"Polska jest jak trójka w Lotto". Rozmowa z Klarą Kochańską i Kasprem Bajonem

Julia wydłubuje skórki z chleba, narzekając, że zawierają niezdrowe ilości glutenu. A niedaleko niej ludzie walczą o przetrwanie. Pokazaliśmy tę scenę, bo poziom polskiej znieczulicy bywa niedopuszczalny – mówią Klara Kochańska i Kasper Bajon, twórcy filmu "Via Carpatia".

"Polska jest jak trójka w Lotto". Rozmowa z Klarą Kochańską i Kasprem Bajonem
Źródło zdjęć: © Facebook.com

24.07.2018 | aktual.: 25.07.2018 14:59

Mateusz Demski: Wyruszyliście w podróż i zrobiliście chyba pierwszy w Polsce film, który tak bezpośrednio odwołuje się do kryzysu imigracyjnego.
Kasper Bajon: Plan był prosty. Znaleźliśmy konkretne lokacje na Google Earth, wsiedliśmy do vana i udaliśmy się na południe Europy. A dokładnie pod granicę macedońsko-grecką, gdzie znajdowały się obozy dla uchodźców.

Klara Kochańska: Mówimy o pierwszej części zdjęć, w której uczestniczyło tylko sześć osób: para reżyserów, dwóch operatorów i duet aktorski. Pomysł na film narodził się wiosną 2016 roku, jako reakcja na sytuację syryjskich uchodźców i stosunek naszego rządu wobec tak zwanego kryzysu. Aby projekt mógł dojść do skutku, musieliśmy podjąć szybką decyzję, inaczej nie udałoby się zarejestrować świata w tym właśnie momencie. Ale po trzech miesiącach przygotowań rozpoczęliśmy z Zuzanną i Julianem Kernbachami oraz Julią Kijowską i Piotrem Borowskim tę pracę w drodze. Miał być to projekt stworzony za symboliczną kwotę, a zarazem w warunkach odbiegających od klasycznej formy produkcji

Wiedzieliśmy, że punktem wyjścia będzie fikcyjna opowieść o małżeństwie, które wyrusza do Grecji na poszukiwania nieobecnego przez lata członka rodziny. A konkretnie ojca głównego bohatera, który jest uchodźcą – jedną z tych osób, które od kilku miesięcy przedzierają się przez Europę. Tym samym z każdym przejechanym kilometrem bohaterowie mieli dowiedzieć się czegoś nowego o sobie.

Co zobaczyliście na miejscu?
Klara Kochańska: Historia opowiedziana w filmie oddaje sytuację, która nas spotkała. Wiadomości o „fali” Syryjczyków, która przetacza się przez Europę dochodziły do nas z przekazów medialnych, natomiast na miejscu spotkaliśmy zaledwie garstkę uchodźców. Kilku minęliśmy w czasie podróży, natomiast bezpośredni kontakt mieliśmy z dosłownie pięcioma osobami spotkanymi na komisariacie w Grecji. Ale poczucie osaczenia, kontroli i ciągłego strachu przed obcymi były wyczuwalne w zasadzie wszędzie: na zamkniętych granicach, w przydrożnych hotelach.

Jak doszło do tego spotkania na komisariacie?
Kasper Bajon: Wszystko zaczęło się od celu naszej podróży, czyli obozu dla uchodźców. Nie chcę mówić, co dokładnie zastaliśmy na miejscu, bo wtedy zdradziłbym zakończenie filmu. Możemy jednak powiedzieć, że chwilę później w obozie pojawiła się policja, która nas zatrzymała. Oczywiście nie mogliśmy zarejestrować dalszego przebiegu zdarzeń, ponieważ zostaliśmy przewiezieni na jeden z greckich komisariatów. Właśnie tam spotkaliśmy wspomnianych uchodźców. To wydarzenie zainspirowało nas do odtworzenia podobnej sceny przy okazji dalszych zdjęć.

Aż boję się zapytać, co od nich usłyszeliście.
*Kasper Bajon: *Nic. Niestety nie mogliśmy z nimi porozmawiać. My zostaliśmy posadzeni na ławce przed komisariatem, oni zaś na tyłach budynku w czymś, co przypominało kojce dla zwierząt. Wiedzieliśmy jednak, że uciekając z obozu zostali złapani i przewiezieni do aresztu, gdzie czekali na rozprawę. Byliśmy trochę przerażeni, a zarazem bezradni. Mogliśmy tylko obserwować ich zatrzymanie oraz śledzić zachowania greckich policjantów, dla których ta sytuacja była równie trudna i opresyjna. Mówimy przecież o kraju, który tuż po kryzysie gospodarczym został, między innymi przez Polskę, ponownie pozostawiony na pastwę losu. A co za tym idzie, musiał w zasadzie samodzielnie zmierzyć się z zagadnieniem migracji.

