Palimpsest

Jeżeli na planie filmowym spotykają się aktorzy, którym drogę do sławy otworzył porywający "Dług" Krzysztofa Krauzego. Jeżeli towarzyszy im jedna z piękniejszych i bardziej utalentowanych polskich aktorek. Jeżeli reżyserem filmu jest twórca rewelacyjnej "Symetrii", a autorem zdjęć laureat polskich i zagranicznych festiwali filmowych, to obraz, o którym mowa powinien być arcydziełem sztuki kinematograficznej. Czy owe założenia sprawdzają się w przypadku "Palimpsestu"?

Marek (Andrzej Chyra)
jest policjantem prowadzącym śledztwo w sprawie zabójstwa Maćka, swojego partnera i przyjaciela. W dochodzeniu pomaga mu przydzielony przez komendanta Tomek (Robert Gonera)
. Detektywi przesłuchują rozmaite osoby, które widziały Maćka w ostatnich dniach jego życia. Są wśród nich kryminaliści, alkoholicy i ekscentryczni sąsiedzi. Jest także Hanna (Magdalena Cielecka), tajemnicza kobieta związana z Markiem i Maćkiem.

Już na samym wstępie uważny widz zorientuje się, że "Palimpsest" nie będzie zwykłym filmem sensacyjnym. Czołówce wtóruje muzyka rodem z hollywoodzkiego horroru. Kompozytor Bartłomiej Gliniak postawił na niskie, dudniące dźwięki o narastającym natężeniu. Tego typu muzyka towarzyszy całemu obrazowi. Zdjęcia Arkadiusza Tomiaka uwodzą zielonkawo-brunatną kolorystyką, ale przez nadmiar ruchów, jazd, dziwacznych ustawień kamery, przypominają ćwiczenia warsztatowe zrealizowane przez studenta wydziału operatorskiego. Reżyser Konrad Niewolski zgrabnie prowadzi aktorów, a równocześnie nachalnie uwydatnia rekwizyty i natarczywie mnoży filmowe tropy. Scenariusz Igora Brejdyganta nie zaskoczy niczym nowym miłośników "Podziemnego kręgu", "Memento" i "Obłędu".

"Palimpsest" warto jednak obejrzeć ze względu na pracę aktorów. Cieszy świadomość, że mamy w Polsce świetnych artystów, którzy potrafią przekonująco zagrać nawet najbardziej wydumane, a przy tym niezbyt świeże postaci.