Nowy przebój Netfliksa. Czyli jak czerpać przyjemność z bólu zęba
Wymagania stawiane komediom romantycznym nie są zbyt wysokie. Nikt nie oczekuje od nich zgłębiania tajników ludzkiej psychiki. Jednak nawet lekka, banalna historyjka powinna przynajmniej udawać, że jest zrobiona przez profesjonalistów, którzy dostrzegają różnicę pomiędzy kręceniem filmu a taśmową produkcją śrubek w fabryce.
Scenariusz romantycznej komedii "W królewskim stylu" można by zapisać na małej serwetce. Albo sięgnąć po jeden z wielu zrealizowanych już scenariuszy opisujących historię zwykłej dziewczyny, która na swojej drodze spotyka prawdziwego księcia. Ona jest urocza, inteligentna, nowoczesna, on oczywiście przystojny, czarujący, ale i rozpieszczony, zamknięty w królewskim kokonie. Jego charakter będzie wymagał wprowadzenia pewnych korekt.
Aby film był na czasie, w najnowszej produkcji Netfliksa pojawił się silny wątek lewicowy, wręcz proletariacki. Otóż książę pochodzi z fikcyjnego europejskiego państwa zwanego Lavania (na upartego można by szukać go gdzieś na Bałkanach). W tej przepięknej krainie czas się zatrzymał. Rodzina królewska, arystokracja pławi się w bogactwie, o chłopom żyje się tak sobie, trochę tylko lepiej niż u Władysława Reymonta (choć trzeba im przyznać, że po angielsku mówią bardzo płynnie). Co więcej, w Lavanii łamane są również prawa człowieka. W tej sytuacji, co oczywiste, bohaterka filmu musi odrzucić miłość księcia.
"W królewskim stylu" (2022) - zwiastun filmu
Sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, ponieważ książę jest właśnie w trakcie przygotowań do ślubu z wredną, a jakże, córką teksańskiego, naturalnie, potentata nieruchomości. Rodzice narzeczonych związek traktują jako transakcję biznesową, w której uczucia nie mają znaczenia. Miłość jest dobra dla pospólstwa.
Krytyk "New York Times" napisał, że "W królewskim stylu" można nazwać współczesną wersją "Księcia w Nowym Jorku", kultowej komedii z Eddiem Murphym z końca lat 80., tyle, że "obdartej ze wszystkiego, co wartościowe. Pozbawionej elementów humoru, oryginalności, ciekawych bohaterów i reżysera. Film został zbudowany z samych najgorszych klisz wykorzystywanych podczas realizacji komedii romantycznych".
"Ale najgorsze - napisał nowojorski recenzent - jest jednak to, że pomiędzy głównymi bohaterami nie ma żadnej chemii. Zrealizowanie komedii romantycznej z tak obojętnymi dla siebie postaciami, to prawdziwe kuriozum". Krytyk zastanawia się także, jak to możliwie, że tego typu produkcja cieszy się tak dużą popularnością. "Oglądanie tego filmu można porównać do czerpania przyjemności z próchnicy i bólu zęba" – napisał.
Prawdą jest, że "W królewskim stylu" stał się ogromnym przebojem na całym świecie. Za wyjątkiem nielicznych krajów (Japonia, Korea Południowa, Kanada) osiągnął podczas premierowego weekendu najwyższą oglądalność w tym roku. Również w Polsce, ale tylko pośród zagranicznych produkcji. W naszym kraju najlepszy wynik należy do rodzimej produkcji "Jak pokochałam gangstera".