Nowy hit Netfliksa. Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać

W miniony weekend na platformie streamingowej pojawiło się kilka przebojowych produkcji. Jedną z nich jest "Kobieta z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie". Już sam tytuł sugeruje, że nie można serialu Netfliksa brać na poważnie.

"Kobieta z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie"
"Kobieta z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | materiały prasowe

"Kobieta z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie" opowiada historię bohaterki, która będąc w stanie depresji obserwuje świat z okna swojego salonu. Z lampką wina w ręce przypatruje się życiu, które toczy się bez jej udziału. Pewnego dnia do domu naprzeciwko wprowadza się przystojny sąsiad wraz z uroczą córką. Kobieta skupia na nich całą uwagę. Chwilę później bohaterka serialu jest świadkiem makabrycznego morderstwa. Choć właściwie nie jest pewna, czy widziała zbrodnię, czy też jej się jedynie zdawało.

Widzowie Netfliksa mogą odnieść wrażenie, że niedawno oglądali już na platformie podobną produkcję. Mowa tu o filmie "Kobieta w oknie". Produkcja z Amy Adams, Julianne Moore i Garym Oldmanem, mimo bardzo słabych recenzji, stała się przebojem w maju ubiegłego roku. Krytycy pisali o tym filmie, że jest marną podróbką, niezamierzoną parodią słynnego "Okno na podwórze" Alfreda Hitchcocka. Wygląda na to, że po roku Netflix postanowił zrealizować świadomy pastisz klasycznego dreszczowca.

Recenzenci zwracają uwagę, że twórcy serialu postawili przed sobą bardzo ambitne zadanie. Stworzenie trzymającego w napięciu psychologicznego thrillera, który jest jednocześnie czarną komedią należy do najtrudniejszych wyzwań w sztuce filmowej. Elementy komediowe z reguły rozładowują bowiem napięcie. To jak połączenie ze sobą dwóch żywiołów, wody i ognia. Trzeba bardzo uważać, aby jeden nie stłamsił drugiego. Na dodatek, gdy źle się rozłoży akcenty, widzowie poczują się zdezorientowani. Nie będę wiedzieć, czy oglądają film na poważnie, czy komedię. I w taką właśnie pułapkę wpadli twórcy najnowszej produkcji Netfliksa.

Gwiazdą "Kobiety z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie" jest Kristen Bell. Aktorka znana jest głownie z komediowych produkcji (choć pamiętajmy ją także ze świetnego dramatu "Weronica Mars"). W swoim dorobku ma wiele przebojów: "Chłopaki też płaczą", "Raj dla par", "Pewnego razu w Rzymie", "Złe mamusi". W latach 2016-2020 występowała w serialu "Dobre miejsce", za który w 2019 r. otrzymała nominację do Złotego Globu w kategorii najlepsza aktorka w serialu komediowym. Bell kojarzona jest więc przede wszystkim z komediowym repertuarem, co wyjaśnia jej udział w najnowszej produkcji Netfliksa.

Kristen Bell w parodystycznej konwencji serialu odnajduje się więc bardzo dobrze. Gorzej sprawa wygląda z pozostałymi aktorami, którzy grają bez polotu, w schematyczny, sztuczny sposób, co znacznie obniża poziom produkcji.

Zdaniem recenzentów zabrakło na drugim planie takich postaci, w jakie wcielają się na przykład brytyjski aktorzy Simon Pegg czy Martin Freeman, którzy potrafią przekonać widzów, że w prawdziwym życiu elementów czarnej komedii jest naprawdę wiele i nie są one jedynie wymysłem pozbawionego talentu scenarzysty.

"Kobieta z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie" od kilku dni jest najpopularniejszym serialem Netfliksa w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Rosji, a więc w krajach, w których Netflix ma najwięcej użytkowników. W Polsce produkcja z Kristen Bell podczas minionego weekendu zajęła drugą pozycję. Na pierwszym miejscu znalazła się nowa koreańska produkcja "All of Us Are Dead".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (81)