Nieodwracalne

Richardowi Kelly'emu trudno odmówić sumiennej konsekwencji - w "Pułapce" kontynuuje rozwijanie swych małych-wielkich obsesji, snucie filozoficznych dywagacji i wznoszenie karkołomnych popkulturowych konstrukcji. W historii młodej pary, która od tajemniczego przybysza otrzymuje pudełko z przyciskiem (jego naciśnięcie skończy się... śmiercią obcej osoby i otrzymaniem miliona dolarów), Kelly mnoży i przeplata wątki, miesza skrajne koncepty (metafizyczny dyskurs vs. fantastycznonaukowa pulpa), a całość powierza gwiazdom o wątłym doświadczeniu dramatycznym (Cameron Diaz, James Marsden)
.

14.04.2010 17:40

Z materiału źródłowego bierze zaś wszystko (pudełko, nieznajomego, dylemat moralny) i więcej (NSA, misję Viking, NASA, życie pośmiertne), wychodząc daleko poza zakończenie oryginalnego opowiadania Richarda Mathesona.

U Kelly'ego właściwa narracja rozpoczyna się tam, gdzie Matheson ją zakończył - naciśnięciem przycisku i otrzymaniem pieniędzy. Opowiadanie "Button, Button" koncentrowało się bowiem na samym dylemacie - nacisnąć czy nie nacisnąć - podczas gdy twórcę "Pułapki" interesują konsekwencje, ich (nie)odwracalność i przyczynowo-skutkowe zapętlenie. Celem materializacji tych ontologicznych paradoksów, Kelly zagłębia się w odległe zakamarki swych obrośniętych bujną mitologią obłędów i wyodrębnia z nich czystą paranoję (od błyszczących metaliczną czernią rządowych sedanów, po ingerencję nieokreślonej siły pozaziemskiej). Tak powstałą masę modeluje z kolei założeniami idei wolności w kontekście egzystencjalizmu Sartre'a.

O dziwo, cała ta fanaberia zaskakująco niewiele go kosztuje. Bo choć sam film łatwo określić mianem niedorzecznego, to już jego fabuła skutecznie wymyka się wszelkim klasyfikacjom. Błędem będzie ocenianie "Pułapki" po obsadzie (już "Koniec świata" sugerował, że kryje się w tym głębsze zamierzenie) czy przypisywanie jej konkretnym gatunkom (Kelly uwielbia czerpać ze skrajnych konwencji, ale nigdy żadnej nie ulega). Warto za to zwrócić uwagę na poszczególne elementy dotychczasowej filmografii autora, sugerujące, iż ponownie nawołuje on do odrzucenia zsubiektywizowanej percepcji wszechświata i podjęcia świeżej próby jego ogarnięcia.

Coś jednak od ostatniego razu się zmieniło. Pomimo nagromadzenia odautorskich abstrakcji, treść "Pułapki" zostawia niewielki margines dla samodzielnych osądów, podczas gdy w "Donniem Darko" i, przede wszystkim, "Końcu świata" były to całe kartki. Tym razem spomiędzy poszczególnych wersów wygląda cyniczna niewiara w dojrzałość percepcji potencjalnego odbiorcy.

Dlatego, jakby na przekór rozkosznie chaotycznemu, a znienawidzonemu przez canneńską krytykę "Końcowi...", wszystko zostaje podane na tacy. W "Pułapce" Kelly wyraźnie błądzi, powątpiewa, niejednokrotnie zbacza z obranej wcześniej ścieżki, co nigdy wcześniej mu się nie zdarzyło. Dokąd go to zaprowadzi? Być może kolejny jego film będzie jakąś (p)odpowiedzią.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)