Od lat tego nie kryje. Fronczewski wie, że "stygnie"
Piotr Fronczewski to jeden z najbardziej znanych polskich aktorów. Nie jest jednak żadną tajemnicą, że gwiazdor od lat uważa swoją karierę za nieszczególnie udaną. Mówił o tym chociażby w swojej autobiografii przed laty.
Piotr Fronczewski dał się poznać na przestrzeni dekad jako aktor dużego formatu. Był chociażby ulubieńcem dziecięcej publiczności dzięki słynnej kreacji Pana Kleksa. Zasłynął jako posiadacz charakterystycznego głosu, który usłyszeć można nie tylko w licznych produkcjach filmowych, ale i na płytach muzycznych realizowanych pod pseudonimem Franek Kimono.
O jego resume można byłoby pisać i pisać. Zagrał w licznych ekranizacjach utworów literackich: "Trędowatej" (1976) i "Znachorze" (1981), "Doktorze Judymie" (1975) czy serialu "Lalka" (1977). Często współpracował z Januszem Zaorskim, Januszem Kijowskim i Januszem Rzeszewskim. Dwukrotnie wystąpił u Wojciecha Marczewskiego (pamiętna "Ucieczka z kina ‘Wolność", "Weiser"). Znaczące kreacje stworzył ponadto w takich produkcjach w "Ćmie" (1980), "Lawie" (1989) i wielu innych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz: Emerytury polskich gwiazd. Narzekają, że mają je za niskie
Jednak w swojej autobiografii "Ja, Fronczewski", która wyszła osiem lat temu, aktor wyznał, że gdyby jeszcze raz mógł wybrać zawód, to zdecydowałby się na inną dziedzinę.
- Film jest jak igrzyska olimpijskie. Pojedynczy występ raz na jakiś czas. Mam wobec siebie podejrzenie, że po prostu nie byłem i nie jestem wystarczająco... światłoczuły jak na potrzeby kinowego ekranu. Są aktorzy, których kamera kocha. Myślę, że mnie tylko lubi i zapewne dlatego nie miałem w polskim kinie wielkich wyzwań. Mam wrażenie, że nie było w polskim kinie zapotrzebowania na takiego jak ja aktora, na taką jak moja twarz. Zdarza się - zdradził w książce.
"Im jestem starszy, tym więcej mam wątpliwości, coraz więcej we mnie lęków i obaw. Za młodu myślałem, że będzie inaczej. Jestem już na ostatniej prostej, stygnę powoli, a film to przede wszystkim domena ludzi młodych. Starszym człowiekiem raczej niespecjalnie się zajmuje" - dodał.
Z racji, że Fronczewski ostatnimi czasy miał problemy zdrowotne, media rozpisywały się o postawie jego żony. Miała namawiać go do artystycznej emerytury. Gdyby spojrzeć na ostatnie dwa lata, to aktor rzeczywiście gra dużo mniej. Pojawił się m.in. w serialu "Rojst" oraz filmie "Kontrakt". W tym roku zobaczymy go w "Akademii pana Kleksa. Części 1". Jak widać wciąż jest aktywny, ale 77-latek wie, że nie może sobie pozwolić na większe tempo.