sielankowy i cukierkowaty obraz świata. Wyraźnie zarysowany, bez wielkich subtelności i delikatnych światłocieni. Kilka naprawdę dobrych scen: taniec do sławnego Thrillera pana M. Jacksona czy uroczy striptease chłopaka dorosłej Jenny - hokeisty Alexa. Film kończy się, tu niespodzianka i pełne zaskoczenie... happy endem.
W sumie film wart jest obejrzenia. Szczególnie wtedy, gdy zmęczeni pracą mamy ochotę na coś w miarę lekkiego, relaksującego. Tym bardziej, że film gdzieś tam po drodze stawia parę życiowych, zawsze aktualnych pytań. Takich jak na przykład: czy gdyby dokonało się innych wyborów w młodości to byłoby się potem innym człowiekiem? Czy takie wybory mają wpływ na nasz charakter, sposób życia i zachowania?
Nie zawsze dostajesz domek marzeń choć czasem jesteś bardzo blisko.