Obraz
© Facebook.com

„Via Carpatia” to jednak nie tylko opowieść o „innym”, ale także o tym, jak my go postrzegamy. O Polakach.
Klara Kochańska: Myślę, że przede wszystkim o tym. Zależało nam na ukazaniu naszej perspektywy i podjęciu próby odpowiedzi na pytania: jak i czy w ogóle problem uchodźców dotyka nas na co dzień. Polska jest krajem, który stara się odciąć od dyskusji wokół tego tematu, pozostając w swoim homogenicznym środowisku. Jako osoby myślące nie możemy jednak zgodzić się z takim stanem rzeczy. Uważamy, że nie tylko jako twórcy, ale po prostu ludzie jesteśmy winni pomóc każdemu, kto znalazł się w takiej sytuacji.

Kasper Bajon: To odruch, który jest naszym psim obowiązkiem.

W „Via Carpatia” oglądamy ludzi w waszym wieku, przedstawicieli współczesnych trzydziestolatków, którzy są obojętni na wołania innych.
Klara Kochańska: To prawda, skupiliśmy się na naszych rówieśnikach, którzy właściwie nie pamiętają już czasów komuny. Główna bohaterka jest osobą wykształconą, znającą języki, która może pozwolić sobie na wakacje w tak zwanych ciepłych krajach. To osoba, której rytm życia wyznaczają drobne rytuały, praca zawodowa. Natomiast swoje życiowe wybory weryfikuje za pośrednictwem tego, czy przynoszą jej one takie same korzyści, jak rozwój osobisty, komfort, poczucie bezpieczeństwa.

Kasper Bajon: Ma też to typowe polskie przeświadczenie, że wszystko się jej należy. Tak po prostu. Co za tym idzie, podobnie jak cały nasz kraj, „zajęta” jest głównie sobą i problemami ze swojego podwórka. Bo Polska to mimo wszystko – jak powiedział kiedyś Jacek Dehnel – taka „trójka” w Lotto. Los się niby zwraca, ale szału nie ma.

Obraz
© Facebook.com

Zabawne, że Julia wmawia sobie, że ma otwarte oczy, przy czym jej świadomość wobec problemów uchodźców, przed którymi staje, wydaje się silnie zaburzona. To nieuzasadnione poczucie wyższości napędza zresztą w waszym filmie wiele zachowań.
*Klara Kochańska: *Nie wiem, czy to poczucie wyższości. Nazwałabym to raczej brakiem bagażu poważniejszych doświadczeń, który prowadzi do przesunięcia podstawowych wartości. Zwróć uwagę, że wydłubuje ona skórki z chleba narzekając, że zawierają niezdrowe ilości glutenu. A przecież niedaleko niej ludzie walczą o przetrwanie.

Martwi was ta postępująca znieczulica?
Klara Kochańska: Oczywiście, ale nie tworzymy na ekranie manifestu przeciwko czemuś, nie narzucamy swojej perspektywy. Stajemy z boku i patrzymy na grzech, który prawdopodobnie jest niezawiniony. Ale pewien poziom naszego znieczulenia staje się czasem niedopuszczalny. Scena, w której kurier podejrzliwie wypytuje o obcojęzyczne nazwisko bohaterki jest czymś na porządku dziennym. Mężczyzna o innym kolorze skóry, który mimo że od lat mieszka w Polsce, musi zmagać się z ciągłą weryfikacją ze strony otoczenia, to też efekt przyzwolenia.

Znalazło się tu też miejsce na wątki autobiograficzne. Jak ważna była dla was historia Piotra Borowskiego, który urodził się w Libanie, a wychował w Polsce? W „Via Carpatia” wciela się w podobną postać.
Kasper Bajon: To prawda, że w uchwyceniu perspektywy bohatera, pomógł nam głównie Piotr. Jego ojciec pochodzi z Iranu, ale on sam wychowywał się od dziecka w Polsce, skończył tutaj wszystkie możliwe szkoły. A mimo wszystko nigdy nie mógł poczuć się tutaj w pełni komfortowo. Nie wpisywał się w społeczną wizję „prawdziwego Polaka”. W kinie jest zresztą podobnie. Zwróć uwagę, że niewielu jest u nas bohaterów, którzy mają problem ze swoją tożsamością etniczną; którzy nie są u siebie, ani tutaj, ani tam. Polskie kino pozostaje wciąż niepełne o perspektywę mniejszości. Przez to też aktorzy tacy jak Piotr nie mają w zasadzie czego grać.

