Pamela Anderson wraca w wielkim stylu. Mówi o trwającej dwie dekady depresji
Aktorka,znana m.in. z roli w "Słonecznym patrolu", przyznała podczas Festiwalu Filmowego w Zurychu, że cierpiała na depresję przez kilkadziesiąt lat. - Dopiero teraz dostrzegam, przez co przeszłam - powiedziała, odbierając nagrodę za rolę w filmie "The Last Showgirl".
Pamela Anderson promuje obecnie swój nowy film "The Last Showgirl" oraz świętuje otrzymanie prestiżowej nagrody Golden Eye. - Jestem szczęśliwa, że wciąż pracuję i mogę otrzymać tę nagrodę, ale dopiero teraz zaczynam dostrzegać, przez co przechodziłam – wyznała podczas festiwalu w Zurychu.
W swoim przemówieniu odniosła się do czasów, gdy grała w telewizyjnym hicie. - Czuję, jakbym przeszła od "Słonecznego patrolu" do Broadwayu w mgnieniu oka. Wszystko pomiędzy jest zamazane – mówiła Anderson, dodając, że dopiero teraz zaczyna pojmować, jak długo walczyła z depresją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Filmy, których nie można przegapić. To będą petardy
Wielki powrót Anderson do świata filmu rozpoczął się w 2023 roku dzięki dokumentowi "Pamela, historia miłosna" oraz autobiografii "Love Pamela". - Zawsze wiedziałam, że stać mnie na więcej – podkreśliła. Przyznała jednak, że sława przyniosła zarówno korzyści, jak i wyzwania. - To zaszczyt, ale i przekleństwo, że ludzie kochają cię dzięki strojom kąpielowym – dodała.
Trudne początki
Pamela opowiedziała również o swoim dzieciństwie oraz skromnych początkach w Kolumbii Brytyjskiej. Dorastała jako niepokorne dziecko, zainspirowane przez swojego fińskiego dziadka. To on nauczył ją, że świat nie kończy się na małym miasteczku, z którego pochodziła. - Na wyspie ludzie rzadko odchodzą, ale jeśli to zrobią, zawsze jest o czym mówić. Dałam im materiał do plotek do woli, bez opłat – żartowała Anderson.
Pamela wspomniała również początki na planie "Słonecznego patrolu". Była koszmarnie niepewna swoich pierwszych scen z Davidem Hasselhoffem. Nie wiedziała, co robić: - Grałam na saksofonie, a on patrzył mi na czoło - wyznała.
Anderson nie ukrywa, że trudne doświadczenia z jej życia prywatnego pomogły jej zbudować postać w nowym filmie. - Myślę, że nie zagrałabym tej roli, gdyby nie to, przez co przeszłam. To było warte tych doświadczeń – zapewniła. Aktorka skupiła się na "pisaniu swojej historii na nowo". Pomogło jej w tym kupno domu babci i jego remont.
Otrzymanie scenariusza do "The Last Showgirl" było dla Pameli momentem przełomowym. Aktorka świetnie wspomina współpracę z Jamie Lee Curtis, która również gra w filmie. Szybko nawiązały więź. - Pojawiła się na czytaniu scenariusza. Teraz czuję, że znam ją całe życie – wspominała Anderson.
O czym opowiada "The Last Showgirl"?
Shelley (Pamela Anderson) od trzech dekad występuje jako tancerka w rozbieranej rewii w Las Vegas. Swoją pracę traktuje jako formę sztuki. Choć osiągnęła mistrzostwo w swoim fachu, prowadzący show postanawiają zastąpić ją młodszym modelem. Shelley staje przed dylematem: co zrobić dalej ze swoim życiem, skoro jej największy atut – ciało – przestało być atrakcyjne?
Film został nagrodzony na MFF w San Sebastian (Specjalna Nagroda Jury) i pokazywany na prestiżowym MFF w Toronto. Polska premiera festiwalowa przypada na 15. American Film Festival we Wrocławiu (5-11 listopada). Mówi się, że za swoją rolę Pamela może spodziewać się nominacji do Oscara.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o hitowej polskiej komedii "Rozwodnicy" na Netfliksie, zastanawiamy się, czy Demi Moore dostanie Oscara, czy Złotą Malinę za "Substancję" i zdradzamy, co dzieje się na planach filmów i seriali. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: