Piątek na Festiwalu: wracają uznani twórcy
**Piątek to ostatni dzień projekcji konkursowych 34. FPFF w Gdyni. Swoje filmy prezentowali m.in. Jan Jakub Kolski i Feliks Falk.**
Dzień rozpoczął się projekcją filmu "Afonia i pszczoły". To opowieść o pasji, pożądaniu, zdradzie i …sztukach walki. Historia namiętności, która łączy i dzieli trójkę głównych bohaterów, dwóch mężczyzn i kobietę instynktownie łaknącą miłości...
Mariusz Saniternik
Na konferencji obok producenta usiadł Mariusz Saniternik, który stworzył kreację Rafała Hendlisza, męża Afonii.
Delikatnie i potężnie
Kolski po raz kolejny do tematu podszedł w poetycki sposób, jednak tym razem dodając mocny akcent, czyli sztuki walki, a konkretnie zapasy. Mąż Afonii potrafi być delikatny, ale równie dobrze umie zabijać ludzi odpowiednim ciosem.
Ta mieszanka dała całkiem przyzwoity film, jednak w walce o Złote Lwy raczej nikt z krytyków nie widzi go.
Moja krew
Prawdziwą sensację i burzę oklasków po projekcji wywołał następny film, tym razem w reżyserii Marcina Wrony - "Moja krew".
W filmie na drugim planie możemy zobaczyć prawdziwe legendy polskiego boksu m.in. słynnego boksera Tomasza Adamka oraz Marka Piotrowskiego, znanego z głośnego filmu "Wojownik".
Na zdjęciu operator filmu - Paweł Flis.
Moja krew
"Moja krew" to film, który chwyta za gardło i wciska w fotel.
Kawał dobrego, dynamicznego kina, ze świetnymi zdjęciami i sugestywną rolą Eryka Lubosa.
Aktor, znany m.in. z "Boiska bezdomnych" Kasi Adamik, gra tu młodego boksera Igora, który pewnego dnia dowiaduje się, że z powodu licznych nokautów, ma przed sobą kilka tygodni życia.
Moja krew
Prawdziwym bohaterem konferencji prasowej był Marek Piotrowski.
Dziennikarze, wywalczywszy dla siebie mikrofon, wyrażali liczne zachwyty i ukłony w stronę Mistrza Boksu i twórców filmu za przywrócenie go ponownie, w światła reflektorów.
Reżyser dla Marka Piotrowskiego uczynił coś na miarę filmu "Ali" Michaela Manna lub "Zapaśnik" Darrena Aronofskyego
Stan Wojenny x 3
Piątkowy dzień zamyka festiwalową falę filmów o stanie wojennym, które w tym roku miały prawdziwie produkcyjny urodzaj.
"Wszystko co kocham" to najnowsze dzieło Jacka Borcucha.
W tym tygodniu był to już trzeci film o stanie wojennym i szósty, którego akcja rozgrywa się nad morzem.
WCK
Wiosna 1981 roku.
Po Polsce rozlewa się kolejna fala strajków organizowanych przez „Solidarność”.
Komunistyczne władze zastanawiają się jak „Solidarność” zniszczyć. Tymczasem w cichym miasteczku nad morzem czwórka osiemnastoletnich chłopaków zakłada kapelę punkrockową.
Jacek Borcuch podkreślał, że nie chciał nakręcić film o stanie wojennym. Jest to film o wolności i młodych ludziach, a stan wojenny miał miejsce w Polsce kiedy sam Borcuch dorastał.
WCK
Wielkie brawa należą się aktorom - Andrzej Chyra oraz młodzi debiutanci:
Olga Frycz, Mateusz Kościukiewicz, Jakub Gierszał, Mateusz Banasiuk, Igor Obłoza.