Obraz
© Facebook.com

Z kinem niezależnym jest trochę podobnie, chyba nie jest wam łatwo w dzisiejszych czasach. Czy myślicie, że wasze slow cinema ma szansę zaistnieć w świadomości polskiego widza?
*Kasper Bajon: *Nie ukrywamy, że takie filmy mają ogromny problem w Polsce, to znaczy w kraju z licznymi kompleksami, gdzie wciąż panuje tęsknota za czerwonymi dywanami i „wypasionymi” produkcjami, które w efekcie często trącą myszką. Dlatego dotarcie do publiczności z filmami utrzymanymi w mniej klasycznej formule jest możliwe głównie za sprawą obiegu festiwalowego.

Klara Kochańska: Tak. Niestety wciąż niewielu dystrybutorów decyduje się wziąć równie skromne projekty pod swoje skrzydła. Nad Wisłą wciąż nie ma zrozumienia dla kina pokroju Anki i Wilhelma Sasnalów. A szkoda – bo to jest kino przyszłości. Dla gatunków i historycznych superprodukcji jest teraz wystarczająco miejsca w internecie.

Mówicie o tym z pewnym wzburzeniem. W jakich warunkach chcielibyście pracować jako artyści?
Kasper Bajon: Wypowiem się za siebie, ponieważ nie we wszystkim mówimy z Klarą jednym głosem. Przede wszystkim, jako niezależny twórca, chcę mieć szansę na podejmowanie ryzyka i szukanie nowych dróg. Chciałbym również, aby model produkcji opierał się przy tym o współpracę z takimi producentami jak Agnieszka Kurzydło, którzy są dalecy od protekcjonalnego traktowania, a służą wsparciem, partnerstwem, nawet przyjaźnią.

Klara Kochańska: Dla mnie najważniejsze jest to, aby w Polsce pojawiło się miejsce dla kina subtelnego, opartego na niuansach. Ale też dla kina intelektualnego. Takiego, które pogrywa z przyzwyczajeniami widza, ponieważ to właśnie one usypiają czujność odbiorcy na kwestie najistotniejsze. Silne emocje, czy inaczej mówiąc szantaż emocjonalny, są moim zdaniem coraz bardziej przeceniane w filmie. Wzbudzanie ich do perfekcji opanowała między innymi reklama, która manipuluje oczekiwaniami oglądającego. Myślę, że pozbawiają nas one zdolności samodzielnego myślenia i służą tylko bezcelowemu kuglarstwu. Szkoda, że kino coraz częściej sprowadza się do wywołania pustego efektu „wow”.

Rozmawiał: Mateusz Demski

Klara Kochańska – urodziła się w 1984 r. w Krakowie. Studiowała na Uniwersytecie Warszawskim w Kolegium Międzywydziałowych Interdyscyplinarnych Studiów Humanistycznych oraz w PWSFTviT w Łodzi. Zrealizowała wiele filmów krótkometrażowych pokazywanych na festiwalach w Polsce i za granicą, m.in. „Królowa Śniegu”, „Zmartwychwstanie”, „10 Apgar” czy „Lokatorki”, które otrzymały w 2016 r. studenckiego Oscara dla najlepszego fabularnego filmu nieanglojęzycznego.
Kasper Bajon – urodził się w 1983 r. w Warszawie. Jest reżyserem, scenarzystką i pisarzem. Wydał dwa tomy poezji: „Pomarańczowy pokój” i „Miłość do poranków” oraz dwie powieści „Koń Alechina” i „Klug”. Jego wiersze i krótkie utwory prozatorskie były publikowane m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Twórczości", "Wyspie", "Kontekstach" czy "Śląsku". Napisał scenariusz „Lokatorek” wyreżyserowanych przez Klarę Kochańską.

Polska premiera filmu „Via Carpatia” odbyła się w ramach 8. edycji festiwalu Transatlantyk w Łodzi.

via carpatiafilmklara kochańska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (429)