Niespodzianka w Gdyni, czyli "Anioł w Krakowie"
Nieoczekiwanym wydarzeniem trzeciego dnia festiwalu stał się pokaz filmu Artura Więcka „Barona” pt. Anioł w Krakowie. Po projekcji film otrzymał kilkuminutową owację. Na konferencję prasową po projekcji przybyli reżyser, producent Witold Bereś i autor muzyki Abel Korzeniowski.
20.09.2002 02:00
Konferencja rozpoczęła się z niewielkim opóźnieniem, gdyż reżyser przy wyjściu z sali projekcyjnej został zatrzymany przez zachwyconą fankę, która powiedziała, że temu filmowi należą się wszystkie Oscary.
Podobnie jak w przypadku filmu Edi, wypowiedziom zachwyconych widzów nie było końca. Producent i reżyser mówili, że zrobili ten film dla przyjaciół: ten film był pomyślany na taśmę wideo i butelkę wina dla przyjaciół, powstał dla przyjaciół i z przyjaciółmi.
Potrzebowaliśmy filmu, który nie czerpie z rzeczywistości, który wręcz manifestacyjnie deklaruje, że nie interesuje go ulica. Chcieliśmy robić film o czymś poza dniem codziennym, o czymś, co jest pomiędzy wierszami. Nie chcieliśmy pościgów samochodowych, chcieliśmy czegoś o uczuciach, emocjach. – mówił reżyser.
Dziennikarze pytali też o chłopca grającego w filmie, który na ekranie zachwycił sprawnością opowiadania nieprawdopodobnych historii w niesamowitym tempie: Większość roli chłopca, Kamila Bery, jest improwizowana na planie. Co innego miał napisane, a co innego mówił. Zamęczał całą ekipę historyjkami. Chodził i mówił: "Mogę ci opowiedzieć kawał?" Wszyscy myśleli, że to kawały w rodzaju "przychodzi baba do lekarza", a okazało się, że te kawały to były niekończące się opowieści. Nikt nie mógł go uciszyć, zatrzymać.
Scenariusz filmu, jako że traktuje o niebie, aniołach i Bogu, nie był konsultowany z władzami kościelnymi. Na jedną z projekcji autorzy filmu zaprosili jednak redaktora naczelnego Tygodnika Powszechnego ks. Adama Bonieckiego. Księdzu tak się spodobała definicja Boga wygłaszana przez głównego Anioła (w tej roli rewelacyjny Krzysztof Globisz)
, że postanowił on wysłać list do biskupa Dziwisza.
Ten z kolei pokazał film papieżowi. Biskup napisał nam, że papieżowi film się podobał. – powiedział z dumą Witold Bereś.
Na początku nie mieliśmy nawet 1.500 złotych na rozpoczęcie zdjęć, teraz wyszliśmy na zero. Miał to być film tylko dla przyjaciół, zobaczył go sam papież. Z trudem zbieraliśmy pieniądze na ten film i nagle mamy dystrybutora, 20 kopii...Wysyłaliśmy listy na festiwale do Cannes, Wenecji i do różnych innych miejsc i nagle zaczęli nam odpowiadać i zapraszać...Baron po raz pierwszy poleci samolotem, a ja po raz pierwszy może zobaczę wielkie miasto – dodał producent.
Po tych słowach z sali posypały się zaproszenia na różne festiwale i propozycje kupna filmu m.in. film został publicznie zaproszony na festiwal do Czech, do Budapesztu, do Amsterdamu, do Holandii i do Australii.
Na szczególne uznanie zasługuje świetne aktorstwo Krzysztofa Globisza, Jerzego Treli i Ewy Kaim.
Świetną muzykę do filmu stworzył Abel Korzeniowski. To była ogromna przyjemność, muzyka pisała się sama - mówił na konferencji twórca.
Oprócz filmu Artura Więcka podczas trzeciego dnia festiwalu wyświetlono również "Dwie miłości" Mirosława Borka, W kogo ja się wrodziłem Ryszarda Bugajskiego, E=mc2 Olafa Lubaszenko, "Moje pieczone kurczaki" Iwony Siekierzyńskiej i Miss mokrego podkoszulka Witolda Adamka.