Nie żyje Linda Manz. Aktorka "Niebiańskich dni" zmarła w skrajnej biedzie
W wieku zaledwie 58 lat odeszła Linda Manz. Jedna z bardziej enigmatycznych amerykańskich aktorek zmagała się z ciężką chorobą.
15.08.2020 15:11
Rodzina Lindy Manz poinformowała, że 58-letnia aktorka zmarła w piątek 14 sierpnia. Przyczyną śmierci był nowotwór i zapalenie płuc.
Obdarzona niezwykle delikatną urodą Linda Manz zadebiutowała w 1978 r. w "Niebiańskich dniach" Terrence'a Malicka, gdzie zdaniem krytyków dała jeden z najlepszych występów w dziejach kina. Rok później pojawiła się w obsadzie kultowych "Włóczęgów", a w 1980 r. zagrała u Dennisa Hoppera w "Out of the Blue".
W ciągu całej swojej kariery na małym i dużym ekranie pojawiła się zaledwie 12 razy. Była jednak uważana za jedną z najbardziej hipnotyzujących i uzdolnionych aktorek swoich czasów.
W połowie lat 80. nagle zniknęła, aby w 1997 r. przyjąć epizodyczną rólkę w skandalizującym "Gummo" Harmony'ego Korine.
Dlaczego zrezygnowała z grania mimo świetnych recenzji?
- Była wówczas cała banda młodych aktorów i po prostu nie miałam takiej siły przebicia. Więc odpuściłam, urodziłam troje dzieci. Teraz spełniam się jako kura domowa i gotuję zupy - mówiła Manz w rozmowie z "Time Out New York".
O sytuacji aktorki opowiedziała w 1995 r. Chloë Sevigny na łamach "Paper".
- Jeśli chodzi o aktorstwo, to chciałabym mieć taką karierę jak Linda Manz. Jest moją ulubioną aktorką. Zrobiła trzy filmy i każdy z nich jest arcydziełem, może poza "Włóczęgami". Dziś mieszka na osiedlu przyczep kempingowych. Ale wolałabym to, niż zrobienie 10 filmów i zarobienie kilku mln dol., choć każdy z nich byłby śmieciem - przekonywała Sevigny.
Okazuje się, że w ostatnich latach Manz i jej rodzina żyli w skrajnej biedzie. W związku z tym w internecie pojawiła się zbiórka założona przez bliskich aktorki, którzy zbierają na jej pogrzeb.