Przez chorobę był cieniem człowieka. Testament wzbudził kontrowersje
Patrick Swayze zmarł niespełna miesiąc po swoich 57. urodzinach. Gdyby żył, 18 sierpnia skończyłby 71 lat. Niestety półtora roku przed śmiercią usłyszał diagnozę, która okazała się wyrokiem. I choć nie zamierzał się poddawać, to z miesiąca na miesiąc niknął w oczach, doprowadzając do łez fanów na całym świecie.
Swayze był jedną z największych gwiazd kina lat 80. i 90. Filmy z jego udziałem - "Dirty Dancing", "Uwierz w ducha", "Wykidajło", "Na fali" - to klasyka, do której chętnie wraca się po latach. Zasłynął nie tylko jako aktor i ekranowy przystojniak, ale także jako znakomity tancerz.
Choć wiele kobiet wzdychało do Swayze’ego, on był wierny swojej żonie, z którą spędził 34 lata. Niestety po śmierci gwiazdora zaczęto podważać wielką miłość, jaką go obdarzyła. Wdowa chętnie opowiadała w mediach o bezgranicznym i odwzajemnionym uczuciu, ale krewni aktora mieli o niej najgorsze zdanie i oskarżali o sfałszowanie testamentu.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie" i "Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.