O poszukiwaniu szczęścia raz jeszcze
Nie wszyscy ścielą łóżka, a ci dla których jest to codzienny rytuał, również niekiedy pozostawiają niezasłane te miejsca wypoczynku i snu. Czy nie ścielimy łóżek, co do których mamy pewność, że do nich nie wrócimy? A może wówczas, gdy w pogoni za realizacją planów i marzeń, nie starcza nam czasu na zadbanie o tego typu drobiazgi? Czy może niezasłane łóżka zostawiają osoby uporządkowane wewnętrznie, które nie muszą dodawać sobie pewności siebie, zapewniać pozorów kontrolowania otaczającej rzeczywistości poprzez dbanie o ład w swoim otoczeniu?
14.10.2010 12:11
„Niezasłane łóżka” – tytuł wiele obiecuje i zapewnia szerokie pole manewru dla wyobraźni. Biorąc do ręki pudełko z filmem, pomyślałam sobie, że jest to obraz o ludziach, którzy czegoś szukają. I rzeczywiście, bohaterowie filmu Alexisa Dos Santosa są w drodze. W drodze wiodącej poprzez kraje Europy do jednego z londyńskich squatów, a także w drodze prowadzącej w głąb siebie. U kresu jednej i drugiej peregrynacji znajduje się samopoznanie.
Główny bohater, już w pierwszym kadrze filmu, snuje skierowany do widza monolog o swoim nomadycznym życiu. Dowiadujemy się, że Axl w dzieciństwie dużo podróżował z matką. Próbuje zliczyć „odwiedzone” po drodze łóżka. Odkąd wyjechał z Madrytu, spał w dwudziestu różnych miejscach. Z kolei po przyjeździe do Londynu, nocował w czterech łóżkach i na jednej sofie. Do przybycia do tej kosmopolitycznej stolicy Europy, skłoniła go chęć odnalezienia i poznania ojca.
Kolejną bohaterką jest Vera, sprzedawczyni książek (notabene nie traktującą swej pracy zbyt poważnie), która przyjechała do Londynu z Belgii. Tę postać poznajemy w momencie przeżywania miłosnego zawodu. Vera zastanawia się czy już wcześniej wykorzystała cały limit szczęścia. Pomimo negatywnych doświadczeń, stara się sprostać wyzwaniu ułożenia życia na nowo.
Losy tej dwójki pokazywane są na przemian, w następujących po sobie kadrach. Bohaterowie sami siebie do końca nie znają, nie wiedzą czego pragną. Jednak podejmują wysiłek znalezienia tego, co jest dla nich ważne. Axl odnajduje swojego ojca, obserwuje jego życie i podgląda codzienną pracę. Nie zdobywa się jednak na ujawnienie swojej tożsamości. Chłopak nie chce niszczyć uporządkowanej rzeczywistości ojca, sam również nie dojrzał do zmiany dotychczasowego życia.
Vera po rozstaniu z ukochanym, boi się wchodzić w głębsze interakcje z innymi. Gdy poznaje chłopaka w którym się zakochuje, tworzy zasady, którym sama nie jest w stanie sprostać. Nie chce znać nawet... imienia osoby, z którą się spotyka, a tym bardziej angażować się w nowe relacje. Mówi, że „dwoje ludzi w związku to zawsze będzie jeden plus jeden”. A potem dodaje: „iluzją jest, że możemy zmniejszyć odległość między naszymi myślami”.
W tle tych dwojga – Axla i Very – jest Mike, który marzy o skoku ze spadochronem. Już raz znalazł się na pokładzie samolotu z którego miał skoczyć, jednak w ostatnim momencie stchórzył. Czy wystarczy mu odwagi, aby powtórzyć próbę spełnienia marzeń?
Walorem filmu na pewno jest ukazanie niezwykłej mozaiki osób i miejsc wielokulturowego Londynu. Warto dać się poprowadzić bohaterom, którzy szukają swojego szczęścia. W pewnym stopniu jest to portret pokolenia. A nam przy okazji oczyszcza się sumienie, gdy widzimy, że inni wokół też nie zawsze wiedzą czego pragną.
Jednak momentami mamy wrażenie, że to już wszystko kiedyś oglądaliśmy w innych filmach. Świeżości fabule nie dodaje nawet styl południowoamerykańskiej nowej fali. Może historia Very i Axla przekonywałaby bardziej, jeśli postaci byłyby mocniej zarysowane, jeśli mielibyśmy szansę oglądania na ekranie czegoś poza wewnętrznymi monologami bohaterów, ich snuciem się po zakątkach Londynu i szukaniem zapomnienia na kolejnych imprezach zakrapianych alkoholem.
Bohaterowie podejmują próbę zmiany swojego życia, w końcu nawet udaje im się dopiąć swego. Dlatego warto obejrzeć te zmagania. Warto również dlatego, aby zastanowić się dlaczego sami niekiedy pozostawiamy niezasłane łóżka.
Jest to film w którym można się rozsmakować, ale tylko raz. Na pewno nie taki, do którego się wraca.